- PL: 17 kolejka – wyniki
- Kaczmarek: takie końcówki naprawdę budują
- LM: Francuzi walczyli, ale to Jastrzębski wygrał
- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
Popiwczak: głodny tego, żeby wyjść na boisko
- Updated: 20 sierpnia, 2022
Libero reprezentacji Polski, Jakub Popiwczak rozegrał mecz z Argentyną na pełnym dystansie. Polacy wygrali 3:0, a popularny „Piwko” rozegrał dobre spotkanie, szczególnie w obronie. Po meczu rozmawialiśmy z Kubą o emocjach i zbliżających się Mistrzostwach Świata 2022, które będą pierwszymi mistrzostwami dla tego siatkarza.
W meczu z Argentyną wyszedłeś w podstawowym składzie. Wcześniej trener nie dawał Tobie za wiele szans na pokazanie się. Brakowało już grania?
- Przede wszystkim szczęście, że mogłem zagrać. Miałem trochę przerwy od grania, a od dłuższego czasu bardzo chciałem pokazać się na boisku. W turnieju finałowym Ligi Narodów tej szansy za bardzo nie dostałem, a jak się cały czas trenuje z reprezentacją, to wiadomo, że są emocje, ale z drugiej strony człowiek jest głodny tego, żeby wyjść wreszcie na boisko. Tak sobie właśnie myślałem, że w sumie to tak około półtora miesiąca minęło od tego, jak ostatni raz miałem okazję zagrać na pełnym dystansie, więc nie będę ukrywał, że brakowało mi tego. Cieszę się, że miałem okazję wyjść na boisko w tak wyjątkowym miejscu, bo hala robi na mnie cały czas niesamowite wrażenie. Jak był turniej w Gdańsku, kiedy dla mnie to był pierwszy reprezentacyjny turniej, to trochę drżałem. To są bardziej takie pozytywne emocje i napędza mnie to, żeby każdego dnia pracować jeszcze ciężej.
Przerwa w grze jak powiedziałeś była dość długa. Czy pojawiały się wówczas myśli, że ten sezon, to przesiedzisz w kwadracie?
- Od początku czuć komu trener ufa bardziej. Ja na każdym treningu starałem się pokazywać i potwierdzać, że jestem wartościowym zawodnikiem, udowadniać swoją wartość dla całej drużyny. Jak wychodzę na boisko, zawsze staram się z siebie dawać maksa. To, kto jest pierwszym libero, kto drugim, to trzeba odstawić na dalszy plan. Wiadomo, że Paweł Zatorski jest bardzo utytułowanym zawodnikiem, jest rewelacyjnym siatkarzem, od którego codziennie mogę się uczyć etosu pracy, jak być profesjonalistą, ale na koniec każdy chciałby też grać. Każdy kiedy więc wychodzi na boisko daje z siebie wszystko i ostatecznie to trener decyduje o tym, kto będzie wychodził na boisko.
W meczu z Argentyną mieliście kilka momentów, że goniliście wynik, jednak udało się przełamać rywali. Te trudne fazy setów są motywacją na przyszłość, że zawsze można odwrócić wynik?
- Trener kładzie nam do głów, że nieważne co się dzieje, czy przegraliśmy jedną czy dwie piłki, zostawiamy to w tyle i cały czas gramy swoje, mamy być najlepszą wersją siebie, cały czas musimy grać najlepszą siatkówką, jaka potrafimy i wtedy będziemy mieli czyste sumienie. Myślę, że jak to sumienie będziemy mieć czyste, czyli zrobimy wszystko, jak najlepiej potrafimy, to jesteśmy na tyle dobrymi zawodnikami, że możemy osiągnąć wiele.
Widać, że dobrze funkcjonuje Twoja współpraca z Tomkiem Fornalem na linii przyjęcie-obrona. Procentuje wzajemna znajomość siebie z klubu?
- Jak pomyślę o współpracy w obronie, to akurat w tym meczu wpadła nam jedna piłka, która nie miała prawa wpaść (śmiech). A tak serio, to na pewno grać z kimś, z kim się spędza na co dzień czas, trenuje, to z pewnością jest trochę łatwiejsze. Jednak z drugiej strony, jako kadra spędziliśmy ze sobą już tyle czasu, odbyliśmy tyle treningów, zagraliśmy tyle meczów, że nie może być wymówką, że ktoś się z kimś zna mniej.
Dobijałeś się do tych głównych turniejów reprezentacyjnych kilka lat, w końcu w 2022 roku zagrasz w mistrzostwach świata. Pojawiły się już emocje, jakiś rodzaj ekscytacji?
- Myślę, że tak. Co prawda na co dzień może tego aż tak nie odczuwam, bo jest pełne skupienie na pracy, na treningu i każdy z nas wykonuje swoje obowiązki najlepiej jak potrafi. Niemniej wszyscy czujemy, że te mistrzostwa zbliżają się wielkimi krokami, pozostał tydzień do pierwszego meczu. Mam nadzieję, że będziemy kontynuować naszą dobrą siatkówkę i będziemy w stanie się wyłączyć na to wszystko, co będzie się działo dookoła. Na pewno „bum” na mistrzostwa będzie ogromny.
Memoriał w Polsce, przed Polską publiką to chyba najlepsze z możliwych „przetarć” przed mistrzostwami. Możecie poczuć już tą atmosferę gry przy dopingu kibiców, którzy z pewnością nie zawiodą podczas mundialu?
- Zdecydowanie tak. Szczególnie dla takich chłopaków, którzy nie mieli jeszcze okazji grać dużo w Polsce, jak na przykład ja. Oczywiście mamy chłopaków doświadczonych i ogranych przed naszą publicznością. Ja tych okazji za wiele nie miałem i na pewno jest to dla mnie ogromne przeżycie grać przed naszymi kibicami. Nastawienie oczywiście się z każdym meczem zmienia. Pierwszy, drugi mecz to było takie „wow” i coś wielkiego, z każdym kolejnym meczem jednak podchodzi się do tego bardziej na chłodno, z pełnym skupieniem na tym co dzieje się na boisku. Tak jak trener nam powtarza, każdego dnia musimy być najlepszą wersją samego siebie, a wtedy będzie dobrze.
Z Krakowa: Ludmiła Kamer