PlusLiga w sobotę – relacje i wyniki

W sobotę odbyły się kolejne trzy mecze 10 kolejki PlusLigi. Popołudnie spędziliśmy w Zawierciu, a w sesji wieczornej odbyły się spotkania w Kędzierzynie-Koźlu oraz Katowicach.

Aluron podejmował u siebie Trefla, będąc pewniakiem w tym spotkaniu. Zawiercianie grają w tym sezonie swoje, odnotowując kolejne zwycięstwa, a dodatkowo mają cenne dwie wygrane w fazie grupowej Ligi Mistrzów, co z pewnością dodatkowo podniosło ich morale. Gdańszczanie są zupełnie w innej sytuacji mimo, że sportowo nie zaczęli najgorzej, to cały czas trapią ich kontuzje. Do Zawiercia nie przyjechał z powodów rodzinnych Lukas Kampa, który jest najbardziej doświadczonym siatkarzem Trefla, a grając na rozegraniu jest też niejako „mózgiem” tej drużyny.

Trefl dobrze rozpoczął mecz, bowiem i serwis, i atak dały in dobre otwarcie meczu – 0:4. Zawiercianie jednak robili swoje, by odrobić straty, wyjść na prowadzenie i przejąć kontrolę nad grą. Gdańsk miał kłopoty z przyjęciem, ale należy pochwalić Bołądzia za grę na siatce. Set jednak wyraźnie wygrali miejscowi.
W drugim secie gdańszczanie walczyli o każdy punkt, jednak błędy własne wybijały ich widocznie z rytmu grania. Cały czas skuteczni w ataku byli Bołądź i Sawicki. Po stronie gospodarzy widzieliśmy spokojną grę, bez większego forsowania, co wystarczyło by zwyciężać sety.
Trzecia partia to dość wyrównana gra od początku, nawet z momentami prowadzenia gości. Jednak mimo wyrównanego wyniku, wydawało się, że Aluron ma mecz pod kontrolą i tylko czeka by „odpalić” i rozstrzygnąć końcową fazę seta i meczu na swoją korzyść. Trefl jednak w tym secie również do końca walczył o każdy punkt, jednak nawet w zaciętej końcówce oddawali punkty po błędach. Warta tym razem na przewagi, ale z powodzeniem zamknęła mecz w trzech setach.

Aluron CMC Warta Zawiercie – Trefl Gdańsk 3:0 (25:19, 25:23, 28:26)

Warta: Kwolek, Zniszczoł, Konarski, Tavares, Szalacha, Kovacević, Danani (L) oraz Dulski, Łaba
Trefl: Martinez, Niemiec, Boładź, Urbanowicz, Sawicki, Droszyński, Perry (L) oraz Gałązka, Czerwiński, Nasevich


Kędzierzynianie u siebie podejmowali suwalczan w meczu 10 kolejki. Faworytami byli gospodarze, głównie przez większe doświadczenie, ale i grę we własnej hali. Ślepsk w tym sezonie pokazuje się z jak najlepszej strony, co pozwala mu zajmować 5 miejsce w tabeli z 6 zwycięstwami na koncie. Zaksa jest o pozycję niżej, z tym samym dorobkiem zwycięstw. Z pewnością po tym starciu spodziewać się można było ciekawego i sportowo stojącego na wysokim poziomie widowiska…

Pierwsze akcje meczu pokazały, że walki i długich akcji w tym spotkaniu nie zabraknie. Co prawda w decydującym momencie, to kędzierzynianie wyszli na prowadzenie, jednak cały czas sprawa wyniku była otwarta. Dobre zawody rozgrywał Filipiak, wszystko środkiem kończył Takvam. Sanchez miał jednak problem z lewym skrzydłem, na którym nieskuteczny był Halaba. W drużynie gości należy pochwalić również Czunkiewicza, który bronił potężne strzały rywali. Zaksa grała na dobrej skuteczności ataku, a w decydujących momentach różnicę zrobiła gra blokiem. Zaksa objęła prowadzenie w meczu, zwyciężając końcówkę.
Drugi set był kontynuacją zaciętej gry, widowiskowych akcji i dobrej siatkówki na wysokim poziomie. Bardzo ciężko obie ekipy miały dostać się do „pomarańczowego pola” rywali. Ślepsk odrobił trzypunktową stratę, by losy tej partii rozstrzygała końcówka seta – 20:20, 23:23. Poprawił swoją skuteczność ataku Halaba, a po stronie miejscowych najskuteczniejszy był Żaliński. Błąd Sapińskiego w ataku, as Kaczmarka na Halabie i partia została rozstrzygnięta na przewagi na korzyść Zaksy.
Trzecia odsłona meczu również był grana równo, ale tym razem dwukrotnie na niewielkie prowadzenie wychodzili goście, głównie za sprawą zagrywki Halaby. W najważniejszym momencie meczu wynik był równy, przez co nerwy były coraz większe – 18:18. Ostatnie akcje ponownie Zaksa grała z przewagą. Bardzo długą wymianę zakończył blok na Kaczmarku – 23:21. Blok na Kujundziciu zakończył jednak mecz na korzyść mistrzów Polski. Suwałki wracają do domu bez punktów, jednak naprawdę po bardzo dobrej walce.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Ślepsk Malow Suwałki 3:0 (25:22, 26:24, 25:21)

Zaksa: Kaczmarek, Janusz, Wiltenburg, Śliwka, Pasytskyy, Żaliński, Shoji (L) oraz Staszewski
Ślepsk: Sanchez, Filipiak, Kujundzić, Takvam, Sapiński, Halaba, Czunkiewicz (L) oraz Magnuszewski, Żakieta, Smoliński


Na zakończenie sobotnich zmagan siatkarzy odbył się mecz w Katowicach, gdzie zagościła Skra. Bełchatowianie byli faworytamie tego spotkania, jednak mają na koncie czarną serię porażek na koncie, a GKS chciał ten fakt wykorzystać i zatrzymać gości… Po 9 kolejkach to katowiczanie byli wyżej sklasyfikowani, zajmując 7 miejsce w tabeli z dorobkiem 6 wygranych. Skra zajmowała dopiero 9 miejsce z zaledwie 3 zwycięstwami.

Skra mimo, że nie zagrała wybitnie dobrego spotkania, pokazała na tyle skuteczną grę, że zdołała rozstrzygnąć końcówki trzech setów z GKS-em na swoją korzyść. Bełchatowianie dobrze grali serwisem, jednak w ataku lepiej prezentowali się miejscowi. Dobra gra obronna oraz wykorzystane kontry pozwoliły Skrze zwyciężyć pierwszą partię.
Drugi set od początku był podyktowany przez Skrę, która najpierw w osobie Bieńka punktowała serwisem, a później serią zdobywała punkty po dobrych obronach. Co prawda dobra skuteczność skrzydłowych Katowic pozwoliła na zniwelowanie strat, to punktu zaczepienia miejscowi już nie potrafili znaleźć.
Trener Słaby na trzeciego seta wprowadził kilka zmian, od początku grali: Quiroga, Hain i Nowosielski. Partię dobrze otworzył serią zagrywek Atanasijević, przez co Skra grała bez presji wyniku. GKS jednak w tym secie również wzmocnił serwis, do tego Skra dopuściła się kilku niedokładności, a w konsekwencji końcówka była wyrównana, ale i nerwowa. Ostatecznie Atanasijević wziął na siebie ciężar ataku w ostatnich akcjach i zakończył mecz stanem 0:3.

GKS Katowice – PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 21:25, 23:25)

GKS: Szymański, Jarosz, Kania, Adamczyk, Rousseaux, Seganov, Mariański (L) oraz Mielczarek, Domagała, Nowosielski, Hain, Quiroga
Skra: Kłos, Kooy, Atanasijević, Łomacz, Bieniek, Lanza, Piechocki (L) oraz Rybicki