- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Semeniuk: Miałem wsparcie kolegów
- Updated: 9 września, 2022
Kamil Semeniuk do tej pory rozgrywał bardzo dobre zawody podczas mistrzostw świata, jednak w mecz ćwierćfinałowy polski przyjmujący nie wszedł dobrze. Konsekwencją była zmiana „Semena” na Fornala. Trener Grbić wrócił do Semeniuka w piątym secie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Po tym trudnym spotkaniu rozmawialiśmy z Kamilem.
W ćwierćfinałowy mecz nie wszedłeś za dobrze, jednak powrót na boisko w tie-break’u okazał się bardzo dobry, o czym chociażby świadczą dwa asy serwisowe?
- Były dwa asy, ale później był błąd zagrywki. Zagrywka na pewno może jeszcze lepiej funkcjonować. Ja się cieszę, że mogłem wejść na boisko, bo nie ukrywam, że po tej fatalnej grze w pierwszych dwóch setach, cały czas chodziłem w kwadracie i czekałem na możliwość ponownego wejścia, by móc poprawić swoją grę i pokazać to na co mnie stać. Fajnie, że trener mi zaufał i pozwolił mi wejść w piątym secie, co też nie jest łatwe. Fajne jest to, że miałem wsparcie kolegów, nawet w takich momentach, kiedy nie mam dnia dobrej gry. Czułem ich wsparcie i to chyba też mnie gdzieś napędziło do dobrej gry w tie-break’u i stąd może właśnie te dwa asy.
Przy stanie 2:0 wasza gra się załamała. Powodem była fizyka, czy psychika?
- Fizycznie byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Nie wiem jak reszta chłopaków, ale ja fizycznie czułem się dzisiaj bardzo dobrze. Mentalnie, może po dwóch wygranych setach trochę „siedliśmy”. Gdzieś tej agresji, tego naszego ognia w oku zabrakło i daliśmy pole do popisu Amerykanom. Wiadomo, że to jest topowa reprezentacja i jak da się im możliwość i miejsce do gry, to oni w stu procentach to wykorzystują. Dlatego szybko to wykorzystali i wygrali kolejne dwa sety. W piątej partii weszliśmy sportowo wkurzeni, agresywni od samego początku i to dało skutek. Na pewno też hala wypełniona po brzegi też nas poniosła i w tych najważniejszych momentach myślę, że ręka Amerykanom mogła zadrżeć i wtedy popełniali błędy na przykład na zagrywce.
Każda kadra w turnieju mistrzowskim potrzebuje meczu założycielskiego, czyli takiego wygranego po trudach. Ten ćwierćfinał właśnie był takim meczem dla was?
- Miejmy nadzieję, że tak. Oby ten kryzys był właśnie w tym meczu ćwierćfinałowym, który przełamaliśmy i wyszliśmy z niego zwycięsko. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.
Teraz dzień przerwy i kolejny bój o życie, tym razem półfinał.
- Dokładnie. Teraz nie ma łatwych rywali, łatwych meczów, więc będziemy się bić na całego. Wracamy do stolicy polskiej siatkówki, do Spodka i mam nadzieję, że przez te ostatnie dwa dni Spodek odleci.
Czy reprezentacja USA i Brazylii są w jakiś sposób do siebie podobne?
- W pewnym sensie tak. Jest jednak kilka elementów, które różnią te dwie reprezentacje – USA i Brazylię. Na pewno Brazylijczycy nie są tak mocni w przyjęciu, więc tutaj trzeba będzie się skupić, aby nasza zagrywka funkcjonowała przez całe spotkanie. Zagrywka może być tym elementem, który w półfinale zadecyduje, który może przechylić szalę zwycięstwa.
Z Gliwic: Ludmiła Kamer
Fot. Damian Warwas