- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Popiwczak: My się nie przeciwstawiliśmy
- Updated: 27 lutego, 2022
Jastrzębski libero, Jakub Popiwczak nie krył rozgoryczenia po przegranym z kretesem finale TAURON Pucharu Polski 2022. ZAKSA pewnie wygrała 3:0, a mistrz Polski nie miał zupełnie nic do powiedzenia. Oto jak wyglądał ten mecz z perspektywy boiska, oczami popularnego Piwka.
Co się zadziało wczoraj od trzeciego seta z Waszą grą? Od momentu kiedy w półfinale z Resovią prowadziliście 2:0, gra Jastrzębskiego się posypała.
- Wczoraj Resovia zaczęła grać lepiej od trzeciego seta. Na początku jak atakowali to nadziewali się na nasz blok, jak już przeszli to w polu był obrońca, a później ich gra się przede wszystkim polepszyła. Nie mówiłbym, że nasza gra zjechała z poziomem, tylko oni grali dużo lepiej.
Na ile te pięć wczorajszych setów przełożyło się na dzisiejszą dyspozycję?
- Nie wiem na ile się przełożyło, co mam powiedzieć? Po prostu przegraliśmy finał i nie będę tutaj wygłaszał jakiejś wielkiej filozofii. Dzisiaj zostaliśmy zbici, Zaksa nas zjadła, grała fenomenalnie. Przede wszystkim ich wielka gra zadecydowała. Jednak trzeba powiedzieć, że my się nie przeciwstawiliśmy. Gdzieś tam po pierwszym secie zwiesiliśmy głowy, nie potrafiliśmy się postawić, a oni grali swoje, kosmiczny poziom.
Tie-break został w nogach? Straciliście jednak więcej sił niż rywale, którzy grali wcześniej i krócej swój półfinał.
- Nie wiem. Ja mogę powiedzieć za siebie, że ja byłem gotowy do gry. Myślę, że cały zespół był gotowy do gry, wiedzieliśmy, że to jest finał. Po prostu sportowo nie daliśmy rady. Te rzeczy, które normalnie nam wychodzą, dzisiaj nie szły.
Po raz kolejny finał Pucharu Polski przegraliście we Wrocławiu i po raz kolejny z Zaksą. Czy to powoduje, że niedosyt i chęć jego zdobycia są jeszcze większe?
- Nie. Myślę, że nie doskwiera nam to jakoś bardziej. Rok temu nie zdobyliśmy Pucharu, a zdobyliśmy mistrzostwo Polski, w tym roku zdobyliśmy Superpuchar ogrywając Zaksę, a nie zdobyliśmy Pucharu Polski. My wiemy, że to nie jest tak, że za każdym razem kiedy przychodzi nam grać z Zaksą, to oni nas „biją”, czy że my musimy się im kłaniać. Oni po prostu potwierdzili na boisku, że są lepszym zespołem. W tym finale Zaksa pokazała, że są zdecydowanie, zdecydowanie lepsi.
W zeszłym roku nie zdobyliście Pucharu, ale później było wspomniane mistrzostwo kraju, więc jeżeli historia ma się powtórzyć w tym sezonie, to dlaczego nie?
- Myślę, że ten finałowy mecz, to mnóstwo, mnóstwo materiałów do analizy jak trzeba grać z takimi zespołami jak Zaksa. Myślę, że przed nami jeszcze wiele takich meczów, gdzie przeciwnik będzie grał lepiej od nas, ale to nie jest powiedziane, że my musimy się poddać. Zawsze musimy walczyć, czego dzisiaj chyba trochę zabrakło.
Z Wrocławia: Ludmiła Kamer