- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
PL: Emocje i podział punktów w Radomiu
- Updated: 18 marca, 2017
28 kolejka PlusLigi rozpoczęła się meczem w Radomiu, gdzie Cerrad Czarni podejmowali GKS Katowice. Starcie dwóch sąsiadujących drużyn w tabeli było długie, emocjonujące, ale momentami okraszone prostymi błędami.
Zdecydowanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy już na początku odskoczyli na cztery oczka. GKS wyraźnie nie wszedł w mecz. Z czasem gości się pozbierali, szybko poprawiając grę, co skutkowało remisem w połowie seta. Zaciętą końcówkę rozstrzygnął utowy kontratak Ziobrowskiego, co dało prowadzenie katowiczanom – 24:26.
Kolejnego seta bardzo dobrze rozpoczął GKS, szczególnie zagrywka Pietraszko podziałała mobilizująco na zespół, który szybko i pewnie odjechał z wynikiem. W tym secie Katowice grały jak z nut. Był to pokaz dobrej zagrywki, obrony, skutecznych bloków i łatwości ataku. Czarni nie mieli punktu zaczepienia, tym bardziej, że sami popełniali proste błędy własne.
Nieco odwrotnie wyglądał kolejny set. Początek był w miarę wyrównany, po czy GKS się pogubił, a gospodarze dostali wiatru w żagle. To był pokaz gry Radomia. Bardzo dobrze „wypaliły” zmiany, wszedł Bołądź, Ostrowski i Urbanowicz. Goście natomiast popełniali proste błędy i zupełnie nie byli w stanie nawiązać rywalizacji z Cerradem, który wygrywając, przedłużył mecz.
Czwarty set byl emocjonujący. Gospodarze poszli za ciosem i od przewagi rozpoczęli czwartą odsłonę meczu. Trzypunktowe prowadzenie utrzymywali do stanu 18:15. Katowice w tym momencie odrobiły straty, a do remisu 18:18 doprowadziła długa wymiana i kontratak gości. W końcówce tego seta niestety sędziowie się pogubili, co wprowadziło niepotrzebnie dodatkowe nerwy. Ostatecznie seta wygrali gospodarze, przez co o wyniku decydował dopiero tie-break.
Krótki i ostatni set również od przewagi zaczęli radomianie – 5:2. Katowice nie poddawały się, a po chwili kontratak Butryna dał remis 6:6. Blok Bołądzia ponownie dał zaliczkę muejscowym (10:8), ale i tum razem GKS wyrównał wynik – po asie Pietraszko. Walka trwała wyrównana, emocje sięgały zenitu. Jako pierwsi piłkę meczową w górze mieli katowiczanie, po bloku, który wykonał wprowadzony zadaniowo Stelmach – 13:14. O wyniku ostatecznym zadecydowała jednak dopiero szósta piłka meczowa dla gości, a tie-break zakończył się wynikiem 22-24!
MVP: Sergiej Kapelus
Cerrad Czarni Radom – GKS Katowice 2:3 (24:26, 14:25, 25:18, 25:23, 22:24)
Czarni: Kędzierski (3), Żaliński (19), Kohut (15), Ziobrowski (5), Fornal, Smith (2), Watten (libero) oraz Bołądź (17), Urbanowicz (11), Gonciarz (1), Ostrowski (5), Filipowicz (libero)
GKS: Fijałek (3), Kapelus (20), Krulicki (12), Butryn (24), Sobański (9), Pietraszko (9), Stańczak (libero) oraz Falaschi, Kalembka (1), Stelmach (2), Mariański (libero), Van Walle (1)
Inf. własna
Fot. GKS Katowice