- PL: JSW wygrywa z LUK i wyrównuje stan walki o finał
- PL: Warta wzięła rewanż. O awansie do finału zadecyduje 3 mecz
- PL: wygrana Projektu Warszawy
- PL: Jastrzębski zaskoczony przez LUK. Goście wygrywają pierwszy półfinał
- Bieniek: jeszcze parę meczów z Jastrzębiem przed nami
- Popiwczak: zdobyty puchar smakuje niesamowicie!
- Fornal: za bardzo chcieliśmy dobrze wejść w ten mecz
- Puchar Polski 2025, po 15 latach wraca do Jastrzębia!
- Kwolek: to bardzo honorowy człowiek i takie „zagrywki” strasznie go irytują
- Kochanowski: od razu dali jasny sygnał, że są w formie
Łomacz: Jest weselej…
- Updated: 21 maja, 2018

Rozgrywający Grzegorz Łomacz po pierwszym meczu tegorocznej drużyny biało-czerwonych. Niestety Polacy przegrali towarzyski mecz w Spodku z reprezentacją Kanady.
Nowy sezon reprezentacyjny, nowy trener. Czy dużo się zmieniło w treningach?
– To jest początek pracy z nowym trenerem i póki co ciężko jest cokolwiek powiedzieć. Na pewno jest inaczej.
Inaczej, czyli bardziej wesoło?
– Weselej na pewno (uśmiech). Jak to będzie dalej to zobaczymy. W tym pierwszym meczu widzieliśmy, że każdy miał szansę się zaprezentować na boisku. Z takiego założenia chyba trener będzie wychodził, by dać szansę każdemu.
Trener Vital Heynen ma swoją koncepcję, czy poinformował Was o niej?
– Każdemu indywidualnie trener mówił jaką ma koncepcję wobec niego i pewnie będzie to realizował.
Sporo w tym składzie debiutantów. Paradoksalnie można powiedzieć, że to oni wygrali jedynego seta z Kanadą. Także jest jakiś punkt zaczepienia…
– Na pewno jest punkt zaczepienia. Widać było to już w lidze, gdzie ci reprezentacyjni debiutanci pokazywali się z bardzo dobrej strony. Ten mecz z Kanadą, to może była jakaś forma testu, by tych młodych sprawdzić od razu rzucając ich na głęboką wodę.
Czterech rozgrywających, poza Tobą jest Drzyzga, Janusz i Komenda. Nie obawiasz się o swoje miejsce w składzie?
– Obawa jest na pewno, bo reszta rozgrywających, to dobrzy zawodnicy. Ja jednak solidnie trenuje i robię wszystko by pokazać się z jak najlepszej strony.
Z katowickiego Spodka: Ludmiła Kamer