- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Mazur: Liga Światowa była nieudanym turniejem
- Updated: 21 lipca, 2016
Rozmowa z byłym trenerem, ekspertem Polsatu Sport Ireneuszem Mazurem, o kadrze siatkarzy, wyborach trenera oraz nadziejach na Rio.
L.K. – Znamy oficjalny skład jakim będziemy grali w Rio. Zabrakło Marcina Możdżonka. Czy to jest zrozumiały wybór trenera Antigi?
I.M. – Na pewno są jakieś niebezpieczeństwa przy takich wyborach. Nie ma jednego złotego środka wybierając skład przed takim turniejem, gdzie są różne niebezpieczeństwa. To jest decyzja trenera i on przygotowywał się do tej decyzji dużo wcześniej. Możdżonek podczas turnieju w Berlinie, czy później w Japonii dał się poznać jako kreatywny gracz, który jest zmianowym dużo wynoszącym do drużyny. W związku z tym wydawało się, że trener skorzysta z tego dobrodziejstwa wyboru. Pamiętajmy jednak również, że Stephane przygotowywał sobie Noakowskiego od początku tego sezonu reprezentacyjnego. Poświęcił mu dużo, zaangażował się by wrócił w pełni do dyspozycji.
Zgoda, ale czy rzeczywiście możemy powiedzieć, że Nowakowski wrócił do tej swojej dobrej dyspozycji?
– Decyzją swoją trener daje odpowiedź. Antiga wierzy w to, że Piotrek wróci do takiej dyspozycji. Może w tej chwili nie ma tej pewności u ekspertów, dziennikarzy, ale trener jedynak postawił na tego gracza i on będzie zbierał owoce tego na Igrzyskach. Należy wierzyć w to, że będąc blisko tej reprezentacji, trener dostrzega to czego my nie dostrzegamy w samym meczu. My oglądamy w meczu zawodnika, który musi przetrzeć się w warunkach meczowych i wywalczyć swoje miejsce. Pytanie jest, czy taki długi proces powrotu był nieodzowny w tej kadrze, biorąc pod uwagę tych środkowych jakich mamy. Antiga jest już doświadczonym trenerem przy tej reprezentacji, poznał zawodników na tyle, że dokonał słusznego wyboru. Chce w to wierzyć i nie chcę kwestionować jego decyzji.
Liga Światowa nie wyszła nam dobrze. Nie weszliśmy do półfinału. Jak Pan oceni ten turniej?
– Ten turniej w roku Igrzysk nie jest turniejem docelowym, o tym należy pamiętać. To jest turniej, który jest „pomostem” do IO i na pewno nie wynik był tu kluczowy. Przy okazji tego turnieju, jeszcze rozgrywającego u siebie trzeba było wykorzystać tą szansę. Czy wykorzystaliśmy ją w pełni? Myślę, że nie. Patrzę na ilość rozegranych meczów w tym składzie. Dla niektórych ta ilość nie jest wystarczająca, aby odzyskać blask formy. Być może najbardziej jest mi żal, że zagraliśmy w Krakowie dwa, a nie cztery mecze.
Będzie aż tak brakowało tych kolejnych dwóch meczów?
– Przy takiej obsadzie, przy takich warunkach meczowych, z presją, na pewno będzie tych meczów brakowało. Trener będzie musiał nadrabiać to treningami, a tym nie wszystko da się nadrobić. Z punktu widzenia szkoleniowego twierdzę, że to jest taka strata, którą będzie ciężko nadrobić. Być może już w trakcie Igrzysk takie mecze jak z Egiptem, czy z Kubą będą dawały taką prolągatę na dopracowanie pewnych elementów. Tylko, że to jest bardzo niebezpieczne. Te dwa mecze w Krakowie miałyby dużo większe znaczenie niż granie jakiś sparingów. Tak też z tego punktu widzenia Liga Światowa była nieudanym turniejem.
Sam turniej Final Six miał dać też odpowiedź na pytania takie jak: jaka jest nasza forma, kto jest podstawowym rozgrywającym, kto atakującym? A tymczasem nadal nic nie wiemy.
– Z wypowiedzi trenera Antigi wynika, że panuje nad sytuacją. Znowu wracamy do tego, że brakuje tych właśnie dwóch meczów. To byłby czas by wprowadzać Kurka, Kubiaka. Chyba jasne dla nas jest, że zmiana pozycji u faceta, który atakuje z któregoś piętra była po to by to wykorzystać. To samo Kubiak, który potrzebuje po okresie regeneracji czasu by się ogrywać, by się pokazać na boisku. To samo w przypadku rozgrywających, oni potrzebują grania. Ja wierzę w szkoleniową formułę, że to co jest wypracowane na treningach, w meczu, to jest sprawdzone i ma wartość. Co do atakującego, to Antiga obecnie stawia na Konarskiego, który jest w lepszej formie. Faktycznie Konar gra teraz lepiej, tylko czy on będzie tym graczem docelowym? Możemy oczywiście go na takiego wykreować, ale czy to pozwoli nam wygrać medal? Jeżeli nie to znaczy, że coś jest nie tak. Zdziwienie budził fakt, że nie grał Kurek. Co do rozgrywających, to dla mnie jest sprawa oczywista – podstawowym jest Łomacz. Wejście Drzyzgi mogło zaskoczyć na raz, ale jemu także potrzeba czasu i gry. Nawet jeżeli nie w pełnym wymiarze, to przynajmniej w każdym meczu seta powinien zagrać, bo potrzebuje ogrania, wyczucia innych graczy. Właśnie w Final Six to wszystko miało być zrealizowane. Odpadnięcie w połowie budzi w nas te wszystkie wątpliwości.
Liga Światowa co roku kreuje jakiegoś nowego siatkarza, takie odkrycie. Czy w tym roku możemy tak powiedzieć o Bartoszu Bednorzu, który kiedy był potrzebny, to nie zawiódł, a tym samym wywalczył sobie udział w IO?
– Ja mam mieszane uczucie. Na pewno była to okazja na pogranie dla tego gracza, ale nie sądzę, że wykreował się na „odkrycie”. Myślę, że to jeszcze nie jest ten wymiar i nie ten moment. W meczach Final Six trener Antiga nie skorzystał z jego usług, a pewnie była ku temu okazja. Myślę, ze trener stawia na trzech przyjmujących: Kubiak, Mika i Buszek. Bednorz będzie pojawiał się incydentalnie na boisku. Prawdopodobnie trener nie będzie podejmował ryzyka by wprowadzić go na dłużej, bo skoro nie gra teraz, to raczej na IO nikt takiego ryzyka nie podejmie. Dajmy temu zawodnikowi czas by na dobre zagościł w tej reprezentacji i krok po kroku się rozwijał. To nie jest talent pokroju Wlazłego, czy Winiarskiego, gdzie patrząc na nich mówiliśmy „najzdolniejszy w klasie, bez dwóch zdań”. Bednorz potrzebuje czasu, ponieważ ma podstawy by być bardzo dobrym zawodnikiem, ale ma też swoje mankamenty nad którymi musi pracować.
Oglądając mecze naszej kadry nie ma Pan wrażenia, że mentalność, duch walki, sportowa złość gdzieś wyparowały? Nie ma tej przysłowiowej chemii, którą zdobywaliśmy m.in. mistrzostwo świata.
– Nie chciałbym wracać do MŚ ponieważ tam był inny nieco skład, byli inni liderzy.
Właśnie, byli liderzy. W tym składzie mamy takiego lidera? –
Niewątpliwie mamy i jest nim Kubiak. Myślę, że trochę w innym wymiarze jest też nim Kurek. To jest jednak takie szukanie skali porównawczej. Wspomniała pani o „chemii”, która nieco zanikła. Czasami natłok wydarzeń, jednocześnie obciążeniu typu zbliżająca się impreza docelowa, granie Ligi Światowej, treningi, powrót do pełnej dyspozycji, pełnego składu powoduje właśnie taki zanik. Teraz wszyscy muszą się zgrać, funkcjonować razem, by naturalnie znowu wrócić do tej swojej hierarchii zespołu. To się tworzy przez wspólne treningi, całą otoczkę, ale też przez mecze i tego brakuje. Nawet jeżeli teraz ten duch drużyny jest nieobecny, to przez wspólnie spędzony czas, dążenie do wspólnego celu ten duch walki, zespołu wróci, a przynajmniej powinien. Oczywiście tutaj jest też rola trenera, ponieważ nie może on dyskredytować zawodnika, który naturalnie wyrasta na lidera, sadzając go np. na ławie. Wówczas jego autorytet od razu maleje.
Na koniec muszę zapytać o cel na IO. Jaki wynik będzie zadowalający?
– Zadowalający będzie medal! Natomiast czy jestem pewny, że zdobędziemy medal? Nie, nie jestem pewny.
Na pewno grupę mamy łatwiejszą aniżeli ta z która później się będziemy łączyć.
– Tak, tylko to właśnie nie o grupę chodzi. Chodzi o ćwierćfinał, to będzie najważniejszy mecz. To jest takie warunkowe gadanie, ale jeżeli przejdziemy ćwierćfinał, to mamy wielką szansę zdobyć medal.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer