- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
PL: VERVA nadal niepokonana
- Updated: 25 listopada, 2019
Po pięciu kolejkach PlusLigi siatkarze VERVY pozostawali jedyną niepokonaną drużyną w rozgrywkach. Uskrzydleni zwycięstwem w Kędzierzynie-Koźlu i pozyskaniem nowego sponsora tytularnego, stołeczni siatkarze byli też faworytem Derbów Mazowsza. Spotkanie rozpoczęli z jedną zmianą w porównaniu do ostatniego meczu – Andrzeja Wronę zastąpił Patryk Niemiec. Na ławce rezerwowych pojawił się za to, po raz pierwszy w tym sezonie, nowy atakujący warszawskiej ekipy, Artur Udrys.
Mecz zaczął się od prowadzenia gości (0:2), ale już chwilę później, przy zagrywce Patryka Niemca, stołeczni zdobyli aż pięć punktów z rzędu (5:2). Warszawscy siatkarze grali bardzo skutecznie nie tylko w ataku, ale też w przyjęciu, dzięki czemu Antoine Brizard mógł sporo piłek kierować na środek, gdzie nie do zatrzymania był Pit Nowakowski. Dwa-trzy „oczka” przewagi utrzymywały się do stanu, gdy w polu serwisowym ponownie pojawił się Niemiec – wtedy to (13:9) o pierwszą przerwę poprosił Robert Prygiel. Czas podziałał na przyjezdnych bardzo pozytywnie, bo zbliżyli się do VERVY na jeden punkt (13:12), ale stołeczni zachowali spokój i po błędach rywali oraz asie Brizarda ponownie wysoko prowadzili (19:15). Prowadzenie to bez większych problemów udało się „dowieźć” do samego końca seta, który zakończył się wynikiem 25:22.
Druga partia rozpoczęła się od mocnej zagrywki zawodników VERVY, dzięki której dość szybko udało się wypracować zaliczkę punktową. Do tego dochodziły autowe ataki rywali i przy wyniku 9:4 znów to szkoleniowiec radomian jako pierwszy musiał porozmawiać ze swoimi siatkarzami. Przy 12:7 Robert Prygiel zdecydował się na pierwszą zmianę, a na boisku pojawił się dobrze znany w Warszawie Wojciech Włodarczyk. Niewiele to jednak dało, bo VERVA łapała wiatr w żagle i z zimną krwią wykorzystywała najdrobniejsze zawahania rywali. W końcówce przyjezdni nieco się obudzili, ale na odrabianie strat było już zdecydowanie za późno – podopieczni Andrei Anastasiego wygrali 25:20 i prowadzili już 2:0.
W trzeciej odsłonie Czarni chcieli pójść za ciosem i od początku, skutecznym blokiem, wywierali presję na rywalach. Do remisu (4:4) asem serwisowym doprowadził jednak Janek Król, gra toczyła się punkt za punkt, ale w poczynania obu ekip wkradło się sporo nerwowości, a co za tym idzie – niedokładności. Pierwsi, po raz drugi w tym secie, odskoczyli goście (11:13) i o przerwę poprosił włoski szkoleniowiec VERVY. Ta przyniosła szybkie efekty – dwa skuteczne bloki i na tablicy wyników znów mieliśmy przewagę po stronie warszawskich siatkarzy (14:13). W końcówce, która zapowiadała się bardzo emocjonująco, na boisku pojawili się Igor Grobelny i Jakub Kowalczyk. O losach meczu przesądziły zagrywki – najpierw as Kwolka (19:17), później kąśliwy serwis Niemca (21:18). Pierwszą piłkę meczową wykorzystał Igor Grobelny (25:22), a statuetka MVP powędrowała w ręce Damiana Wojtaszka.
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25:22, 25:20, 25:22)
MVP: Damian Wojtaszek
VERVA: Kwolek, Brizard, Nowakowski, Tillie, Król, Niemiec, Wojtaszek (L) oraz Grobelny, Kowalczyk
Cerrad: Pajenk, Kędzierski, Grzechnik, Protopsaltis, Filip, Firszt, Masłowski (L) oraz Butryn, Włodarczyk, Vincic, Sander, Boruch
Inf. prasowa Projekt Warszawa
Fot. PlusLiga