- PL: 17 kolejka – wyniki
- Kaczmarek: takie końcówki naprawdę budują
- LM: Francuzi walczyli, ale to Jastrzębski wygrał
- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
Popiwczak: Kuba to klasa sama w sobie
- Updated: 26 września, 2022
Popiwczak Jakub i Filip, bracia grający na pozycji libero i prezentujący ten sam klub – Jastrzębski Węgiel. Tyle, że Jakub od lat jest libero pierwszej drużyny Jastrzębskiego, zaś młodszy z braci – Filip, prezentuje barwy Akademii Talentów Jastrzębskiego Węgla. Podczas prezentacji zespołu, która była powiązana również z jubileuszem 10-lecia istnienia Akademii Talentów, dwaj bracia mieli okazję zagrać przeciwko sobie. Oto co powiedzieli po meczu, który upływał w radosnej atmosferze, przy głośnym dopingu publiczności zgromadzonej w jastrzębskiej hali.
To był Wasz pierwszy mecz, kiedy mogliście zagrać przeciwko sobie?
Jakub: – Poza tymi na legnickim podwórku, to tak (śmiech).
Filip: – To był mój pierwszy raz kiedy mogłem zagrać przeciwko bratu na boisku. Ten mecz by trochę na wesoło, więc ciężko rozmawiać o emocjach, ale na pewno jakiś stresik był, szczególnie, że przy hali wypełnionej kibicami też nie miałem okazji wcześniej grać.
Jak ocenicie wzajemnie swoją grę w tym towarzyskim meczu, takim trochę na wesoło?
Jakub: – Szczerze, to nie patrzę za bardzo na drugą stronę boiska, a że w tym meczu zagraliśmy przeciwnych stronach boiska, to ciężko mi powiedzieć. Dojrzałem jedną kiwkę, do której Filip nie zdążył, a powinien (śmiech).
Filip: – Myślę, ze Kuba jak to Kuba, zagrał bardzo dobrze. To już jest poziom i klasa sama w sobie.
Byłeś dumny z brata jak przywiózł srebro z mistrzostw świata do domu?
Filip: – Tak, byłem bardzo dumny. Bardzo mu kibicowałem, osobiście byłem prawie na każdym meczu. Ćwierćfinał, półfinał, finał, te emocje przezywałem na żywo i kibicowałem.
Dużo nerwów kosztowały Ciebie te mecze?
Filip: – Bardzo dużo. Szczególnie nerwowo było podczas tych pięciosetowych pojedynków – z USA i Brazylią. Co prawda nerwy są jednak mniejsze jak się siedzi na trybunach niż jak się gra na boisku.
Oboje gracie na pozycji libero. Także nic tylko czekać aż wskoczysz do PlusLigi i będziesz mógł regularnie rywalizować z bratem. Jest to gdzieś takie ciche marzenie?
Filip: – Tak, to byłoby coś. Szczególnie rodzina by się ucieszyła. Mam nadzieję, że wygrałbym to spotkanie i mógłbym trochę dogryzać z tego powodu bratu (śmiech).
Kuba, sezon reprezentacyjny zakończony. Teraz ligowe granie i walka o najwyższe cele nie tylko w Polsce, ale i w Lidze Mistrzów. Ty w ten sezon wchodzisz niejako z rozpędu?
Jakub: – I bardzo dobrze. Nie ma czasu do stracenia. Chwila oddechu była, teraz zaczynamy już ligowe granie. Dla mnie jest w tym roku nowe i inne przygotowanie do sezonu, bo wiadomo, że zawsze gdzieś tam ten sezon przygotowawczy przepracowałem w klubie. Teraz była kadra i praktycznie tego czasu na przygotowanie nie było. Jednak fajnie, bo cały ten czas w kadrze, to taki okres pod „prądem”. Teraz przyjechałem do klubu i zaczynamy następne poważne granie, mnie to pasuje. Jestem zadowolony.
Jastrzębski Węgiel a przewagę na starcie, że zmiany w składzie były praktycznie kosmetyczne?
Jakub: – Tak, to jest na pewno ważne dla naszego zespołu, dla tych wszystkich chłopaków, którzy przyjechali później, po kadrze, że tych zmian w składzie jest naprawdę niewiele. Jednak z drugiej strony ja uważam, że nowi ludzie wnoszą nową energię i dodatkowo motywują do pracy. Także fajnie, że mamy nowy sztab i jest z nami Kamil Dębski. Na treningach wygląda wszystko fajnie, więc jestem pozytywnie nastawiony na nadchodzący sezon.
Nowy trener, to nowy system treningowy?
Jakub: – Myślę, że tak. Ja jeszcze z trenerem z Ameryki Południowej nie miałem okazji pracować, a ta szkoła rzeczywiście jest inna.
Czym się różni od tej szkoły „europejskiej”, włoskiej?
Jakub: – Najogólniej powiedziałbym, że wszystko jest bardzo intensywne. w sensie, że nie ma czasu na jakieś przydługie tłumaczenia, tylko jedziemy z robotą od początku do końca bardzo intensywnie i z życiem. Mnie jako libero taki system bardzo odpowiada, bo na mojej pozycji niewiele się dzieje, a tutaj nie ma monotonii na treningach. Taka miła odmiana.
Z Jastrzębia: Ludmiła Kamer
Fot. A. Kogut