Rusek: widzimy, gdzie mamy mankamenty

Wieloletni libero Jastrzębskiego Węgla, od kilku lat trener Cuprum Lubin, Paweł Rusek, zawsze podkreśla, że mimo upływu lat do Jastrzębia wraca jak „do siebie”. Rozmawialiśmy ze szkoleniowcem Cuprum po porażce z mistrzami Polski. Ten mecz miał też dodatkowy smaczek – po przeciwnej stronie siatki stanął „mistrz” i „uczeń”.

Nie udało się powtórzyć wyniku z zeszłego sezonu, kiedy sensacyjnie Cuprum wygrał w Jastrzębiu. Tym razem były tylko momenty wyrównanej gry?

– W dwóch pierwszych setach mieliśmy jakieś punkty zaczepienia, ale w końcówkach to się posypało. Jastrzębianie pokazali klasę, wygrali z nami sztuką siatkarską. Były sytuacje, w których odwracali na swoją korzyść jakąś szczęśliwą obronę. To jest jednak Jastrzębski Węgiel, on z tego słynie. Mogę jedynie pogratulować, a przed nami ciężka praca przed kolejnym meczem.

Jakie elementy w grze zespołu należy poprawić natychmiast?

– Musimy poprawiać, a nawet uczyć się wszystkich elementów. Mamy w drużynie sporo młodych zawodników, kilku doświadczonych i to wszystko musi iść w jednym kierunku. Ci młodzi zawodnicy muszą sobie z tego zdawać sprawę. Widzimy, gdzie mamy mankamenty i trzeba po prostu trenować.

Mając kilka punktów przewagi gracie skutecznie, jednak gdy wynik się spłaszcza, pojawiają się błędy. Pana podopieczni nie radzą sobie z presją wyniku?

– To jest taka nasza zmora, która nam się przytrafia zbyt często. To się za nami ciągnie, bo podobnie było w poprzednim sezonie. Gra nam się dobrze układa, potem przychodzi jeden moment, w którym coś nam nie wyjdzie i za tym idzie cała lawina.

To był też mecz ucznia z nauczycielem, czyli dwóch libero – Maksa Graniecznego, który wyszedł spod skrzydeł Jakuba Popiwczaka i od tego sezonu jest w pana drużynie. Przeciwko Jastrzębskiemu zagrał cały mecz. Był to dla niego mecz wyjątkowy?

– Był chyba najbardziej zestresowany, porównując wszystkie mecze, które do tej pory grał. Bardzo to przeżywał. Myślę, że moja dwójka libero bardzo dobrze ze sobą współpracuje. Mam ich razem, wspierają się wzajemnie. Przed sezonem mówiłem im otwarcie, że czasem szansę dostanie Maks, czasem Mateusz, czasem będą grać na zmianę i myślę, że to nam się sprawdza.

W Jastrzębiu zagrał Lorenc, Hanes wchodził na zmiany. To kwestia wyborów trenera, czy Jake Hanes nadal potrzebuje czasu by po kontuzji wrócić do pełnej dyspozycji?

– Postawiliśmy w tym meczu na Adama Lorenca. Jake powoli wraca, a nie jest to łatwe, bo po powrocie nie od razu da się skakać na maksa. Trening na pewno w tym wszystkim pomoże. Ja się cieszę, że mamy teraz taki spokojniejszy tydzień, bo to nam na pewno pomoże.

Kolejny mecz Cuprum gra z ZAKSĄ, która jest „poturbowana” i ma swoje problemy. Widzi pan szansę na urwanie punktów w tym meczu?

– Wszystkich się da pokonać, ale my musimy skupić się na naszej grze. Musimy poprawić sporo elementów, to jest najważniejsze. Przyjdzie jeszcze czas, żeby rozmawiać o tym, jak gra ZAKSA. Teraz mamy tydzień, w którym możemy spokojnie popracować, a jak widać, tego czasu na trening potrzebujemy.

Z Jastrzębia Zdroju: Ludmiła Kamer

Fot. PlusLiga