- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Wiśniewski: Musimy wierzyć w końcowy sukces
- Updated: 26 lutego, 2015
Pierwszy mecz play off ZAKSA-Skra zakończył się bezapelacyjnym triumfem bełchatowian, którzy pokazali koncertową grę, szczególnie w polu serwisowym. Spotkanie to skomentowali środkowi obydwu drużyn – Łukasz Wiśniewski i Andrzej Wrona.
Łukasz Wiśniewski, środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle podsumował przegrany z kretesem pierwszy mecz play off ze Skrą Bełchatów.
L.K. – Skra pokazała, że jest w formie. Na obcej hali zagrywką ustawiła w zasadzie wynik.
Ł.W. – Zagrywką Bełchatów rozbił nas kompletnie. Ciężko się gra, kiedy od początku przegrywa się 3:10 i później trzeba nadrabiać wynik. To się wiąże z jednym – trzeba ryzykować zagrywką. Gdy się ryzykuje, to należy liczyć się z błędami własnymi w tym elemencie. Tak też było. Drugi set nie wyszedł nam kompletnie, w żadnym elemencie. Pierwszy graliśmy chyba najbardziej jak równy z równym. Trzeci set mimo, że wynik był dość równy, to zawodnicy z Bełchatowa od początku kontrolowali grę, niestety.
Rewanż za kilka dni. Co na szybko da się jeszcze zmienić?
– Wszystko trzeba zmienić. Taką zagrywką, z takim zespołem jak Skra nie mamy co szukać dobrych rezultatów. Jeżeli rywal ma co drugą piłkę perfekcyjnie przyjętą, to na bloku nie istniejemy. To było widać w tym meczu. Jeżeli na wyjeździe dołożymy dobrą zagrywkę, będziemy mieli kilka kontrataków, to może uda się powalczyć. Nie ukrywajmy, Bełchatów to bardzo trudny teren i z pewnością zrobimy wszystko co w naszej mocy, ale na pewno będzie bardzo ciężko.
Rozmiar tej porażki przełoży się na kolejne spotkanie?
– To nie jest pierwszy mecz, który przegrywamy w taki sposób. Nie ma co rozpamiętywać. Teraz pójdziemy obejrzeć mecz Cuprum-Jastrzębie, oczyścimy głowy, odpoczniemy, by rano wstać gotowym do pracy. Musimy wierzyć przede wszystkim w końcowy sukces.
Również o komentarz do tego co wydarzyło się w hali Azoty poprosiliśmy środkowego PGE Skry AndrzejaWronę.
L.K. – Skra pokazała, że jest na fali. Zagrywką ustawiliście cały mecz.
A.W. – Nastawialiśmy się w Kędzierzynie na bardzo ciężki mecz. Myślę, że my zagraliśmy bardzo dobry mecz, tak jak Zaksa w fazie zasadniczej tutaj z nami. Graliśmy bardzo dobrze zagrywką, atakiem i dlatego wygraliśmy. Między drużynami z Rzeszowa, Kędzierzyna, czy Jastrzebia, mecze tak właśnie wyglądają jeżeli jedna z drużyn ma dzień, a druga nie. Jeżeli obie drużyny mają dobry dzień w zagrywce, to wtedy jest wyrównany poziom.
Patrząc na Waszą grę i fakt, że gra się tylko dwóch zwycięstw, a rewanż gracie u siebie, gdzie jesteście jeszcze pewniejsi siebie, można powiedzieć, że awans macie kieszeni?
– Dawno nie graliśmy u siebie, w Bełchatowie, bo ostatnim meczem był mecz z Częstochową w lidze. Nie można na pewno powiedzieć, że mamy awans w kieszeni, bo możemy się obudzić w niedzielę bez tego awansu. Na pewno musimy być skoncentrowani do końca, do ostatniej piłki kolejnego meczu.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer