- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Żaliński: W miarę szybko wróciliśmy do naszej dobrej gry
- Updated: 1 maja, 2022
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała na swoim parkiecie drugi mecz i udowodniła, że to jej należy się walka o złoty medal PlusLigi – Na szczęście w miarę szybko wróciliśmy do naszej dobrej gry i od drugiego seta można powiedzieć, że dominowaliśmy na boisku – mówił po meczu przyjmujący ZAKSY, Wojciech Żaliński.
Mecz dla nie zaczął się najlepiej dla ZAKSY
– Zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego meczu i chyba presja trochę nas zablokowała w pierwszym secie. Nie byliśmy taką drużyną, jaką byliśmy w Zawierciu, ale na szczęście w miarę szybko wróciliśmy do naszej dobrej gry i od drugiego seta można powiedzieć, że dominowaliśmy na boisku.
Trzeba przyznać, że twoje pojawienie się na boisku wprowadziło świeżość i spokój w grze ZAKSY, co takiego się stało, że trener zdecydował się po ciebie sięgnąć?
– Mieliśmy po prostu problemy i trener chciał coś zmienić. Rzadko miałem okazję pojawiać się w takich momentach, chyba nawet ani razu, więc byłem zaskoczony tym, że trener wprowadził mnie na boisko, ale jestem też bardzo zadowolony i wdzięczny, że szkoleniowiec mi zaufał, zwłaszcza w takim momencie, kiedy staliśmy pod ścianą i wyjścia już nie było. Byłem bardzo zestresowany i po mimo tego, że długo gram w siatkówkę, to nie miałem okazji brać udziału w takim meczu, ale nie miałem nic do stracenia. Starałem się grać na spokojnie i robić to co umiem robić najlepiej.
Liczysz na to, że w finałowych meczach pojawisz się na boisku?
– Powiem krótko, nie. Trener musiałby być szalony. Chłopaki cały sezon grali rewelacyjnie, mój jeden dobry mecz, nie może zmienić hierarchii, będę zawsze wspierał Kamila Semeniuka i Aleksandra Śliwkę, kiedy będą tego potrzebowali i nigdy nie będę liczył na to, żeby zająć miejsce któregoś z nich. Oni już wielokrotnie pokazywali, że zasługują na miano liderów tej drużyny. Nic się nie zmieni, w finale o oni wyjdą na boisko i jestem pewien, że rozegrają świetny mecz.
Ale będziesz gotowy, żeby pomóc swojej drużynie?
-Zdecydowanie tak. Zyskałem trochę zaufania trenera moim występem, ale nie chciałbym, żeby musiał z tego korzystać jakoś często w tym sezonie, bo to będzie oznaczało kłopoty ZAKSY, a ja nie chcę, żeby mój zespół miał jakiekolwiek kłopoty. Chcę po prostu, żebyśmy wygrywali .
Mówiłeś na początku sezonu, że znasz swoją rolę w drużynie i faktycznie nie miałeś zbyt dużo okazji do grania.
– Szczerze powiem, że sam też myślałem, że będę miał więcej okazji do występów, ale nie płaczę. Gram bardzo mało, albo w ogóle, ale cieszę się z każdej możliwości występu. Cieszę się, że mogę być częścią tak niesamowitej drużyny, nawet jeżeli nie gram, to staram się chłopakom pomagać na treningach, żeby oni byli w jak najlepszej formie i to przynosi chyba dobry efekt, bo im po prostu wystarczy nie przeszkadzać .
Mówisz, że grasz mało, ale jak już wchodzisz to odmieniasz losy meczu.
– Nie, no nie zawsze tak było. Pamiętam taką słabą zmianę w meczu z drużyną z Warszawy, przegraliśmy z zespołem z Radomia, kiedy sporo grałem. To chyba taka pierwsza zmiana, w której pomogłem drużynie. Fajnie, że akurat moja dyspozycja trafiła na ważny mecz. Gdybyśmy przegrali, to bylibyśmy bardzo źli na siebie i pewnie okrzyknięto by nas rozczarowaniem sezonu. ZAKSA od wielu lat gra o mistrzostwo Polski i chyba nikt w klubie nie myślał, że w tym sezonie może się nam nie udać zagrać w finale. Cel tego meczu był jasny i zdawaliśmy sobie z tego sprawę, tym bardziej cieszę się, że mogłem pomóc.
Takim przełomowym momentem w meczu było chyba to, że w trzecim secie wygraliście kilka długich akcji.
– Przyznam szczerze, że byłem bardzo zestresowany na meczu i nie pamiętam poszczególnych akcji, które mogły coś zmienić. Mogę powiedzieć tyle, że byliśmy bardzo zdeterminowani w obronie i było parę takich akcji, w których rozgrywaliśmy akcję spoza boiska i zazwyczaj te piłki dostawał Kamil Semeniuk i on zdobywał dla nas punkty.
W finale zagracie z drużyną Jastrzębskiego Węgla, możecie się jeszcze czymś zaskoczyć.
– Nie chciałbym zabrzmieć arogancko, ale myślę że nie są w stanie nas już niczym zaskoczyć, ale my również chyba ich już niczym nie zaskoczymy. Wiemy czego się spodziewać, oni też wiedzą czego mogą się spodziewać. Półfinał z Wartą pokazuje, że tu jest jednak o wiele więcej aspektów niż czysty sport. Jest to chociażby podejście mentalne i myślę, że w tej dziedzinie jesteśmy mocni, mamy nad nimi jakąś przewagę psychologiczną, bo wygrywaliśmy te najważniejsze mecze. Oni zwyciężyli z nami w Superpucharze. Moim zdaniem musimy mieć się na baczności , z pełną pokorą i zaangażowaniem wejść w te mecze, bo chcemy wygrać mistrzostwo Polski.