- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
PGE Skra wznowiła treningi
- Updated: 11 listopada, 2020
Na ten moment siatkarze PGE Skry czekali kilkanaście dni! Bełchatowianie po przerwie spowodowanej chorobą COVID-19 w zespole wreszcie niemal w komplecie stawili się na treningu w hali Energia i mogą przygotowywać się do kolejnej części sezonu.
Mimo że siatkarze PGE Skry robili co mogli, by uniknąć koronawirusa, pandemia jako ostatni zespół PlusLigi dopadła również zespół prowadzony przez trenera Michała Mieszka Gogola. 23 października objawy choroby COVID-19 zgłosiło kilku siatkarzy oraz osób ze sztabu szkoleniowego, a klub, podobnie jak we wcześniejszych takich przypadkach, niezwłocznie skierował ich na testy. Ostatecznie wirusa wykryto u ośmiu graczy oraz praktycznie połowy sztabu szkoleniowego.
Cały zespół został skierowany na przymusową kwarantannę, która, w zależności od momentu badania, trwała dwa tygodnie. Co siatkarze robili przez ten czas? – Tak naprawdę wszystko – uśmiecha się Mateusz Bieniek, środkowy PGE Skry. – Przez pierwsze dni kwarantanny było OK, potrafiłem znaleźć sobie zajęcie, ale potem to siedzenie w domu było już męczące. Nie mogliśmy nigdzie wyjść, ale trenowaliśmy na Zoomie z naszym trenerem przygotowania fizycznego, więc aż tak się nie zaniedbaliśmy.
Mimo to, przerwa dała się we znaki. Jak tłumaczył trener Michał Mieszko Gogol, sportowcy potrzebują około dwóch tygodni, by wrócić do pełnej sprawności. – Dla nas i tak najważniejsze jest zdrowie zawodników. W każdym meczu trzeba walczyć o zwycięstwo i wyniki są dla nas bardzo ważne, ale jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy grać w nie do końca dobrej dyspozycji. Jak mówiłem, zdrowie chłopaków jest najważniejsze i gdyby coś się stało, konsekwencje mogłyby być długofalowe – zaznacza szkoleniowiec PGE Skry.
W środę zespół wreszcie spotkał się na pierwszych zajęciach w pełnym składzie. Zajęcia przez pierwsze dni po powrocie będą krótsze i mniej intensywne. – Niektórzy zawodnicy zostali sprowadzeni bezpośrednio do trenowania. Musimy wszystkich zbadać czy nie ma powikłań i czy są gotowi. Część siatkarzy już takie badania przeszła. Wyniki, które mamy, na razie są w miarę zadowalające. Widać jednak, że tętno skacze, dużo szybciej się męczymy – opowiada Gogol.
PGE Skra nie ma czasu do stracenia, bo już w najbliższy weekend zmierzy się na wyjeździe z MKS Będzin. Wkrótce zespół czeka prawdziwy siatkarski maraton, by nadrobić zaległości. – Czekają nas momenty, kiedy rozegramy nawet sześć meczów w dziesięć dni. Trzymam kciuki za zawodników, ich zdrowie oraz nasz sztab medyczny, żeby stawiali chłopaków jak najszybciej na nogi. Do tej pory pracują świetnie – mówi Gogol.
Warto dodać, że na ligowy mecz PGE Skra czeka od miesiąca. Wszystko za sprawą dwóch tygodni czekania na przeciwnika, a potem zakażenia. – Niektórzy siatkarze naprawdę ciężko to znieśli i nie będą na razie w stanie grać. Kilku zawodników mamy z negatywnymi testami, inni czują się w miarę OK i z tych dwóch trzecich drużyny będziemy starali się w najbliższy weekend znaleźć jakieś zestawienie, żeby rozegrać mecz z MKS Będzin – kończy trener PGE Skry, który będzie miał duży ból głowy, by znaleźć optymalną szóstkę.
Inf. prasowa: PGE Skra Bełchatów