- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
- LM: Jastrzębski z kompletem punktów w Niemczech
- LM: Warta lepsza od Milano na włoskiej ziemi
- LM: Projekt niepokonany w grupowej rywalizacji
Popiwczak: Pora wrócić na własne tory
- Updated: 5 listopada, 2017
Kuba Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla w rozmowie o postawie drużyny i pewnym zwycięstwie nad Cuprum Lubin.
Jastrzębski Węgiel pokonał Cuprum Lubin 3:0. Przede wszystkim cieszy styl w jakim tego dokonaliście?
– W meczu z Lubinem chodziło głównie o nasze rekacje, szczególnie po tych ostatnich przegranych wiedzieliśmy, że musi się coś zmienić, ponieważ nasza gra nie wyglądała najlepiej. W meczu z Lubinem pokazaliśmy kawał dobrej siatkówki. Wszyscy zagrali dobrze, uzupełnialiśmy się na boisku. W tym tygodniu mieliśmy też trochę więcej czasu na trening i to wszystko wypłaciło na boisku. Wygraliśmy bezproblemowo z Cuprum 3:0.
Gra się tak jak rywal pozwala. Wam Lubin pozwolił na wiele. Nie mieli przede wszystkim krzywdzącej zagrywki.
– Na pewno rywale nie mieli głównej armaty na zagrywce, jaką jest Taht, który w każdym meczu dokłada kilka punktów bezpośrednio tym elementem. Jednak ja bym to twierdzenie odwrócił w drugą stronę. Rzeczywiście gra się tak jak przeciwnik pozwala i to my nie pozwoliliśmy na wiele lubinianom. Łukasza Kaczmarka, który jest bardzo dobrym zawodnikiem, trzymaliśmy na siatce z każdej strony. Grał w zasadzie tak jak my tego chcieliśmy, dlatego dostał sporo bloków. Zrealizowaliśmy swoje założenia, a taka gra naprawdę cieszy.
Pobiegałeś sobie w tym meczu, bowiem obron było bardzo dużo.
– Rzeczywiście w tym spotkaniu było bardzo dużo bloków, wybloków, jeszcze więcej obron. Fajnie, bo takie akcje są bardzo miłe dla oka, więc kibicą się podobają. My w zeszłym sezonie przyzwyczailiśmy kibiców do takiego stylu, do takiej siatkówki i teraz postaramy się wrócić do takiego naszego grania.
Zdecydowanie „motorem napędowym”, ciągnącym grę ponownie był Maciej Muzaj?
– Maciek Muzaj zagrał bardzo dobrze, zdobył MVP. Maciek miał swój plan na ten mecz (śmiech). Na pewno gdzieś też ta rywalizacja z Kaczmarkiem po drugiej stronie siatki miała dla Maćka dodatkowe znaczenie, ponieważ na pewno z tyłu głowy miał myśl, że to właśnie Kaczmarek wyprzedził go na ostatniej prostej w „wyścigu” do mistrzostw Europy. A tak serio, to nie sądzę aby Maciek przywiązywał do takich rzeczy jakąś większą wagę. Nie mniej grając przeciwko niemu chciał być na pewno lepszy i to mu się udało. Zagrał dobrze nie tylko w ataku, czy na zagrywce, ale popisał się też kilkoma super obronami.
Ale nie czujesz się zagrożony na swojej pozycji (śmiech)?
– Nie, przez Maćka raczej nie czuję się zagrożony, ale przez innych to kto wie (śmiech). Chciażby przez Wojtka Sobalę, który stał w piątej strefie i bronił jej jak lew…
Od bolesnej porażki w Olsztynie minęło kilka dni, a Wy pokazujecie się z zupełnie innej strony – drużyny pewnej siebie, która gra poukładaną, twardą siatkówkę. Co się zmieniło przez te kilka dni?
– Na pewno trochę się zmienił nasz trening. Chyba każdy z nas zdał sobie sprawę, że nie ma już więcej czasu na tracenie punktów, na błędy, bo nic się samo nie rozwiąże, nie wygra. Zdaliśmy sobie sprawę, że wszystko musi wyjść z naszej głowy, naszych rąk, naszych nóg, naszych serc. Wszystko trzeba wypracować. Dlatego na boisku w tym meczu pokazaliśmy już nieco inną jakość. Trochę inną, lepszą energię, nawet w tych akcjach przegranych, w których nie wszystko się kleiło. Pora wrócić na własne tory, bo sezon rozpoczęliśmy w świetnym stylu. Zwycięstwem ze Skrą Bełchatów pokazaliśmy jak Jastrzębski może grać i co potrafi. Później przyszedł gorszy okres. Jednak myślę, że to nie jest wielki problem. Teraz gramy z dołem tabeli i chcemy wygrać wszystko za trzy punkty. Wtedy na pewno wszystko będzie dobrze i będziemy w bardzo dobrych humorach.
Liga w tym sezonie jest bardzo nieprzewidywalna, więc niektórzy rywale często okazują się jedynie teoretycznie słabsi…
– Na pewno liga jest bardzo nieprzewidywalna. Tak jak kiedyś góra tabeli, to były te cztery zespoły, tak w tym roku poszerzyło się to w sumie do ośmiu drużyn. A te drużyny, które są gdzieś niżej, jak Będzin, Szczecin, czy Zawiercie, grają bardzo nieprzewidywalnie. Mecze z tymi zespołami nie są łatwe. Dlatego też po takim zwycięstwie jak to z Cuprum nie możemy chodzić z wysoko podniesionymi głowami, tylko dalej podchodzić z powagą do każdego przeciwnika.
Teraz Jastrzębski Węgiel udaje się w podróż do Nikozji, by rozegrać mecz 3 rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Jaki jest cel na te rozgrywki?
– Na razie koncentrowaliśmy się na naszej lidze. Liga Mistrzów to dla nas minimum faza grupowa i jak najlepsze zaprezentowanie się. Wiemy po co tam jedziemy i o co gramy. Najpierw jedziemy na Cypr po zwycięstwo, po czym zagramy u siebie i będziemy chcieli potwierdzić naszą siłę kolejnym zwycięstwem.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga