- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Po meczu Indykpolu z Politechniką
- Updated: 1 maja, 2014
Zapraszamy do przeczytania pomeczowych opinii zawodników i trenerów. Siatkarze z Olsztyna zdobyli 5. miejsce PlusLigii, natomiast AZS Politechnika musiała pogodzić się z zajęciem 6. lokaty.
Maciej Pawliński (kapitan AZS Politechniki Warszawskiej): Drużynie AZS Olsztyn gratuluję wygranej i piątego miejsca. Ten mecz był idealnym podsumowaniem naszej rywalizacji. Walka do końca, zmiany prowadzenia i wiele emocji. Nic więcej nie powiem, z pewnością trener to zrobi. Myślę tu szczególnie na temat tej jednej akcji, której challenge nie zobaczył. Jedni widzieli boisko, inni aut, ale jeśli jest tyle emocji to każdy widzi co chce. Szkoda więc, że ten challenge nie zadziałał.
Maciej Dobrowolski (kapitan Indykpolu AZS Olsztyn): Przez moment byliśmy już na szóstym miejscu. Przy stanie 10:14 to nawet na boisku niewiele osób dalej miało wiarę. Ale z każdym kolejnym punktem wychodziliśmy z opresji, a dalej jak już się nakręciliśmy to udało się zakończyć zwycięstwem. Bardzo chciałbym podziękować klubowi za całoroczną opiekę. Trenerom – z Krzysztofem Stelmachem na czele, chłopakom, każdemu z osobna, którzy zostawili tutaj dużo serca. A także kibicom, którzy nas wspierali, a dla których gramy. Zamykamy sezon, jesteśmy szczęśliwi z piątego miejsca i do zobaczenia we wrześniu.
Jakub Bednaruk (trener AZS Politechniki Warszawskiej): Nie potrafiliśmy wygrać tie-breaka przy stanie 14:10, więc to oznacza, że nam się po prostu nie należało. Trzeba przyjąć to z godnością, honorem i wypiętą klatą. Ja to przyjmuję. Gratuluję zespołowi z Olsztyna. Granica tego, który zespół jest lepszy jest bardzo mała. Można to ocenić po naszej rywalizacji. Cztery tie-breaki, zacięte końcówki, no i 14:10… Przegraliśmy, jesteśmy na szóstym miejscu i jesteśmy bardzo smutni. Niemniej jednak nie wyobrażam sobie, że nie mogę sprawdzić piłki meczowej, bo ktoś zasłonił kamerę challenge. Niech sobie w d… wsadzą taki challenge! Ja widziałem boisko, Krzysztof Stelmach widział aut, wszystko jedno. Chodzi o to, żeby można było zweryfikować. To była piłka meczowa. W tym momencie to nie ja bym tu się wkurzał, tylko Krzysztof. Ale i tak przyjmuję tę porażkę. Nasza walka o piąte miejsce i rywalizacja kędzierzyńsko-rzeszowska w półfinale to dwa starcia, którymi PlusLiga może się chwalić i pokazywać. Była też wspaniała atmosfera na tym meczu. Gratulacje dla kibiców w Uranii, bo nie ma porównania do tych spotkań przed Świętami Wielkanocnymi.
Krzysztof Stelmach (trener Indykpolu AZS Olsztyn): Od samego początku, we wszystkich meczach była dramaturgia. Takie końcówki, jak ta od 14:10, rzadko się gra. Byliśmy zdeterminowani. Nie wiem, czy ta wiara była stu procentowa, bo jeśli się przegrywa 10:14 to w głowie jest czerwone światełko. Ale mimo wszystko we wszystkim co robiliśmy, jak zagrywki Rafała Buszka, który zagrał ich pięć pod rząd, byliśmy zdeterminowani. W ataku nie wstrzymywaliśmy ręki i to nam się odpłaciło. Przed meczem mówiłem zawodnikom, że nawet jeśli będziemy przegrywali dziesięcioma punktami, czy wygrywali dziesięcioma, cały czas musimy być w fokusie i w tym meczu, że nie możemy czekać na przeciwnika, aż on przegra mecz. Oprócz elementów, które wymieniłem, to jest jeszcze jednak to siatkarskie szczęście. Nie oszukujmy się – wygrać tie-break przegrywając 10:14? W sporcie potrzebne jest i szczęście, a my je tym razem mieliśmy. Nie dziwię się, że trener Bednaruk się zdenerwował, że nie można było sprawdzić akcji. On widział boisko, ja widziałem aut. Trudno, już nie ma sensu tego dzielić, bo musielibyśmy zebrać całą halę i obliczać procenty kto co widział. Chcę pogratulować moim chłopakom. Każdy sezon jest ciężki. A oni od samego początku wierzyli, że założone cele osiągniemy. Możliwe, że nawet nie sądziliśmy, że zajdziemy tak wysoko. Ale jak już weszliśmy do play-offów to rozpędzona drużyna zawsze chciała więcej, więcej, więcej. W niektórych momentach graliśmy nerwowo, była większa presja. Jednak ostatecznie odnieśliśmy w tym sezonie sukces. Dziękuję swojej drużynie. Nawet trudno wyrazić, jaka to była przyjemność przychodzić na treningi, pracować z tymi ludźmi, patrzeć na ich zaangażowanie. Trudno mi to opisać słowami. Tym bardziej żal, że nie utrzymamy tej drużyny. Niestety. Jednak trzeba patrzeć do przodu i życzyć sobie, żeby za rok był znowu udany sezon dla Indykpolu AZS Olsztyn.
www.indykpolazs.pl