- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
PL: GKS bez punktów u mistrza kraju
- Updated: 9 marca, 2019
W 24. kolejce GKS Katowice zmierzył się na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów. Po bardzo i emocjonującym meczu ze zwycięstwa w czterech setach cieszyli się aktualni mistrzowie Polski, którzy tym samym zrewanżowali się GieKSie za porażkę 0:3 w Katowicach.
Inauguracyjna partia miała bardzo wyrównany przebieg. W pierwszych momentach spotkania GKS dobrze prezentował się na zagrywce. Tym elementem punktowali Bartłomiej Krulicki czy Karol Butryn. W połowie seta to jednak gospodarze zdołali odskoczyć na trzy punkty (12:9). Katowiczanie sukcesywnie zaczęli odrabiać straty i po wygranej walce na siatce przez Karola Butryna strata do gospodarzy wynosiła już tylko jeden punkt – 18:19. Mimo podjętych prób nie udało się doprowadzić do remisu. W końcówce PGE Skra skończyła ważne kontrataki, postawiła dwa punktowe bloki i objęła prowadzenie w meczu.
Drugi set rozpoczął się obiecująco dla GieKSy. Bohaterem pierwszych akcji był Bartłomiej Krulicki, który najpierw pojedynczym blokiem zatrzymał Jakuba Kochanowskiego, a następnie zakończył przechodzącą piłkę. Następnie sprawy w swoje ręce wziął Rafał Sobański, który stanął w polu zagrywki i posłał dwa bezpośrednie asy oraz jeden serwis, który dał nam kontrę. Za chwilę kolejnym pojedynczym blokiem na środku popisał się Wojciech Sobala i trójkolorowi prowadzili już 11:6. W połowie seta nasza drużyna miała chwilowy problem ze skończeniem pierwszej akcji, co natychmiast wykorzystali rywale doprowadzając do remisu 19:19. W końcówce GieKSa przechyliła jednak szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Asa serwisowego posłał Karol Butryn, a następnie Tomas Rousseaux zaatakował na lewym skrzydle i doprowadził do remisu w meczu.
Trzecia odsłona również rozpoczęła się po myśli GieKSy. Dwa zakończone kontrataki oraz autowy atak rywali dały nam prowadzenie 6:3. Chwilę później role się jednak odwróciły i to gospodarze przejęli inicjatywę i znajdowali się na niewielkim prowadzeniu. GieKSa jednak nie odpuszczała i trzykrotnie doprowadzała do remisu (18:18, 20:20 i 23:23). Mecz w Bełchatowie naładowany był gigantycznymi emocjami, ale ostatnie dwie akcje padły łupem gospodarzy, którzy po raz drugi wyszli na prowadzenie w meczu.
W kolejnym secie katowiczanie nie odpuszczali. Po asie serwisowym Rafała Sobańskiego nasz zespół prowadził 7:6. Niestety, w kolejnych fragmentach czwartej partii nasz zespół miał problem ze skończeniem akcji i popełnił sporo błędów na zagrywce. Na dodatek rywale sami wzmocnili serwis. Dzięki temu PGE Skra szybko zbudowała dużą przewagę, którą utrzymała do końca seta i zachowała na swoim boisku trzy punkty.
MVP: Milad Ebadipour
PGE Skra Bełchatów – GKS Katowice 3:1 (25:20, 23:25, 25:23, 25:15)
PGE Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Teppan, Katić, Kochanowski, Piechocki (libero) oraz Wlazły, Droszyński, Orczyk, Szalpuk
GKS: Komenda, Sobański, Sobala, Butryn. Rousseaux, Krulicki, Mariański (libero) oraz Krzysiek, Quiroga, Woch, Fijałek, Ogórek (libero)
Źródło: GKS Katowice/fot. PlusLiga