- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Wypowiedzi po finałowym meczu o TAURON Puchar Polski 2023
- Updated: 26 lutego, 2023
Popiwczak, Fornal, M’Baye i Huber wypowiedzieli się po finałowym meczu o PP, który ZAKSA wygrała po raz 10ty w historii i po raz 4 pokonując w finale Jastrzębski Wegiel.
Jakub Popiwczak – libero Jastrzębskiego Węgla
Finał Pucharu Polski po raz kolejny przegrywacie z ZAKSĄ. Przyznasz, że ten mecz był dziwny i decydował się w końcówkach?
- Szczególnie w pierwszych dwóch setach poziom gry był w miarę wyrównany. W końcówkach my byliśmy chłopcami do bicia, a oni byli po prostu drużyną zwycięzców, która pokazała nam jak się zachowuje dojrzały, doświadczony poukładany zespół. W najważniejszych momentach my się po prostu dzisiaj zes….śmy. Myślę że w końcówkach mogliśmy przyjąć lepiej, rozegrać lepiej, zaatakować lepiej, a na końcu i tak wszystko zawodziło. Zagraliśmy końcówki jak frajerzy.
Graliście dobry mecz, prowadziliście z rywalami, a sety odwracali w końcówkach na swoją korzyść. Czego w tych końcówkach brakowało?
- Przede wszystkim decydowała głowa, głowa jeszcze raz głowa, bo do pewnego momentu, do 20-go punktu wszystko ładnie, pięknie, a później grała już tylko jedna drużyna – Zaksa, a nam odcinało głowę i nie „dojeżdżaliśmy”.
Mimo roztrwonionej pięciopunktowej przewagi w pierwszym secie, potrafiliście walczyć jeszcze na sto procent w kolejnych setach?
- Mam wrażenie że walczyliśmy, chociaż po pierwszym secie człowiek był zły i zdenerwowany, bo taką przewagę roztrwonić, to nie jest przyjemnie. Jednak w drugim secie wróciliśmy do dobrej gry na dobrym poziomie ale znowu dostaliśmy „gonga” i później naprawdę było nam ciężko. W trzecim secie też byliśmy cały czas w grze. Był stan 23:24 i tedy Łukasz Kaczmarek zrobił to, czego my nie potrafiliśmy zrobić w tych poprzednich setach (pewny atak wysoko po palcach blokujących-przyp.red.)
Najważniejsze mecze w sezonie dopiero przed wami. Da się poprawić ten przysłowiowy mental w tak krótkim czasie?
- Nie wiem, ciężko mi powiedzieć w tym momencie jak można poprawić nasz mental. Wiadomo, że to właśnie zawiodło. Ja czuję ogromny wstyd i mam wrażenie, tak na gorąco, że to była kompromitacja z naszej strony, bo potrafimy grać dobrze, a na koniec nic się nie udaje.
Macie jakiś „kompleks Zaksy”?
- No tak, nie ma co ukrywać, że na pewno będzie to gdzieś z tyłu głowy. Tak jak rok czy dwa lata temu w Pucharze Polski było czuć, że Zaksa jest lepsza od nas pod każdym względem, to dzisiaj, to co było w pierwszym, czy drugim secie, czyli mamy przewagę ale tylko do pewnego momentu, to mega boli i bardzo przykro nam jest, że nie udało się wygrać chociaż jednego seta. Wtedy mogłoby to wszystko wyglądać zupełnie inaczej
Tomasz Fornal – przyjmujący Jastrzębskiego Węgla
Po raz kolejny nie udało się wygrać z Zaksą Pucharu Polski.
- No nie udało się. Zrobiliśmy kilka błędów, jak było widać nie potrafiliśmy skończyć pierwszych dwóch setów, mimo prowadzenia nie potrafiliśmy zwyciężyć. Co mam powiedzieć? Tak jest sport. Rywale byli najlepsi, wygrali Puchar Polski i na ten moment najwidoczniej są najlepsi w lidze. Gratulacje dla nich, a my na pewno bardzo żałujemy tych pierwszych dwóch setów.
Mentalnie nie wytrzymaliście tego meczu, a szczególnie właśnie końcówek?
- Możliwe, że mental nie wytrzymał, chociaż ciężko jest mi powiedzieć tak na gorąco. Na pewno przed meczem sam czułem, że jest szansa i czuliśmy się mocni. Chociaż mam wrażenie, że ten mecz się całkiem przyjemniej oglądało jednak w końcówce setów nie potrafiliśmy przełożyć tego na swoją korzyść i wygrać. Nic, wracamy do treningu, za chwilę mamy maraton meczów. Zostaje Liga Mistrzów i gra o mistrzostwo Polski. Tyle, gramy dalej.
Mustapha M’Baye – środkowy Jastrzębskiego Węgla
Najbardziej pewnie bolą przegrane końcówki dwóch pierwszych setów? Czego w nich zabrakło?
- Ciężko mi mówić tak na gorąco czego zabrakło, że nie wygraliśmy tego Pucharu Polski. Może po prostu, to jest sport i jedno dokładniejsze dotknięcie, lepszy kontakt z piłką? Może rzeczywiście trochę więcej zachowania zimnej krwi w końcówkach i to mogło wszystko potoczyć się w drugą stronę? Pierwszy set, najlepiej zawsze rozpocząć mecz od wygranej na pierwszej partii, ale nam się to nie udało. W drugim secie też mogliśmy wygrać i też tego nie zrobiliśmy. Myślę, że gdzieś tam w głowie będziemy jeszcze przez jakiś czas teraz rozpamiętywać to spotkanie. Jeżeli można wyciągnąć coś pozytywnego, to gramy jeszcze na dwóch frontach – jest Liga Mistrzów, jest liga i chyba teraz musimy już skupić się na tym co pozostało do wygrania.
Nie odrzuciliście rywali też od siatki serwisem?
- Tak, nie siedziała nam zagrywka w tym meczu. Puchar Polski to jest specyficzny turniej, grasz ważne mecze dzień po dniu i po prostu czasem dyspozycja dnia decyduje o tym kto wygrywa. Dzisiaj to Zaksa była lepsza i gratulacje, wygrała.
Norbert Huber – środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Można powiedzieć, że ten Puchar Polski wygraliście w końcówkach setów?
– Wydaje mi się, że na przestrzeni całego meczu pokazaliśmy naszą dobrą grę. Zwłaszcza gra w obronie i w bloku była naszym atutem w tych kluczowych momentach. W dwóch pierwszych setach musieliśmy gonić wynik i właśnie tymi elementami udawało nam się przechylić szalę na naszą korzyść
Po wyciągnięciu seta z pięciopunktowej straty, wasze morale jeszcze bardziej poszły do góry?
– Byliśmy pewni siebie, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że po drugiej stronie była naprawdę dobra drużyna, do pewnego momentu nawet lepsza od nas. To nie było łatwe, bo patrząc na półfinał widać było, że Jastrzębski Węgiel jest dobrze przygotowany do swoich spotkań i tak było też w finale. Przyjeżdżając tutaj do Krakowa, naszym celem było zwycięstwo w Pucharze Polski i wykonaliśmy robotę, którą sobie zaplanowaliśmy. Może i w tym sezonie nie gramy równo, ale kiedy przychodzi ten kluczowy moment, jak w turnieju finałowym Pucharu Polski, to pokazujemy że jesteśmy pewni siebie, jesteśmy drużyną, która potrafi wygrywać.
No właśnie, macie ten „gen zwycięzców”? Potraficie się bardzo zmobilizować i pokazać wysoki poziom w tych najważniejszych meczach.
– Mogę się zgodzić z tym, że mamy taki gen do wygrywania, ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że po drugiej stronie siatki są zawodnicy, którzy grają w dobrych drużynach i wysoko sklasyfikowanych reprezentacjach, prezentują bardzo wysoki poziom siatkarski. Na pewno dużo w tym turnieju wygraliśmy naszym mentalem i tym, że w trudnych momentach jesteśmy drużyną. Mamy wysoką jakość i na tym się skupiamy.
W finale wszedłeś na zmianę i już pozostałeś na boisku prezentując się z bardzo dobrej strony. Myślisz, że trener będzie częściej korzystał z twoich usług w kolejnych meczach?
– Na razie o tym nie myślę, cieszę się z tego co wydarzyło się w tym finale. Wiem, jaka jest moja rola w tym sezonie w drużynie. Wróciłem po kontuzji, a tak naprawdę tego czasu na trening nie mamy dużo, często gramy, więc trzeba korzystać z takich sytuacji jak teraz – kiedy jednemu nie idzie, wchodzi drugi z nas i pokazuje równie wysoką jakość.
Na koniec powiedz jak smakuje 10, można powiedzieć jubileuszowy Puchar Polski zdobyty dla klubu z Kędzierzyna?
– Ten puchar smakuje wyjątkowo, bo na początku tygodnia dwa dni spędziłam w szpitalu mając problemy żołądkowe