- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Semeniuk: Własna hala daje troszeczkę przewagi
- Updated: 11 kwietnia, 2021
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała w trzecim meczu PGE Skra Bełchatów 3:0, awansując do finału mistrzostw Polski. Kędzierzynianie mimo, że zagrali bez podstawowego libero, w przyjęciu nie mieli braków, które przekładałyby się na skuteczność ataku. Oto co po meczu powiedział Kamil Semeniuk i Adrian Staszewski.
Kamil Semeniuk, przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Zwyciężacie półfinałową rywalizację ze Skrą dopiero po trzech meczach. Jak ją podsumujesz?
– Przegraliśmy jeden mecz, w Bełchatowie. Na pewno gdzieś w głowie siedziała nam strata Pawła Zatorskiego, że jest nie do dyspozycji podczas tego meczu. Musieliśmy się do tego przyzwyczaić. Praktycznie cały sezon przyjmowaliśmy w jednej trójce, funkcjonowaliśmy cały czas tym samym składem w przyjęciu. Myślę też, że wszyscy byliśmy po prostu przyzwyczajeni do obecności Pawła na boisku. Dlatego na początku musieliśmy się przyzwyczaić, że obecnie jego nie ma i zmienia się nasza linia przyjęcia. Myślę, że Adrian Staszewski spisał się dobrze na pozycji libero. Zagrał najlepiej jak potrafił. Po tym meczu w Bełchatowie wiedzieliśmy już jak się gra z Adrianem, „z czym to się je”. Do meczu u siebie podeszliśmy już normalnie, oswojeni z sytuacją i podeszliśmy do tego meczu jak do każdego meczu ligowego. Byliśmy przygotowani na to jak wygląda gra z Adrianem na libero. Cieszymy się ze zwycięstwa i że zagramy w finale.
Własna hala była waszym atutem? Po raz kolejny u siebie wygraliście 3:0.
– Mimo, że kibiców nie ma w halach, to na pewno własna hala daje troszeczkę przewagi. Nie wiadomo jakby potoczył się trzeci set, gdyby nie kontuzja Teylora Sandera. My jednak staraliśmy się o tym nie myśleć, chcieliśmy tylko kontynuować własną grę. Mimo to trochę chyba głowami byliśmy już na końcu meczu i przez to nasza gra falowała. Na szczęście wytrzymaliśmy do końca i wygraliśmy mecz 3:0.
W finale spotkacie się z Jastrzębskim Węglem, który awansował do finału po dwóch meczach.
– Na pewno drużyna z Jastrzębia jest to topowa ekipa z naszej ligi. Mierzyliśmy się z nimi kilkukrotnie w tym sezonie, bo dwa razy w lidze i w finale Pucharu Polski. Wiemy mniej więcej jak grają i czego możemy się po nich spodziewać. Aczkolwiek to jest finał i na pewno zupełnie inne emocje. Z pewnością będą to bardzo ciekawe spotkania. Mam nadzieję, że będziemy bardzo dobrze do tych meczów przygotowani i to zaważy na naszym zwycięstwie.
Adrian Staszewski, przyjmujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a w tym meczu libero zastępujący kontuzjowanego Pawła Zatorskiego
Trener Grbić mówił, że przed tym meczem miał nieprzespane noce, jak to wyglądało u Ciebie?
– Myślę, że trochę podobnie. Na pewno myśl, że będę grał nie na swojej pozycji, siedziała w głowie. Same zachowanie na boisku, w obronie, w przyjęciu są zupełnie inne. Myślę, że każdy kto nie gra na libero, na początku ma mały mętlik w głowie. Cieszę się jednak, że ten mecz wygraliśmy, pomimo braku Pawła Zatorskiego na boisku.
Na ile ocenisz swoją grę w tym meczu, przyjmując szkolną skalę ocen?
– Ciężko mi siebie oceniać. Jednak myślę, że dużo pomaga atmosfera jaką mamy w drużynie, na boisku. Każdy każdego wspiera. Chłopaki wiedzieli, że to nie jest moja pozycja, do tego pojawił się stres, jednak po paru piłkach udało mi się opanować ten stres i zagrać na tyle wystarczająco, żeby mecz był wygrany.
Jastrzębski awansował po dwóch meczach, Wy dopiero dzisiaj. Czy to będzie miało jakieś znaczenie, że finałowy meczu zagracie już w środę, więc czasu jest bardzo mało, a rywal miał tydzień?
– Ostatni okres był intensywny dla wszystkich, także myślę, że każdy dzień ma znaczenie. Przegraliśmy w Bełchatowie, graliśmy dzisiaj, więc tych dni na odpoczynek nie jest za dużo. Myślę jednak, że każdy ma dodatkową motywację, bo wiemy o co gramy. To jest już bezpośrednia walka o mistrzostwo ligi, więc każdy myślę ma w sobie takie pokłady energii i na te mecze zostaną one wygrzebane nawet z samego dna.
Z Jastrzębiem graliście trzy razy w tym sezonie i trzy razy wygraliście. Czy ten finał może czymś się różnić właśnie dlatego, że to finał, że będą inne emocje?
– Te trzy mecze to przeszłość. Finałowa rywalizacja, to będzie nowe spotkanie. Każdy mecz rządzi się innymi, nowymi regułami, dlatego nie czujemy się, że mamy przewagę w tej walce. Na pewno nie potrzebujemy jakiejś ekstra motywacji przed tymi meczami, bo wiemy jaka jest stawka, wiemy o co gramy. Myślę, że to będą bardzo ciekawe spotkania.
Z Kędzierzyna-Koźla: Ludmiła Kamer