Popiwczak: ciężko było dobić się do boiska

Jastrzębski Węgiel rozegrał trudny nie tylko mentalnie, ale i sportowo mecz z GKS-em Katowice. Zwycięstwo 3:1 i zrealizowanie celu, jakim były 3 punkty w tym meczu, powiodło się. Łatwo jednak nie było, co podkreślił po meczu libero Jastrzębskiego Węgla, Jakub Popiwczak.

W pierwszym secie wydawało się, że to będzie szybki mecz. GKS w kolejnych setach się postawił i trochę siły trzeba było włożyć w to zwycięstwo?

– W siatkówce chyba z reguły jest tak, że jak jednego seta wygrywa się z różnicą dziesięciu, czy parenastu punktów, to kolejnego się z reguły przegrywa. Niestety w tym przypadku też tak było, ale mecz ostatecznie bez niespodzianki. Wszystko mieliśmy w swoich rękach. Możesz rzeczywiście ten drugi set trochę zaprzepaściliśmy, ale jest wygrana, są trzy punkty. Najważniejsze jest to co się wydarzyło w trzecim seciem. Mimo, że trochę zjechaliśmy z poziomem naszej gry, to wygraliśmy tę partię. Trzeba oddać, że Katowice grały świetnie. Wybijali nam dużo piłek gdzieś po bloku i rewelacyjnie bronili, ustawiali skuteczny blok, była asekuracja. Naprawdę ciężko było dobić się do ich boiska, ale my wróciliśmy, pokazaliśmy swój charakter, swoją siłę. „Ławka” zagrała, pomogła i wygrywamy w Katowicach za trzy punkty, a to jest najważniejsze.

Kolejny mecz u siebie z Radomiem, który jest „pod kreską”. To kolejny mecz, który trzeba wygrać, najlepiej w 3 setach?

– Mecz z Radomiem z jednej strony powinien być pewnym meczem z naszym zwycięstwem za trzy punkty. Natomiast z drugiej strony, wiemy jak ta liga wygląda i wiemy, że nie ma w niej drużyn, na które można wyjść przespacerować się po boisku i wygrać. Jesteśmy mistrzem Polski, a na mistrza każdy rywal mobilizuje się podwójnie. Jestem pewien, że Radom przyjedzie do Jastrzębia, nie będzie miał nic do stracenia i postawi nam naprawdę ciężkie warunki. Także musimy zrobić wszystko, aby to wytrzymać i obronić „dom” po raz kolejny.

Pod względem mobilizacji rzeczywiście z łatwym rywalem trudniej się gra, trudniej o mobilizację?

– Na pewno cała ta otoczka i to wszystko dookoła meczu jest trochę inne. Powiem tak, przed meczem w Szopienicach Musti (M’Baye – przyp. red.) rozmawiał przez telefon ze swoim 9-miesięcznym synem i mówi do niego, „jak poprzednim razem tata grał w Katowicach, byłeś na tym meczu, ale graliśmy w Spodku. Tam była fajna hala, dużo kibiców i wyjątkowa atmosfera. Teraz też gramy w Katowicach, ale na dużo mniejszej hali i zupełnie inny mecz. Tata nie chcę zaniżać twoich standardów, dlatego nie będzie cię na tym meczu”. Ta sytuacja idealnie obrazuje to, jak się gra na tych mniejszych halach z potencjalnie słabszym rywalem. Ostatecznie jednak i tak trzeba wyjść, zmobilizować się i zagrać mecz. Pokazać swoją dobrą siatkówkę. Jeżeli podejdzie się do tego trochę lżej, z mniejszą mobilizacją, wtedy traci się punkty. Nam w Katowicach udało się obronić trzy punkty, ale było naprawdę ciężko.

Rozmawiała: Ludmiła Ludmiła Kamer