- PL: 17 kolejka – wyniki
- Kaczmarek: takie końcówki naprawdę budują
- LM: Francuzi walczyli, ale to Jastrzębski wygrał
- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
PL: Verva wykorzystała potknięcie ZAKSY, zmiana lidera.
- Updated: 19 stycznia, 2020
Do największej jak dotąd sensacji w tym sezonie doszło w Sosnowcu, gdzie walczący o utrzymanie w PlusLidze MKS Będzin prowadził już z ZAKSĄ 2:0 i był o krok od wygrania trzeciego seta. ZAKSA wygrała jednak tę partię na przewagi, ale potem nie doprowadziła do tie-breaka.
Na początku meczu obie drużyny grały punkt za punkt, obie też kończyły ataki z pierwszego uderzenia (3:3, 6:6). Na boisku trwała wymiana ciosów, po tym jak dwa razy zapunktował Rafał Sobański MKS prowadził 9:7. Po asie serwisowym tego zawodnika przewaga podopiecznych trenera Jakuba Bednaruka wzrosła do czterech punktów i o czas poprosił trener ZAKSY (12:8). W zespole gości szwankowało przyjęcie, przełożyło się to na mało skuteczną grę w ataku. Trener Grbić desygnował do gry Davida Smitha oraz Piotra Łukasika. Po zbiciu Rafała Faryny MKS prowadził 18:12. Gości próbował poderwać do walki Łukasz Wiśniewski, nie znalazł on wsparcia wśród swoich kolegów. Przy serii Grzegorza Pająka na siatce punktował David Sossenheimer, goście stanęli. Seta zakończył asem serwisowym rozgrywający MKS-u Grzegorz Pająk.
Podrażnieni porażką w pierwszym secie kędzierzynianie od samego początku ruszyli do ataków. W polu zagrywki dobrze spisał się Arpad Baroti. Zawodnik ten popisał się dwoma asami serwisowymi, jego koledzy punktowali w bloku i tablica wyników wskazała prowadzenie gości 7:2. Będzinianie zbliżyli się na jeden punkt do ZAKSY, po ataku Rafała Faryny oraz błędzie Kamila Semeniuka (10:11). Po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Łukasz Wiśniewski, przy jego serii zagrywek goście zbudowali sobie pięciopunktową przewagę (16:11). Nie zrażeni taki obrotem sprawy siatkarze z Będzina ruszyli do odrabiania strat. Do remisu doprowadził Dawid Gunia, as serwisowy Grzegorza Pająka dał zespołowi z Będzina dwupunktową przewagę (20:18). Goście po ataku Arpada Barotiego doprowadzili do remisu 23:23, na więcej nie było ich już stać w tym secie. Najpierw punkt w ataku zdobył Sobański, a wspomniany Baroti pomylił się w ataku i tym samym MKS wygrał drugiego seta.
Już jeden stracony punkt był sporym ciosem dla mistrzów Polski. Kędzierzynianie musieli się przebudzić, aby uratować przed blamażem. Tymczasem gra kompletnie im się nie układała. Zawodził Krzysztof Rejno, z kolei Benjamin Toniutti miał ogromne problemy z gubieniem bloku. Napędzeni gospodarze prezentowali się jak w transie i w pewnym momencie zapachniało blamażem w wykonaniu ZAKSY. Po bloku Rafała Sobańskiego MKS odskoczył na cztery punkty (19:15). W trudnej sytuacji ciężar odpowiedzialności za wynik wziął na swoje barki Kamil Semeniuk. Młody przyjmujący, z pomocą Davida Smitha, uratował mistrzów Polski z opresji.
W czwartym secie meczu na boisku trwała wymiana ciosów, wynik oscylował wokół remisu (4:4, 7:7). Dwa błędy własne zespołu gości sprawiły, że o przerwę na żądanie poprosił trener Grbić. Posunięcie to nie przyniosło spodziewanego rezultatu. W natarciu byli siatkarze z Będzina, kontrataki zamieniali w punkty i przy serii Rafała Faryny prowadzili 13:8. Kędzierzynianie nie mieli siatkarskich argumentów, byli tłem dla MKS-u. Asami serwisowymi popisali się Rafał Sobański oraz Artur Ratajczak (17:10), w ZAKSIE szwankowało przyjęcie. Kędzierzynianie w końcówce zdobyli kilka punktów z rzędu ale nie miało to większego wpływu. Seta oraz mecz atakiem zakończył Rafał Faryna i sensacja stała się faktem.
MKS Będzin- Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1
(25:17, 25:23, 28:30, 25:19)
Składy zespołów:
MKS: Gunia (7), Ratajczak (8), Pająk (6), Sobański (15), Faryna (23), Sossenheimer (7), Potera (libero) oraz Fornal (7), Buczek i Superlak
ZAKSA: Parodi (6), Toniutti (1), Wiśniewski (10), Semeniuk (19), Baroti (10), Rejno (1), Zatorski (libero) oraz Łukasik (2), Smith (9) i Stępień
Przed pierwszym meczem PlusLigi w Warszawie w 2020 roku siatkarze obu drużyn znali już wynik starcia w Będzinie, w którym na deski zostali posłani mistrzowie Polski. Zespół BKS-u Visły Bydgoszcz również chciał sprawić niespodziankę, aby odrobić stratę w tabeli do będzinian. Tymczasem gospodarze walczyli o to, by zasiąść na fotelu lidera. W pierwszym secie stołeczna ekipa po ataku Piotra Nowakowskiego prowadziła czterema „oczkami”, a kiwka Kevina Tillie zmusiła trenera Przemysława Michalczyka do przerwania gry (13:8). Końcówka to koncertowa gra Francuzów, as serwisowy Antoina Brizarda zakończył premierową odsłonę meczu, w której dominacja gospodarzy nie podlegała dyskusji (25:16).
W drugim secie nieco bardziej zmobilizowała się ekipa gości, która wyszła na dwupunktowe prowadzenie (5:3). Warszawianie natomiast zaczęli popełniać błędy, które od razu spowodowały reakcję Andrei Anastasiego w postaci czasu (5:9). Przerwa wraz ze zmianą, jaką dał Jan Król, ustabilizowała grę siatkarzy z Warszawy, którzy z czasem zdołali wyrównać wynik (10:10). Bydgoszczanie nie zamierzali się jednak zbyt łatwo poddawać i przez długi czas nie pozwalali uciec swoim rywalom nawet na jeden punkt. Dopiero w połowie seta zawodnikom Vervy udało się powiększyć dystans między obydwoma drużynami do trzech punktów (14:17). Nie był to jeszcze koniec emocji, gdyż punktową zagrywkę zapisał na swoim koncie Toncek Stern, który zmniejszył różnicę w wyniku do jednego oczka. Verva Warszawa nie zamierzała jednak oddać swojego prowadzenia i w końcówce znacznie odskoczyła swoim rywalom. W związku z tym bydgoszczanie musieli ponownie uznać wyższość gospodarzy (25:20).
Na prawym skrzydle w warszawskiej ekipie od początku trzeciego seta oglądaliśmy Jana Króla. Siatkarze VERVY Warszawa szybko zbudowali wyraźną przewagę i mogli pozwolić sobie na odważną grę w polu zagrywki, która przynosiła wymierne efekty (9:3). Dwukrotnie zza linii 9. metra jak z armaty uderzył Gałązka i lider bydgoszczan zdołał jeszcze raz poderwać swoich kolegów do walki (15:13). Cała masa błędów własnych warszawian poirytowała trenera Anastasiego, bo jego zespół podał rękę bydgoszczanom (17:19). Ostatecznie jednak gospodarze potrafili znów wrzucić wyższy bieg, a autowa zagrywka Urbanowicza była ostatnim akcentem tego spotkania (25:23).
MVP: Damian Wojtaszek
Verva Warszawa Orlen Paliwa – Visła Bydgoszcz 3:0
(25:16, 25:20, 25:23)
Składy zespołów:
Verva: Kwolek (10), Brizard (4), Wrona (3), Nowakowski (10), Tillie (8), Udrys (1), Wojtaszek (libero) oraz Jaglarski, Niemiec, Kowalczyk, Król (9) i Grobelny (1)
Visła: Gałązka (6), Woch (8), Stern (17), Lipiński (1), Gryc (2), Quiroga (8), Szymura (libero) oraz Gil, Urbanowicz (3), Cieślik i Peszko