- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
PL: Długi mecz w Elblągu, górą Trefl
- Updated: 31 października, 2018
Awansem mecz 6 kolejki PlusLigi, w Elblągu rozegrały drużyny Trefla Gdańsk z Indykpolem AZS Olsztyn. Olsztynianie w poprzednim swoim meczu zagrali rewelacyjny mecz, pokonując 3:0 Skrę, zaś Gdańsk przegrał do zera z ZAKSĄ.
Mecz w Elblągu rozpoczęli zdecydowanie lepiej olsztynianie, którzy trudną zagrywką Kapelusa, a później Hadravy, sprawili wiele kłopotów w przyjęciu rywalom. AZS szybko odskoczył z wynikiem – 3:9. Mimo, że gdańszczanie nieco się „rozkręcili”, przewaga była już nie do odrobienia. Olsztyn pewnie zwyciężył seta, obejmując prowadzenie w meczu.
Drugi set, to zacięta walka od pierwszego gwizdka. Prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. Autowy atak Schott’a dał olsztynianom prowadzenie – 14:16, po chwili ponownie była równowaga, a kontra Mijailovicia dała prowadzenie Treflowi. Nowakowski w końcowej fazie seta posłał asa serwisowego, jednak wynik nadał był wyrównany, co zwiastowało spore emocje – 21:21. Ostatnie akcje lepiej rozegrali olsztynianie i to oni mieli piłkę setową w górze. Seta zakończył Niemiec, zagrywając w siatkę.
Ekipa trenera Anastasiego zdała sobie sprawę, że to ostatnia szansa na powalczenie o punkty w tym spotkaniu. Trefl zdecydowanie lepiej prezentował się w ataku, dokładnie mowa o Muzaju, środkiem dobrze grał Nowakowski, zaś po drugiej stronie siatki pojawiały się błędy dotknięcia siatki, czy zepsute serwisy. Gdańsk od początku miał przewagę – 9:7, 11:9, 17:14. Błąd Luxa w ataku powiększył prowadzenie gdańszczan do stanu 20:15. Po chwili ostatni punkt w tej partii padł po ataku Muzaja, co oznaczało, że mecz trwał dalej…
Czarta odsłona spotkania, to bardzo dobre otwarcie Olsztyna – 3:6, 4:8. W drużynie rywali bardzo dobre zawody w ataku rozgrywał Muzaj, który dostawał wiele piłek, kończył również nadarzające się okazje w kontrataku. AZS zrobił się bardziej wrażliwy w przyjęciu, a w konsekwencji był remis 9:9. Na rozegraniu trener Anastasi wprowadził Kozłowskiego, który uspokoił nieco grę, a gdańszczanie trzymali przewagę po swojej stronie – 17:15. Dwa bloki Pietraszko, wprowadzonego na plac gry dały remis 20:20. Muzaj atakiem ze skrzydła dał piłkę setową Treflowi, ale Niemiec zaserwował w aut, co skutkowało grą na przewagi – 24:24. Ostatecznie po wielu wymianach, partia podała łupem gdańszczan, po autowym ataku Hadravy. Tym samym w Elblągu rozegrał się tie-break.
Piąty set, to dobra gra w obronie gdańszczan, co przekładało się na kontrę i atak, a to na punkty – 6:3. Coraz słabiej w drużynie trenera Santilliego spisywał się Hadrava, na wyżyny nie wskoczył też Kapelus. Zmiana stron boiska nastąpiła przy stanie 8:4. Trefl poszedł po swoje, wznawiając grę potężnymi ciosami, o czym boleśnie przekonał się Żurek – 10:4. Gdańsk jako gospodarz meczu w Elblągu (niedostępna Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu), podniósł się z piekła do nieba, wygrywając bardzo wysoko tie-breaka i zwyciężając AZS za dwa oczka.
Trefl Gdańsk – Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (19:25, 22:25, 25:20, 31:29, 15:6)
Trefl: Nowakowski, Grzyb, Muzaj, Janusz, Mijailović, Schott, Olenderek (L) oraz Jakubiszak, Niemiec, Hebda
AZS: Hadrava, Lux, Zniszczoł, Kapelus, Woicki, Warda, Żurek (L) oraz Kańczok, Andringa, Kalinin, Pietraszko, Urbanowicz, Gil
inf. własna/fot. PlusLiga