- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Wiśniewski: Nie pozwoliliśmy się ZAKSIE rozpędzić
- Updated: 21 października, 2021
Łukasz Wiśniewski wygrał w Lublinie z Jastrzębskim Węglem Superpuchar 2021. Dla tego środkowego jest to drugie takie trofeum w karierze. Pierwsze przed dwoma laty zdobywał z dzisiejszym rywalem, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Z lubianym prze kibiców Wiśnią rozmawialiśmy po meczu.
Gratuluję zwycięstwa i Superpucharu szczególnie, że tego trofeum jeszcze klub Jastrzębskiego nie ma w kolekcji.
- Pierwsze trofeum zdobyte i bardzo się z tego cieszymy. Wszyscy wiemy, że lepiej taki kawał do domu wracać po zwycięstwie, niż po przegranym meczu. Wiadomo, że niektórzy podchodzą do Superpucharu jak do pucharu drugiej kategorii, niemniej jednak wydaje mnie się, że jak już się gra o to trofeum, to każdy chce je wygrać i mieć u siebie. Cieszymy się, że od początku narzuciliśmy swój styl gry i nie pozwoliliśmy się ZAKSIE rozpędzić. Nawet jak odskakiwali na dwa-trzy punkty, to przy dobrej swojej grze potrafiliśmy odrobić straty i odwrócić końcówkę na swoją stronę.
Po meczu w Warszawie mówiłeś, że porażka po takim meczu, takim boju może tylko Was napędzić i tylko pomóc w meczu o Superpuchar. Tak rzeczywiście było? Podeszliście spokojniej do swojej gry mimo, że momentami to rywale odskakiwali z wynikiem.
- Po meczu w Warszawie, gdzie przegraliśmy niuansami, byliśmy przygotowani na mega batalię tutaj, na walkę i przede wszystkim byliśmy gotowi na taką grę. ZAKSĘ można trochę porównać do reprezentacji Polski na olimpiadzie – mieli teoretycznie słabszych rywali w meczach ligowych, gładko wygrali swoje mecze gładko po 3:0 i nie mieli takiego meczu walki jak my w stolicy. Jak przyszło walczyć o Superpuchar, to okazało się, że nie byli na tą walkę gotowi.
Cieszy, że na boisku na krótką zmianę pojawił się w końcu Eemi Tervaportti, który ciągle dochodzi do siebie po kontuzji.
- Tak, długo czekaliśmy na powrót Eemiego i Rafała (Szymury-przyp. red.), sezon bardzo długi przed nami, także bardzo się cieszymy, że wracają, bo każdy będzie nam naprawdę bardzo potrzebny. Jeżeli będziemy w komplecie i każdy da tej drużynie coś od siebie, będziemy naprawdę silni.
Czasu na świętowanie nie będzie dużo, więc może dobrze, że do domu daleko, bo chociaż w drodze będzie czas na świętowanie. Później trzeba wrócić do ligowej rzeczywistości, w której czeka na was ta przysłowiowa „górka”. To też mogą być mecze „na noże” jak w Warszawie?
- Oczywiście i na pewno będziemy na taką walkę gotowi. My mimo wszystko jesteśmy w nieco lepszej sytuacji niż Kędzierzyn, bo gramy u siebie ze Skrą w niedzielę, a Oni już w sobotę zagrają z Warszawą. Jednak my nie będziemy odwracać się za siebie. Chcemy w każdym meczu dawać z siebie sto procent, a czas pokaże jak nasze losy dalej się potoczą.
Z Lublina: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga, P. Sumara