Szalpuk: Zagrałem tyle, ile trener pozwolił mi zagrać

Polacy na zakończenie turnieju Ligi Narodów w Spodku odnieśli porażkę z reprezentacją Brazylii. Swoją dobrą postawę na placu gry pokazał przyjmujący Polaków, Artur Szalpuk, z którym rozmawialiśmy po spotkaniu.

Świetne dwa sety w Twoim wykonaniu, a potem zejście z boiska. Dlaczego zagrałeś tak krótko?
Artur Szalpuk: To trenera trzeba się o to zapytać, ale spodziewałem się tego. Nie narzekajmy za dużo i nie doszukujmy się drugiego dna. Wiemy w drużynie, kto ma jakie problemy. Zagrałem tyle, ile trener pozwolił mi zagrać. Na pewno fizycznie mamy dużo do poprawy.  Trapi nas wiele problemów zdrowotnych. W meczu z Brazylią zagraliśmy z jednym nominalnym atakującym i trzeba było to wszystko sklejać. Nasze kłopoty były widoczne gołym okiem. Pierwszy set jednak pokazał, że bez naszych liderów można grać, jak równy z równym, nawet przeciwko Brazylii. Szkoda, że nie udało się tego pokazać w kolejnych partiach. Na pewno jest to jednak możliwe, dlatego nadal będziemy nad tym pracować.

W ciągu tych kilkunastu dni od początku zgrupowania podobno nie przykładaliście jeszcze uwagi do treningu zagrywek…
– To prawda. Pewnie dopiero po Lidze Narodów wrócimy do naszego ulubionego ćwiczenia, czyli 20 minut zagrywania, dlatego do tej pory mogło być widać, że nad tym elementem musimy jeszcze sporo popracować.

Ulubione ćwiczenie? Te słowa były powiedziane tak z przekąsem? (śmiech)
– Nie. Mam wiele ulubionych ćwiczeń.

Jak w takim razie wygląda ten trening samych zagrywek? Na czym polega?
– Wygląda to tak, że zagrywamy przez 20 minut, a potem analizujemy statystyki i wyciągamy wnioski. Tak przynajmniej było rok temu.

Jak wypadasz w tych statystykach?
– Ja akurat przyjmuję. Naprawdę (śmiech). Nie zagrywam, tylko przyjmuję.

Pomimo tego, że nie trenowaliście zagrywki, to Ty w tym elemencie w meczu z Brazylią spisywałeś się naprawdę dobrze.
– Wpadło kilka szczęśliwych punktów, ale raczej to Brazylijczycy słabo przyjmowali, a nie że ja dobrze zagrywałem. Potem wchodziłem tylko zadaniowo na zagrywkę.

Czego zabrakło w Waszej grze podczas turnieju w Katowicach?
– Jeszcze przyjdzie czas na głębszą analizę. Chociaż tak jak pewnie zauważyliście, z polską tendencją do narzekania, nasza gra nie była super. Zdajemy sobie z tego sprawę, będziemy nad nią pracować. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że przy takich rotacjach w składzie i długich przelotach w Lidze Narodów, to jest najtrudniejszy moment na pracę, ale musimy to robić. Potem już Ci, którzy pojadą do Zakopanego, będą kontynuować pracę w tym kierunku.

To był tak naprawdę dopiero pierwszy turniej Ligi Narodów, więc nie można oczekiwać zbyt wiele, bo jesteście na początku drogi…
– Rzeczywiście to prawda. Osobiście jednak myślałem, że będzie to trochę lepiej wyglądało. Nie będziemy jednak panikować. Nie chcę na razie analizować aż tak głęboko naszej gry. Na to przyjdzie czas na pewno po Lidze Narodów. A może warto poczekać na końcowy efekt, tak jak w ubiegłym roku.

Któryś z zespołów, grających w Katowicach (USA, Australia, Brazylia), Was zaskoczył?
– Nie, choć na pewno fajnie grali Brazylijczycy. Oni jednak też jeszcze nie są w najwyższej formie, ale przywieźli prawie swój najmocniejszy skład. Na skrzydłach mieli naprawdę wielką siłę ognia.

Leal coś zmienił w ich grze?
– Nie zauważyłem, chociaż jest to na pewno świetny zawodnik.

Grę w Lidze Narodów rozpoczęliście z drużynami z górnej półki, bo przecież w Katowicach zagrały trzy najlepsze zespoły ubiegłorocznych Mistrzostw Świata? To dobrze, bo najmocniejsze drużyny macie za sobą?
– Zgadza się, ale z drugiej strony w Lidze Narodów nie wiadomo, kto jakim składem będzie grał w poszczególnych turniejach. Widzę, że coraz więcej zespołów stosuje te manewry z rotacją “szóstek” i samych składów. Wszyscy ulegają takiemu tasowaniu, więc nie można rozpatrywać tego tylko pod kątem minionych Mistrzostw Świata. Możecie napisać, że to chytry plan Vitala i że wszyscy teraz od niego biorą pomysły (śmiech).

Możesz zdradzić tajemnicę, czy zagrasz w kolejnym turnieju?
– Nie mogę tego powiedzieć. Wszyscy wiedzą w drużynie, ale też zachowają to dla siebie. Składy zostaną ogłoszone w swoim czasie.

Z Katowic: Ludmiła Kamer

Fot. FIVB