- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
- Kurek: najważniejsze jest to czego nie widać
Popiwczak: Jesteśmy gotowi na ciężką walkę
- Updated: 21 października, 2021
Libero Jastrzębskiego Węgla nie krył radości ze zdobycia Superpucharu. Dla Jakuba Popiwczaka był to pierwszy udział w walce o Superpuchar i od razu zwycięski. Zobaczcie co powiedział po meczu z Zaksą w Lublinie.
Gratulacje zdobycia Superpucharu szczególnie, że po raz pierwszy brałeś udział w walce o to trofeum i od razu je zdobyłeś.
- Dziękuję. Łukasz Wiśniewski przed tym meczem mówił, że w Superpucharze grał cztery razy, a wygrał tylko raz, także miał 25% skuteczności. Ja się cieszę, że po pierwszym razie wskoczyłem od razu na 100% (śmiech).
Historyczny sukces, bo pierwszy Superpuchar dla Jastrzębskiego
- Tak, cieszę się bardzo, że z tą grupą ludzi udało się już na starcie sezonu zapisać na kolejnych kartach historii klubu.
3:0 z najlepszą drużyną z Ligi Mistrzów poprzedniego sezonu robi wrażenie. Co zdecydowało, że poszło tak gładko?
- Nie wiem, ja jestem słaby w mówieniu i analizie tak na gorąco co zadecydowało. Cieszę, się, że jak mieliśmy trudne momenty, kiedy Zaksa odskakiwała na kilka punktów, to my nie zapominaliśmy jak się gra w siatkówkę i czuliśmy, że jak robimy co do nas należy, jesteśmy lepsi. Na szczęście trzy sety wygrane po naszej stronie, zero po stronie Zaksy i Jastrzębski triumfuje.
Pierwszy krok w sezonie zrobiony. Pierwszy z czterech?
- Oczywiście, nasze marzenia sięgają dużo dalej… Ostatnio dostaliśmy prztyczka w nos w meczu w Warszawie, gdzie podchodziliśmy do mediów i nie byliśmy za bardzo rozmowni. Tutaj na szczęście mamy uśmiechy, bo pierwsze trofeum trafia do gabloty Jastrzębskiego Węgla. Jednak na pewno w tym sezonie będą jeszcze wzloty i upadki, będą mecze wygrane i przegrane, jednak po ostatniej porażce pięknie się odbudowaliśmy. Sięgamy po trofeum tu w Lublinie i teraz będziemy się cieszyć i świętować. Od kolejnych dni jednak wracamy do dalszej rywalizacji.
Po meczu z Warszawą Łukasz Wiśniewski powiedział, że porażka po takim meczu może Wam tylko pomóc w zdobyciu Superpucharu. Tak właśnie było?
- Zdecydowanie tak. Na pewno ciężko jest po kilkumiesięcznej przerwie wrócić do grania, do hal, które są pełne kibiców. W Warszawie udało nam się przeżyć mecz, który dał mnóstwo emocji, przeżyliśmy tak naprawdę wiele. Wyciągnęliśmy wnioski, byliśmy w tym meczu w Lublinie spokojniejsi, nie było już takich „pożarów” jak bywały w Warszawie. Mieliśmy też przewagę nad Zaksą, ponieważ oni jeszcze nie zagrali w tym sezonie meczu pod takim ciśnieniem, na takich emocjach jak my w stolicy, więc może to gdzieś zadecydowało o ich porażce tutaj, w Lublinie.
Wszedł na zmianę rozgrywający Eemi Tervaportti, to oznacza, że powoli wraca do pełni zdrowia?
- Tak, wraca. Z pewnością bez nogi by na boisko nie wyszedł. Na pewno się wszyscy cieszymy, że powoli wraca do grania. To jego pierwszy wyjazd i od razu trofeum. Chciałbym być w jego skórze (śmiech).
Czasu na świętowanie nie będzie za wiele, bo już w niedzielę kolejny mecz o ligowe punkty, a teraz czekają Was mocni rywale. Na początek Skra u siebie, później Resovia, Zaksa… Łatwo nie będzie?
- Łatwo nie będzie, ale nikt też nie mówił, że tak ma być. Jesteśmy gotowi na ciężką walkę. Po to ta drużyna została stworzona w taki sposób, aby walczyć i wygrywać z każdym. Teraz się cieszymy, bo mamy Superpuchar, pierwsze trofeum – najmniej ważne z tych wszystkich, które są do zdobycia, ale puchar to zawsze puchar, a zwycięstwo z taką drużyną jak Zaksa, to zawsze zwycięstwo nad klasową drużyną. Także cieszymy się bardzo.
Z Lublina: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga, P. Sumara