Macyra: cieszyłem się z przyjazdu do Jastrzębia

Ślepsk Malow Suwałki przegrał w Jastrzębiu do zera. Po spotkaniu rozmawialiśmy z byłym środkowym mistrzów Polski, a obecnie Ślepska, Jakubem Macyrą.

Z jakimi emocjami przyjechałeś do Jastrzębia?

– Nie ukrywam, że bardzo się cieszyłem z przyjazdu do Jastrzębia, spotkania tych wszystkich znajomych twarzy i zagrania po przeciwnej stronie siatki z drużyną Jastrzębskiego Węgla. Cieszę się, że poprzednie dwa sezony mogłem tutaj spędzić.

Mecz przegraliście do zera. Liczyliście na więcej punktów stycznych, na przestrzeni całego spotkania, w którym – powiedzmy szczerze – skazywani byliście na porażkę?

– Przyjechaliśmy do mistrza Polski i rywal postawił warunki mistrza Polski. My jesteśmy zespołem o mniejszym potencjale i innym celu. Staraliśmy się dawać z siebie wszystko, ale nie wyszło to tak, jak planowaliśmy. Chcieliśmy pokazać się z lepszej strony i w niektórych elementach mogliśmy zagrać lepiej.

Zgodzisz się, że zadecydowała dużo lepsza skuteczność rywali na siatce?

– Byli lepsi na siatce, dobrze serwowali, bardzo dobrze grał blok. Byli lepsi w każdym elemencie. Mieliśmy problem ze skonczeniem pierwszej piłki po własnym przyjęciu.

Dobrze zaczęliście 3 seta, sędziowie dołożyli na wasze konto dwa punkty. Co się stało, że nie utrzymaliście przewagi?

– Czy sędziowie „dali” nam dwa punkty? To chyba za wielkie słowo. Oni są od tego, by sędziować. Uznali tak, a nie inaczej i padły dwie czerwone kartki. Trzeci set rzeczywiście rozpoczęliśmy dobrze. Później wydarzyło się to, co się wydarzyło, a my mogliśmy ten moment lepiej wykorzystać. Nie udało się, daliśmy się „złamać” niestety i wynik uciekł.

Kolejny mecz Ślepsk gra u siebie z osłabioną przez kontuzje ZAKSĄ. Własną hala was poniesie?

– Myślę, że nasza hala nam sprzyja. Na pewno na Zaksę przyjdzie komplet publiczności, która w Suwałkach bardzo nas wspiera i kibicuje. Będziemy chcieli dać z siebie maksa, ale wiadomo, że Zaksa to Zaksa, nie ważne w jakim składzie gra.

Z Jastrzębia: Ludmiła Kamer