- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
- Kurek: najważniejsze jest to czego nie widać
- Fornal vs. Szymura. Dwugłos po meczu w Kędzierzynie
- PL: 11 kolejka – wyniki
- Huber vs. Stajer. Dwugłos po meczu w Jastrzębiu
- PL: 10 kolejka – wyniki
- Fornal o M’baye: chłopak, który potrafi rozluźnić atmosferę w szatni
Szymura: Super uczucie zagrać taki mecz
- Updated: 27 marca, 2022
Zdobywał trofea z ZAKSĄ, teraz robi to z Jastrzębskim. Przyjmujący „górniczej” drużyny Rafał Szymura w rozmowie o nowym kontrakcie, swojej roli w drużynie oraz półfinałowej rywalizacji w Lidze Mistrzów właśnie z Kędzierzynem.
Przedłużony kontrakt w dobrym momencie – po rewelacyjnym Twoim meczu z Lube, przed najważniejszymi meczami w lidze i Lidze Mistrzów.
- Cieszę się, że przedłużyłem kontrakt i zostało to ogłoszone w takim momencie. Super uczucie zagrać taki mecz, z takim przeciwnikiem jak Lube i to jeszcze wygrany przez nas. Dla mnie to dodatkowa radość, bo długo nie grałem, a w tym ćwierćfinale Ligi Mistrzów dostałem szansę i myślę, że ją wykorzystałem.
To, że jesteś dosłownie w domu przeważyło na decyzji by pozostać w Jastrzębskim?
- To na pewno jedna z ważniejszych rzeczy jaka wpłynęła na decyzję. Jesteśmy z córką i żoną w domu, mamy blisko rodzinę, jest pomoc jednej i drugiej babci, więc my też możemy mieć czas na odpoczynek i dla siebie. Szczerze mówiąc, to trochę się zastanawiałem, czy zmieniać klub, czy zostać, ponieważ ofert miałem sporo. Podjąłem decyzję o przedłużeniu kontraktu, bo w Jastrzębiu jest dobry zespół, dobrze się tu czuję, a do wygrania jest jeszcze dużo.
W zeszłym roku grałeś zdecydowanie więcej, teraz mało masz okazji by pokazać się kibicom. Pogodziłeś się z rolą zmiennika?
- Podpisałem kontrakt i robię swoje, czekając aż przyjdzie moja szansa na granie. Kiedyś ta szansa musi przyjść. Jedna przyszła właśnie w tym meczu z Lube, mam nadzieję, że kolejne też będą. Chłopaki w szatni śmieją się, że jestem od trudnych meczów. W Kędzierzynie było podobnie, czekałem na szansę i się doczekałem, rozegrałem play off’y praktycznie całe. Teraz też tak sobie pomyślałem, że może będzie podobnie, może będę miał szansę zagrać w tych najważniejszych meczach. Także ja robię swoje na treningach i czekam na kolejne szanse. Wiem, że kibice zarzucają mi nieraz, że podpisuje kontrakt by stać w kwadracie. Jednak czasami są ważniejsze rzeczy. Czasami ten trzeci przyjmujący – mimo, że ja nie jestem pogodzony z tym, że jestem trzeci – musi być gotowy, by wejść i dać dobrą zmianę, odmienić seta, czy mecz swoją dobrą grą. Cały nasz zespół na ten sezon był tak budowany, by każdy mógł wejść i dać pełnowartościową zmianę. Najlepszym przykładem jest Janek Hadrava. Jak Stephen Boyer się „rozwalił”, to Janek musiał go zastąpić i zrobił to bardzo dobrze.
Dla Ciebie ten sezon jest dodatkowo dość pechowy.
- Tak. Dobrze rozpocząłem przygotowania do sezonu, a w połowie okresu przygotowawczego naderwałem łydkę i długo się z nią męczyłem. Po kilkutygodniowej przerwie ciężko jest od razu wrócić do dobrej dyspozycji, do formy sprzed kontuzji. Były również jakieś przerwy związane z chorobą, więc nie było łatwo złapać dobrą formę. Teraz jednak jest już wszystko ok, mam nadzieję, że wszystko co złe jest już za mną. Jestem gotowy do gry.
A grania ciągle dużo i to przed Wami te najważniejsze mecze sezonu.
- Dokładnie. W dwa miesiące rozgrywamy obecnie 19 meczów, także jest tego naprawdę dużo.
Wygrana z Cucine daje więcej pewności siebie, „nauczyliście” się na Lube grać pod presją wyniku? Wasza gra, doświadczenie zebrane w rywalizacji z Włochami przełoży się jakkolwiek na rywalizację z ZAKSĄ, z którą znacie się jak łyse konie?
- Ciężko się gra kolejny mecz po takim zwycięstwie i takiej grze jaką pokazaliśmy z Lube. Mieliśmy dzień wolnego, po czym przyjechaliśmy na trening i humory były naprawdę super, była wyczuwalna ta euforia. Jednak kolejny mecz ligowy, ze słabszym teoretycznie rywalem był dla nas dość męczący. Takie mecze się zdarzają i właśnie w tych meczach ważną rolę pełnią zmiennicy, którzy mogą wejść i „poderwać” zespół. A co do ZAKSY? Zdziwiliśmy się, że pierwszego meczu nie gramy na wyjeździe, jednak my się na tyle znamy z chłopakami z ZAKSY, że naprawdę nie ma znaczenia na której hali zaczniemy. Będziemy grali trzy mecze z rzędu z nimi (mecz i rewanż półfinału Ligi Mistrzów oraz mecz rewanżowy w PlusLidze – przyp. red.). Wiemy co oni grają, oni wiedzą co my gramy, także ja chyba bym powiedział, że zadecyduje dyspozycja dnia.
Przed Pucharem Polski też wiedzieliście jak ZAKSA gra, a jednak zostaliście zbici dość boleśnie.
- Tak, ale we Wrocławiu graliśmy bardzo słabo. Mam nadzieję, że teraz się odkujemy. W zeszłym roku było podobnie – przegraliśmy w lidze, w Pucharze, a potem w najważniejszym momencie wygraliśmy z nimi dwa mecze i zdobyliśmy mistrzostwo. W tym roku też tak będzie (uśmiech).
Zapytam inaczej. Jak należy zagrać z ZAKSĄ, by wygrać?
- Zagrywka i cierpliwa gra, te elementy moim zdaniem zaważą. ZAKSA gra bardzo cierpliwie, technicznie, lubi obijać, podkręcać piłki w ataku. Także trzeba na pewno grać z nimi cierpliwie, a do tego ruszyć zagrywką.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer