- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Mika: Zwyciężyliśmy 3:0, więc był to jak najbardziej udany debiut
- Updated: 3 listopada, 2015
Nie był to Twój debiut w elitarnej Lidze Mistrzów, bowiem wystąpiłeś w tych rozgrywkach w barwach Asseco Resovii Rzeszów. Dla Twojego obecnego zespołu był to jednak historyczny, pierwszy mecz wśród najlepszych zespołów w Europie. Szybkie zwycięstwo 3:0, czyli debiut wymarzony.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego spotkania. Ja do końca nie wiedziałem czego się spodziewać po serbskiej drużynie. Zawsze inaczej gra się z zespołami, z którymi kiedyś się grało, a tutaj spotkaliśmy się z nimi po raz pierwszy. Byliśmy od nich lepsi. Kontrolowaliśmy całe spotkanie. Zwyciężyliśmy 3:0, więc był to jak najbardziej udany debiut. Jesteśmy też zadowoleni, że kibice dopisali, bo było naprawdę miło wrócić po tej przerwie na halę i poczuć tę atmosferę.
Vojvodina Nowy Sad jest to zespół w większości anonimowy. Nie są nawet mistrzem swoich rodzimych rozgrywek, które stoją na przeciętnym poziomie. Na co uczulał Was przed meczem trener Andrea Anastasi? Jak takiego przeciwnika rozpoznać, aby skutecznie z nimi rywalizować?
Na pewno trener Anastasi podkreślał, że Serbowie mają taki charakter, że walczą do końca co by się nie działo. Powtarzał, że trzeba uważać i być cały czas skoncentrowanym. Jeżeli chodzi o jakieś założenia taktyczne to niech zostanie to tajemnicą szatni, dla nas.
Kolejny mecz Ligi Mistrzów będzie dla LOTOSU zdecydowanie trudniejszą przeprawą. Czeka już na Was włoska Modena, z takim zawodnikami w składzie jak Bruno Rezende, Lucas Saatkamp czy Ervin Ngapeth. Niewątpliwie są to gwiazdy światowego formatu. Powiedz na co możemy liczyć? Na pewno będziecie walczyć, ale czy stać Was na zwycięstwo z takim przeciwnikiem? Mecz zapowiada się niezwykle emocjonująco.
Będzie to bardzo ciężki przeciwnik. Myślę jednak, że stać nas na wygranie z każdym zespołem na świecie. Mimo, że może być to jeden mecz wygrany na dziesięć z tak mocną drużyną , to jesteśmy w stanie ich pokonać. Być może będzie to jeden z tych meczy, w których pokażemy swoją najlepszą siatkówkę i zwyciężymy.
LOTOS Trefl Gdańsk czeka teraz istny siatkarski maraton. Graliście ostatnio w PlusLidze na drugim końcu Polski w Bielsko-Białej (tie-break dla gdańszczan przyp.red.). Następne cztery ligowe mecze także zagracie na wyjazdach. Będzie to dla Was duże obciążenie fizyczne.
Uważam, że sobie poradzimy. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Trenerzy z głową podchodzą do tych obciążeń jakie mamy na treningach. W zeszłym roku zresztą było podobnie. Oczywiście nie mieliśmy Ligi Mistrzów, ale też wiele osób się zastanawiało, czy to wytrzymamy. Graliśmy praktycznie jedną szóstką, siódemką zawodników. Udało nam się i myślę, że w tym sezonie będzie podobnie. Ostatnio chociażby w meczu w Bielsku, zmiennicy pokazali, że są wartościowymi zawodnikami i mogą pomóc w każdym momencie. Na pewno uda nam się to tak zorganizować, aby w tym sezonie wszyscy w zdrowiu przeszli przez sezon.
Jak więc jest z Twoim zdrowiem? Nie ma śladów kontuzji? Podczas meczu widziałem u Ciebie taśmy przeciwbólowe na odcinku szyjnym. Kibice z Trójmiasta mogą spać spokojnie?
Spokojnie to nic poważnego. Miałem wczoraj ból szyi, tak zwany postrzał, ale już dzisiaj wszystko jest w porządku.
Dziękuje za rozmowę i życzę powodzenia w kolejnych meczach.
Dziękuje bardzo.
Po spotkaniu Ligi Mistrzów w „ERGO ARENIE” z Mateuszem Miką rozmawiał Dominik Niścigorski.