- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
PlusLiga we wtorek – relacje i wyniki
- Updated: 22 listopada, 2022
Rozpoczęła się 11 kolejka ligowych spotkań, a dokładnie zainaugurował ją mecz w Gdańsku. Drugie spotkanie wtorkowego wieczora odbyło się w Nysie, a zakończyliśmy dzień w Rzeszowie, gdzie odbył się hit kolejki…
Gdańszczanie byli faworytami spotkania z beniaminkiem, który zdecydowanie gra poniżej oczekiwań od początku sezonu. Trefl już w pierwszym secie pokazał, że prezentuje zdecydowanie bardziej kompletną i skuteczną grę. Kampa mając dobre przyjęcie rozrzucał piłki w różne strefy ataku, skutecznie miejscowi grali też blokiem, a w rezultacie w pełni kontrolowali sytuację.
Drugi set nie był grą na wysokim poziomie, obie drużyny nie wykorzystały kilka dobrych okazji do zdobycia punktu. Mimo to ponownie Trefl budował prowadzenie, co prawda w połowie seta niedokładności miejscowych oraz skuteczna gra Formeli zniwelowały nieco straty, ale Trefl kontrolował wynik do końca partii.
Bielszczanie nie zwieszali głów i trzecie seta rozpoczęli bardzo zmobilizowani. Grę w ataku gości ciągnął Hanes, wspomagany środkowymi. Po stronie Trefla bardzo dobry mecz w ataku rozgrywali Bołądź i Sawicki, zdecydowanie przewyższając w tym elemencie rywali. Goście mieli fragmenty dobrej gry blokiem, która pozwoliła im doprowadzić do remisu po 11. Gdańsk powoli ale skutecznie rozegrał końcówkę na swoją korzyść. Goście oddali też kilka punktów po błędach. Piłka meczowa była w górze po ataku Sawicekiego, a zwycięstwo Trefla Gdańsk za trzy punkty przypieczętował blok Urbanowicza.
Trefl Gdańsk – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:17, 25:22, 25:22)
Trefl: Martinez, Niemiec, Bołądź, Kampa, Urbanowicz, Sawicki, Perry (L)
BBTS: Woch, Siek, Gergye, Urbanowicz, Hanes, Pujol, Teklak (L) oraz Fijałek (L), Formela, Sinoski, Zawalski
Drugim meczem było spotkanie Stali Nysa z GKS-em Katowice. Faworytem byli miejscowi, jednak katowiczanie niejednokrotnie udowadniali, że walczą do końca i potrafią postawić się rywalom…
Początek meczu to dobra gra w kontrataku GKS-u, co szybko dało wynik 0:4. Katowice prezentowały kompletną siatkówkę, punktując każdym elementem, czym wydaje się zaskoczyli Stal – 4:12. Nysa powoli się rozkręcała. Coraz lepiej w ataku prezentował się Ben Tara, co pozwoliło nieco zniwelować straty w końcowej fazie – 17:21. Katowiczanie nie dali sobie wydrzeć tej partii, kończąc seta atakiem Jarosza.
W drugiego seta Nysa również weszła źle, skazując się od początku na pogoń za wynikiem – 2:7. Stal miała spore kłopoty z własną akcją, ale Kwasowski, a po chwili Ben Tara dali sygnał do walki zagrywką – 11:14. Goście grali bardzo pewnie w ataku, wystarczy przytoczyć ponad 80% skuteczność Jarosza w tym elemencie, a Stal oddawała kolejne oczka po błędach – 12:19. Trener Pliński rotował składem, co pobudziło drużynę, która złapała Szymańskiego i Jarosza blokiem – 17:20. Kontratak Ben Tary dał punkt kontaktowy Nysie w końcówce, a blok na Rousseaux skutkował remisem 23:23. Piłkę setową Nysie dał Buszek na kontrze, ale błąd przekroczenia linii 9 metra przy zagrywce Ben Tary skutkowały grą na przewagi – 24:24. Więcej zimnej krwi zachowali katowiczanie, którzy prowadzili już 2:0 w meczu.
Abramowicz dobrym serwisem rozpoczął trzeciego seta – 3:1. Ponownie w polu zagrywki „krzywdę” Katowicom robił Abramowicz, powiększając przewagę Nysy – 13:9. GKS w tym secie miało kłopoty z przyjęciem, nie potrafili tego nadrobić atakiem, zaś PSG wyraźnie nabrała ochoty do walki – 17:12. Stal w tym secie pokazała grę do jakiej nas przyzwyczaiła, skuteczną i efektowną, a w konsekwencji tym razem to ona kontrolowała przebieg seta. Spotkanie przedłużył Rousseaux serwisem w siatkę.
Role zupełnie się odwróciły – Stal punktowała w każdym elemencie, dobrze grała w obronie, zaś GKS złapała niemoc, przez co trener Słaby szybko przerwał grę – 4:0. Stal kontrolowała przebieg gry do końcówki, w której Katowice zniwelowały część strat gdy w polu serwisowym stanął Jarosz. Ostatecznie jednak jego błąd zagrywki zakończył partię na korzyść Nysy, a o zwycięstwie w meczu decydował tie-break.
Decydująca partia rozpoczęła się od wyrównanej gry – 5:5. Jako pierwsi przewagę blokiem osiągnęli goście – 5:7. Z taką też różnicą nastąpiła zmiana stron boiska. Nysa popełniała błędy własne, dobry serwis wprowadził Mielczarek, który pojawił się zadaniowo, a po chwili była w górze piłka meczowa dla GKS-u – 11:14. Dość nieoczekiwanie Katowice pokonały Stan w „nyskim kotle”, wywożąc 2 punkty.
PSG Stal Nysa – GKS Katowice 2:3 (21:25, 24:26, 25:17, 25:22, 12:15)
PSG: Gierżot, Ben Tara, Zhukouski, Zerba, Abramowicz, Kwasowski, Dembiec (L) oraz El Graoui, Miyaura, Szczurek, Buszek, Jankowski
GKS: Szymański, Jarosz, Kania, Rousseaux, Hain, Seganov, Mariański (L) oraz Quiroga, Domagała, Nowosielski, Mielczarek
Wtorkowy maraton z PlusLigą zakończył mecz na Podpromiu, czyli hit kolejki, Resovia – Zawiercie. Wszyscy kibice zacierali ręce na zacięte i stojące na wysokim poziomie spotkanie ligowe…
Początek meczu pokazał, że drużyny podejmowały ryzyko w polu zagrywki, a na siatce trwała ostra wymiana ciosów – 6:6. Kończył ataki Kovacević, ale to po stronie rzeszowian była bardziej zróżnicowana gra wszystkimi strefami. Gdy Bucki dołożył asa był stan 13:11. Po chwili jednak atak Kovacevicia i blok Zniszczoła odwróciły wynik – 14:15. Kwolek również punktował serwisem, a Konarski ze skrzydła doprowadził do różnicy 16:20. Walki nie zabrakło do końca szczególnie, że blok na Kovaceviciu zniwelował straty Resovii do 20:22. Kwolek atakiem blok-antenka zakończył seta na korzyść gości.
Skuteczne ataki, głównie DeFalco pozwoliły Resovii wyjść na prowadzenie. Atak Konarskiego i blok na Cebulju zniwelowały różnicę do dwóch oczek – 13:11. Punktowy blok oraz zagrywka Kozamernika ponownie pozwoliły rzeszowianom na „oddech” – 17:12. To jeszcze nie koniec emocji. Kolejne piłki kończył Kovacević, a gdy Konarski punktował serwisem, zaczęło robić się nerwowo – 18:17. As Kwolka dał Aluronowi upragniony remis, a blok Szalachy przewagę gościom na finiszu – 21:22. Kontratak Buckiego, który trzymał atak Resovii w ryzach doprowadził do remisu po 23. Set ten kończyła gra na przewagi, której towarzyszyła spora dawka emocji, a z której obronną ręką wyszli rzeszowianie ustawiając punktowy blok – 32:30.
Kolejny set był kontynuacją zaciętej gry, jednak tym razem po błędzie przełożenia ręki nad siatką Drzyzgi, zawiercianie mieli prowadzenie jako pierwsi, a Kovacević asem je powiększył – 11:14. Błędy Resovii oraz blok Aluronu szybko przybliżały gości do zwycięstwa w tej partii – 18:23. Atak Konarskiego zamknął seta. Warta prowadziła 2:1.
Kolejny set, to również od początku niewielkie prowadzenie gości, które było utrzymywane. Aluron dobrze grał blokiem, do tego linia ataku robiła swoje, kiedy po stronie Resovii ciężar ataku był na Buckim, a później długo nic. To właśnie atakujący Rzeszowa doprowadził swoją grą do remisu w ważnym momencie – 19:19. Końcówka znowu była nerwowa. Kovacević atakiem z pipe’a dał różnicę zawiercianom, a rycerski blok zakończył seta. Aluron pokonał Resovię za trzy punkty, niezwykle cenne trzy punkty.
Asseco Resovia Rzeszów – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (21:25, 32:30, 19:25, 22:25)
Resovia: Kochanowski, DeFalco, Cebulj, Drzyzga, Kozamernik, Bucki, Zatorski (libero) oraz Rossard, Muzaj, Kędzierski
Aluron: Kwolek, Konarski, Tavares, Szalacha, Kovacević, Zniszczoł, Danani (libero) oraz Łaba