- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
- LM: Jastrzębski z kompletem punktów w Niemczech
- LM: Warta lepsza od Milano na włoskiej ziemi
- LM: Projekt niepokonany w grupowej rywalizacji
Popiwczak: Cieszę się, że potrafiliśmy wracać do gry
- Updated: 5 listopada, 2022
W hicie 8 kolejki Jastrzębski Węgiel w zaledwie trzech setach pokonał Resovię Rzeszów. Rzeszowianie nie wykorzystali swoich szans, szczególnie w ostatniej partii, kiedy prowadzili sześcioma oczkami. Pasy na Śląsku doznały pierwszej porażki w tym sezonie. Mecz mimo, że krótki obfitował w wiele przedłużonych akcji, potężnych serwisów, ale niestety i błędów własnych. A jak ten mecz wyglądał oczami jastrzębskiego libero Jakuba Popiwczaka? Zapytaliśmy o to bezpośrednio po meczu.
Gratuluję zwycięstwa z Resovią i to 3:0. Poszło Wam lepiej niż można było się spodziewać, a przynajmniej niż my się spodziewaliśmy.
Jakub Popiwczak: – To Wy się tak spodziewaliście (śmiech). Patrząc na przebieg tego spotkania, to rzeczywiście Resovia na pewno zasłużyła aby wygrać przynajmniej jednego seta, a może i więcej. Dla kibiców, dla fanów pewnie szkoda, że to były tylko trzy sety. Myślę jednak, że w Jastrzębiu nikt nie będzie narzekał, że były tylko trzy sety. Cieszę się, że potrafiliśmy wracać do gry, że mimo tych trudnych momentów w każdym z setów potrafiliśmy wychodzić obronną ręką. Ten trzeci set szczególnie cieszy, gdzie nasza ławka rezerwowych, głębia składu… Chłopaki weszli i pociągnęli. To jest niesamowite.
Długo wchodziliście w ten mecz, chociażby pod względem przyjęcia, które w pierwszym secie było słabe. To może cieszyć, że mimo słabszej gry, finalnie nie przekłada się to na wynik.
- Mam wrażenie, że czasami jest tak, ze człowiek wie przychodząc na hale, że rywale będą bombardowali zagrywką, że będzie ciężko i tak dalej, ale dopóki tych trzech, czterech, pięciu zagrywek powyżej 120 km/h się nie przyjmie, to ciężko jest. Trzeba to jakby odczuć na własnej skórze i wdrożyć się w spotkanie. Po stronie Resovii kto by nie szedł na zagrywkę ładował ile fabryka dała. Jak chłopaki z kwadratu w pewnym momencie powiedzieli, że Kuba Bucki zaserwował z prędkością 134 km/h, to pomyślałem „brawo on”. To powoduje, że nasze przyjęcie na początku nie wyglądało zbyt dobrze. Jednak na końcu to nie ma znaczenia, bo u nas też ma kto zagrywać, ma kto blokować i bronić. Jesteśmy w stanie mimo gorszego side out’u wygrywać sety.
Zgodzisz się z tym, że ten mecz wygraliście w trzech setach mając bardzo dobrą skuteczność i nie popełniając błędów po 20-tym punkcie?
- Myślę, że jakby ocenić nasza grę do 12-15 punktu, a po tym 15-tym punkcie, to widać była jakby dodatkowy element, dodatkowy akcent. To jest bardzo motywujące, gdy zespół w końcówkach nie traci głowy, tylko robi swoje, jest powtarzalny i pokazuje to co wypracowuje się na treningach. To jest taki akcent, którego nie widać może w statystykach, a jest bardzo ważna w sporcie.
Takie zachowanie jest odzwierciedleniem mocnego mentalu?
- Nie wiem. Ja mam wrażenie, z poziomu boiska, że cały czas robiliśmy to samo, że cały czas staraliśmy się robić swoje i nie traciliśmy przy tym głowy. Doszukując się szczegółów, może trzeba popatrzeć w statystyki, czy Resovia w tych fragmentach nie była trochę słabsza, może popełniała jakieś błędy. Nie wiem, ciężko tak na gorąco mi powiedzieć. Ja się cieszę z takiego zwycięstwa, bo to niesamowicie buduje morale zespołu.
Jakie to uczucie po 8 kolejkach PlusLigi być jedyną niepokonaną drużyną w stawce?
- Świetne! Na pewno to dawało dodatkowy dreszczyk emocji temu spotkaniu i dawało wartość marketingową temu spotkaniu. Teraz już tak nie będzie. Teraz będzie już tylko presja rosła, bo przecież jesteśmy niepokonani. Każdy na pewno teraz będzie chciał zapisać pierwszą porażkę na nasze konto. Będzie coraz trudniej. Jesteśmy coraz bardziej w sezonie, coraz więcej jest zmęczenia, coraz więcej grania, ale tak jak zaznaczałem już wcześniej mamy szeroką ławkę, głębię składu, każdy z nas ma okazję pokazywać się na boisku. Jedni w jednym meczu, inni w drugim i trener korzysta z tego dobrodziejstwa jakim pan prezes obdarzył nasz skład. Jestem pełen optymizmu na przyszłość.
Czujecie w tym sezonie presję, że w tym roku, po takim początku musicie wygrać mistrzostwo?
- Powiem tak, w PlusLidze są cztery, pięć, czy sześć zespołów, w których są świetni zawodnicy, są reprezentanci różnych krajów, każdy zespół chce być mistrzem i mieć medale na koniec sezonu. Jednak tylko trzy zdobędą medale, a jeszcze niektóre mogą kręcić nosem, że to nie ten medal jakiego chciał, a trzy pozostałe są w ogóle rozczarowane, bo pozostają z niczym. Taki jest sport. Każdy chce wygrywać i po to wychodzimy do każdego meczu by wygrać, trenujemy i dajemy z siebie maksa. Wiadomo, że nasz zespół był tworzony po to by zdobyć mistrzostwo Polski, ale na ten moment nie możemy o tym myśleć. Musimy myśleć, by każdego dnia prezentować swój najwyższy poziom siatkówki.
Z Jastrzębia: Ludmiła Kamer
Fot. A. Kogut, Jastrzębski Węgiel