- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Puchar CEV: Resovia jedną nogą w finale
- Updated: 21 lutego, 2024
Resovia całkowicie zdominowała przyjezdnych świetną zagrywką, dobrą grą blok-obrona, a także brakiem błędów własnych. Jako pierwszy sygnał do punktowania dał Karol Kłos floatem, z którym nie radził sobie Kooy (7:3), a później już przewaga rzeszowian rosła. Łącznie zaserwowali aż 7 asów popełniając przy tym zaledwie jeden błąd zza linii 9. metra. Wygrali aż 13 „oczkami” przewagi, a tureckie gwiazdy i ich pomyłki miały spory w tym udział (25:12).
Obraz gry nie zmienił się w drugim secie. Nadal to ekipa znad Wisłoka dominowała. Fenerbahce grało bez rytmu, a ich akcje były dyktowane nerwowymi reakcjami. Najbliżej Resovii byli przy stracie trzech punktów z rzędu (9:12), a ostatecznie przegrali różnicą ośmiu (17:25.) Natomiast w trzecim secie po raz pierwszy Turcy zdołali wyjść na prowadzenie (7:6), a po trzech błędach z rzędu Yacine Louatiego przewaga wynosiła już 11:8.
Sam Francuz ekspresowo się zrehabilitował serwując dwa asy z rzędu (11:11), jednak to wystarczyło Turkom aby złapać rytm, do gry wrócili dzięki błędom Asseco Resovii. Coraz lepiej na prawym skrzydle prezentował się Drazen Luburić, poprawa w przyjęciu dała Muratowi Yenipazarowi możliwość uruchomienia środka, a gdy Kooy dołożył do tego punktowe zagrywki, Resovia traciła już pięć punktów (15:20). Do ratowania sytuacji zostali desygnowani Torey Defalco i Adrian Staszewski, jednak ci nie zdołali odwrócić końcówki seta. Rzeszowianie ulegli do 22.
Czwarta partia wcale lepiej się nie zaczęła dla Polaków, bo od prowadzeni 3:7 rywali. Jednak do odrabiania strat w pojedynkę rzucił się Stephen Boyer. Osamotniony Francuz swoimi serwisami doprowadził ze wspomnianego stanu 3:7 do 10:7 czym przejął inicjatywę i wybił rywali z uderzenia. Od tamtej pory Resovia utrzymywała dystans 2-3 punktów, a prym wiódł wraz z Boyerem Louati na lewym skrzydle. Turcy nie byli w stanie przerwać dobrej passy Asseco Resovii, która końcówkę rozegrała koncertowo w kontrze i bloku. Kropkę nad „i” postawił Cebulj i Bartłomiej Mordyl blokując Luburicia (25:21).
Wygrana w Hali Podpromie daje ogromną szansę Resovii na awans do finału i wygrania Pucharu CEV. Drugą półfinałową parę tworzą Arkas Izmir oraz SVG Luneburg i finalistę tego duetu poznamy już 28 lutego po drugim meczu. Natomiast Resovia i Fenerbahce rewanż zagrają dzień później, 29 lutego w Stambule.
Asseco Resovia Rzeszów – Fenerbahce Stambuł 3:1
(25:12, 25:17, 22:25, 25:21)
Składy zespołów:
Resovia: Kłos (7), Boyer (22), Drzyzga (1), Louati (12), Mordyl (5), Cebulj (17), Potera (libero) oraz Bucki, Staszewski i DeFalco (2)
Fenerbahce: Savas (6), Luburic (20), Kooy (9), Gelmezoglu (6), Yenipazar (2), Jelveh Ghaziani (6), Yesilbudak (libero) oraz Dengin (libero), Gurbus (3), Peksen i Penczew