- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Serafin: Rywalizacja jest cały czas otwarta
- Updated: 19 stycznia, 2017
– Na początku nie było w nas żadnej agresji – powiedział po meczu w Spodku drugi trener LOTOSu Trefla Gdańsk Wojciech Serafin
LOTOS przegrał w Spodku z GKSem 2:3. To był trudny mecz?
– Długi mecz. Katowice mają w składzie Marco Falaschi, który dobrze nas zna, wie jak przygotowujemy się do meczów, zna nasze zagrania. Wiedział co musi on zmienić, by utrudnić nam grę. To trochę dało przewagę miejscowym. W czasie meczu musieliśmy reagować na bieżąco. Z tym jednak nie było najgorzej. Gorzej zagraliśmy w końcówkach, popełniliśmy kilka błędów w ataku, została nam obrona z tyłu, nie utrzymaliśmy przyjęcia. Trzy takie błędy w końcówce seta, który jest grany na styku i zrobiło się 2:0 dla Katowic. Moim zdaniem, gdybyśmy od początku grali z takim charakterem jak w Pucharze Polski we Wrocławiu, to wynik byłby zdecydowanie inny.
Długo wchodziliście w mecz, który zaczął się dla Was w zasadzie od stanu 0:2. Dlaczego?
– Dokładnie. Na początku nie było w nas żadnej agresji. Podeszliśmy chyba do tego meczu za bardzo na luzie . Niestety liga tego nie wybacza i to nie zależnie od tego jaki rywal stoi po przeciwnej stronie.
Z czego wynikało takie podejście? Przyjechaliście do Katowic prosto z Wrocławia, więc nie było zmęczenia podróżą.
– Teoretycznie tak, ale mamy w zespole szpital. Hebda jest trzeci dzień na antybiotyku, podobnie Pietruczuk, Gacek. Nie chcę się jednak tłumaczyć. Oczywiście można się gorzej czuć, ale zawsze trzeba podejść z zaangażowaniem, trzeba to pokazywać w grze. Myślę, że aż tak źle jednak nie było, podnieśliśmy się.
Co Andrea Anastasi powiedział zawodnikom w szatni, do której zszedł po drugim secie wyraźnie zdenerwowany?
– Właśnie to, że musimy pokazać zaangażowanie, walkę i grać do końca. Były to ostre słowa ale zadziałały. Osobiście się cieszę, że w kolejnym meczu z bardzo dobrej strony pokazał się młody Jakubiszak. Na pewno jeszcze dużo pracy przed nim. Oceniając jego zachowanie z perspektywy treningu, mogę być zadowolony. Ten chłopak ma ogromny potencjał. Tylko tak jak wspomniałem, jeszcze dużo pracy przed nim.
Hebda wraca do gry, Jakubiszak w ostatnich meczach wykorzystał dobrze swoją szansę. Pytanie czy rywalizacja o miejsce w szóstce jest otwarta, czy to jednak bardziej doświadczony Hebda ma pewną pozycję?
– Rywalizacja jest cały czas otwarta. Nie jest tak, że Szymka się „zakopuje” gdy wróci do gry Miłosz. Jakubiszak pokazał w tych ostatnich meczach, że jest gotowy do gry, że chce, wytrzymuje presję związaną z meczem, wynikiem. Myślę, że Andrea będzie go częściej wykorzystywał. Wcześniej, gdy na przyjęciu grał Hebda i Mika, to też na treningach była mocna rywalizacja drugiej dwójki – Pietruczuka i Jakubiszaka. Gra lepszy i chłopaki to wiedzą.
Wywołał pan Mateusza Mikę. Co z jego zdrowiem? Wznowił już treningi po kontuzji?
– Obecnie jest w trakcie rehabilitacji. Niestety musieliśmy zrobić krok w tył, ponieważ nie wszystko szło tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Był moment, że zaczął uczestniczyć nawet w treningach, ale musieliśmy ponownie wyłączyć go z treningu. Teraz się rehabilituje i naprawdę ciężko powiedzieć ile to wszystko jeszcze potrwa. Sprawa się przeciąga.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot.LOTOS Trefl Gdańsk