Sobala: Każdemu marzy się medal


Wojciech Sobala w ostatnim meczu fazy zasadniczej pojawił się na boisku po długiej przerwie związanej z kontuzją. Środkowy Jastrzębskiego Węgla nie ukrywa, że marzy mu się medal…

Powrót po długiej przerwie (operacja przepukliny – przyp.red.), co prawda tylko na zagrywkę, ale jednak powrót po długiej absencji.
– Bardzo się cieszę, bardzo tego potrzebowałem. Wracam po trzech i pół miesiącach przerwy. Brak grania robi swoje w głowie, a takie wejście, nawet na jedną piłkę bardzo pomaga. Także ja się bardzo cieszę.

Olsztyn do końca uzależniał swój awans do czwórki od wyników Waszych meczów. Szybko pogrzebaliście ich nadzieje, pewnie pokonując Bydgoszcz 3:0.
– Co do Olsztyna, to na pewno do końca wierzyli w swój sukces. Niemniej p bardzo dziękujemy za ciepłe słowa Pawła Woickiego, czy Daniela Plińskiego.

Publicznie powiedzieli, oddali, że czwórka się zasłużenie Wam należy. Czy jednak nie pozostaje niedosyt, że można było wywalczyć ten awans wcześniej? Po co nerwy do końca?
– Jeżeli mielibyśmy mieć niedosyt, to tylko w kwestii tego, że jesteśmy na czwartym, a nie na trzecim miejscu. Tej szansy nie wykorzystaliśmy w różnych meczach, w których zabrakło niewiele do lepszego wyniku. Czwarta lokata daje nam plan minimum jaki sobie założyliśmy. Teraz wszystko co będzie ponad to, to będzie sukcesem. Bardzo się cieszymy, że będziemy walczyli o medal.

Teraz, w półfinale zacznie się dopiero ostre granie? Taka siatkówka bez kompromisów?
– Wydaje mi się, że takie granie było od początku. Te mecze z najlepszymi były naprawdę zacięte i walczyliśmy do końca. Teraz myślę, że po prostu będziemy się starali grać swoje i bawić się siatkówką.

Bawić siatkówką? Z tej zabawy może być medal! Kibice w Jastrzębiu głośno mówią, że chcą medal, bo drużynę stać na to.
– Kto by nie chciał? My też bardzo chcemy. Każdemu z nas marzy się medal na szyi. Pytanie tylko kto marzy o jakim kolorze (śmiech).

Jaki by on nie był, aby był. Po ciężkim, można powiedzieć kryzysowym poprzednim sezonie, każdy medal będzie wielkim sukcesem.
– Z pewnością. Jednak chyba taki sezon jak poprzedni też był potrzebny… Dla klubu, dla nas, aby stworzyć jakąś bazę zespołu. Do tego doszło kilku wartościowych zawodników i wyszedł fajny zespół. To pokazało, że budowanie co sezon nowego zespołu nie przynosi sukcesu. Natomiast jeżeli jest ta „baza”, do której się dobiera pojedynczych zawodników, to przynosi fajne efekty, które widać w tym sezonie.

Wiemy, że tą drogą klub będzie zmierzał. Trzon drużyny jest już zachowany na kolejny sezon, a również z resztą zawodników trwają rozmowy. Ty rozumiem nie myślisz nad zmianą klubu?
– Z tego co się orientuję, to mam kontrakt obowiązujący również na kolejny sezon, ponieważ podpisywałem do razu dwuletnią umowę. Nie planuję żadnych zmian i mam nadzieję, że klub również nie.

W półfinale zagracie z liderem tabeli, obecnym mistrzem kraju, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Ostatnie dwa mecze były dość emocjonujące i łatwo skóry nie sprzedaliście. Jakich spotkań możemy się spodziewać w walce o medale?
– Tak szczerze mówiąc ciężko powiedzieć jakie to będą mecze. Na pewno będziemy walczyć od początku do końca. ZAKSA obecnie jest trochę osłabiona, nie ma Tillie. Zobaczymy czy bez tego podstawowego zawodnika będą nadal tacy mocni. Chociaż pamiętajmy, że Kędzierzyn ma też mocnych zamienników, przecież tam są ludzie z kadry. Zobaczymy jak te mecze będą wyglądały…

Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. Jastrzębski Węgiel