- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Stańczak: jesteśmy głodni zwycięstw
- Updated: 19 lutego, 2017
GKS w 22 kolejce rozegrał mecz w Kędzierzynie z mistrzem kraju, zdobywcą Pucharu Polski oraz obecnym liderem tabeli PlusLigi. Spotkanie mimo, że zakończyło się wygraną ZAKSY 3:0, było bardzo wyrównane, o czym najlepiej świadczą wszystkie sety rozgrywane na przewagi.
Libero katowiczan, Adrian Stańczak nie krył niedosytu jaki pozostał…
L.K. – Szkoda, że w takim meczu nie dało się wyszarpać chociaż punktu?
A.S. – Faktycznie, niewiele zabrakło. Mecz myślę, ze mógł się podobać. Stał on bowiem na wysokim poziomie, nie poddaliśmy się w szatni, tylko wyszliśmy i w każdym secie walczyliśmy jak równy z równym, z drużyną, która jest na pierwszym miejscu w tabeli. Wynik niby 3:0, ale na pewno napsuliśmy ZAKSIE sporo krwi. Na pewno cieszy walka i poziom, ale z drugiej strony bardzo szkoda, bo była szansa by wywieźć z Kędzierzyna jakieś zwycięskie sety, a może nawet punkty. Co zaważyło w końcówkach? Brakowało chłodnej głowy, czy doświadczenia? – Trudno mi jednoznacznie i na szybko powiedzieć co zadecydowało. Na pewno będziemy analizowali wideo i wtedy będziemy wiedzieć. Na tą chwilę mogę powiedzieć, że zespół z Kędzierzyna na pewno ma więcej doświadczenia. Wytrzymali do końca, a nam się po drodze przytrafiały jakieś błędy.
Poprzedni mecz z Będzinem był słaby w przyjęciu, z ZAKSĄ zagraliście całkiem nieźle w tym elemencie.
– Na pewno w przyjęciu zagraliśmy lepiej przeciwko ZAKSIE niż Będzinowi. Grając przeciwko mistrzowi Polski chyba wyszliśmy bardziej na luzie i ta walka była zupełnie inna.
To potwierdza teorię, że ze slabszym gra się trudniej?
– Z pewnością. Liga pokazuje, że każdy z każdym może wygrać, to presja z pewnością jest więsza gdy gra się z drużyną równą sobie, czy słabszą. A gdy przyjeżdza się do rywala z pierwszej czwórki, to chyba ta presja jest jednak mniejsza. W takich meczach chce się zagrać jak najlepiej, ryzykuje się, gra się bardziej na luzie i albo ta gra „złapie”, albo nie. Ja się cieszę, że nasza drużyna pokazuje w miarę stabilny poziom i potrafi napsuć krwi tym najmocniejszym rywalom.
Kolejny mecz gracie u siebie z Resovią, w którą w pierwszej rundzie pokonaliście dość sensacyjnie.
– Tabela wygląda jak wygląda, jest ciasno. Jednak każdy z każdym ma szansę wygrać. My wygraliśmy na Podpromiu 3:2 i teraz też na pewno się nie położymy. Gramy u siebie, w Szopienicach, gdzie będziemy mieli swoich kibiców i zrobimy wszystko by ponownie wygrać z Resovią. Szczególnie, że jesteśmy głodni zwycięstw, tym bardziej na swoim parkiecie.
Największy atut Resovii?
– Ja powtarzam zawsze, że atak sprzedaje bilety, ale obrona wygrywa mecze…
Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. GKS Katowice/Łukasz Sobala