LM: ZAKSA postraszona na inaugurację Ligi Mistrzów.

Triumfatorzy dwóch ostatnich edycji siatkarskiej Ligi Mistrzów rozpoczęli rozgrywki od zwycięstwa. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przed własną publicznością pokonała 3:1 CEZ Karlovarsko. Mistrzowie Polski dopisali do konta komplet punktów i zostali liderami grupy D. Drużyna z Czech napsuła im jednak sporo krwi, w dodatku urazu nabawił się Łukasz Kaczmarek. W ostatnich dwóch latach ZAKSA w Lidze Mistrzów była nie do zatrzymania. Wiele wskazuje na to, że w tym sezonie może być jej trudniej. Kolejną edycję zainaugurowała w składzie, który mocno różni się od tego z finału ostatnich rozgrywek. Kędzierzynianie nie mogą korzystać z dwóch kontuzjowanych środkowych – Davida Smitha i Norberta Hubera. Mimo wszystko z mistrzem Czech sobie poradzili, ale rywale sprawili im sporo problemów.

Sam początek mistrzów Polski wyglądał jednak imponująco. Polscy siatkarze wygrali trzy pierwsze akcje, szybko efektownym atakiem z tzw. szóstej strefy popisał się Aleksander Śliwka. Do tego szybko zaczął funkcjonować blok ZAKS-y. Świetnie spisywał się w nim Twan Wiltenburg, przewaga sięgała siedmiu punktów.Jednym z tych, który nie poradził sobie z przebiciem się przez ręce Holendra, był Kewin Sasak. Polski atakujący przed sezonem przeniósł się do Karlovarska z Trefla Gdańsk. Od trzech lat w czeskim zespole gra też drugi Polak Łukasz Wiese.W tej drużynie można było zresztą oglądać mocno międzynarodowe towarzystwo, bo w pierwszym secie na boisku pojawili się także – choć nie wszyscy naraz – zawodnicy z Australii, Holandii, Słowacji i Estonii. Najwięcej kłopotów ZAKS-ie sprawił ten ostatni, Martti Jukhami, i goście zmniejszyli straty. Mistrzowie Polski wygrali jednak 25:22.

II partia była znacznie bardziej wyrównana, od początku lepiej prezentowali się przyjezdni (7:4), ale po serii punktowej na dwa „oczka” odskoczyła ZAKSA (9:7). Po grze punkt za punkt w końcówce gospodarze wrzucili wyższy bieg i wyszli na prowadzenie 2:0 w meczu.

Kolejna odsłona zaczęła się podobnie jak druga. To CEZ Karlovarsko wyszło jako pierwsze na wyższe prowadzenie po ataku Jamesa Weira (5:3). Kędzierzynianie szybko jednak doprowadzili do wyrównania, czym zapoczątkowali wyrównaną grę. Przełamanie nastąpiło dopiero po błędzie dotknięcia siatki przez Śliwkę (13:15). Remis powrócił jednak szybko, gdy pojedynczym blokiem popisał się Paszycki. Kędzierzynianie kontynuowali dobrą grę w tym elemencie, co dało im cenne dwa oczka więcej w okolicach końcówki (20:18). Autowy atak zanotował jednak na swoim koncie Śliwka, co znowu podniosło poziom emocji. Szczególnie, że skutecznością wykazał się Kewin Sasak i tym razem to drużyna z Czech znalazła się o krok od wygranej. Sytuację uratował Śliwka, który zapunktował bezpośrednio z zagrywki, czym doprowadził do wyrównania (24:24). Czesi nie oddali jednak prowadzenia i to oni triumfowali po ataku Łukasza Wiese (26:24).

W czwartej partii po stronie ZAKS-y znów było sporo bałaganu. Ponownie od początku jednym, dwoma punktami prowadzili Czesi. Trener gospodarzy Tuomas Sammelvuo wprowadził na boisko Adriana Staszewskiego. Kędzierzynianie przegrywali już 10:14 i rywale wyraźnie uwierzyli, że mogą doprowadzić do tie-breaka. ZAKS-ie pomogły jednak szczelne bloki i szybko zniwelowała straty.Ale to nie był koniec emocji, bo kolejne błędy sprawiły, że kędzierzynianie przegrywali 16:19. W końcówce pomyłkami pomogli im jednak rywale. Ale jeszcze przed końcem spotkania z kontuzją z boiska zszedł Kaczmarek. ZAKSA przyjęła ten cios, ostatecznie wygrała jednak 26:24 – mecz zakończył as serwisowy Staszewskiego. To on odebrał też nagrodę dla MVP spotkania.

MVP: Adrian Staszewski

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – CEZ Karlovarsko 3:1
(25:22, 25:21, 24:26, 26:24)

Składy zespołów:
ZAKSA: Kaczmarek (27), Janusz (5), Wiltenburg (6), Śliwka (12), Paszycki (15), Żaliński (6), Shoji (libero) oraz Staszewski (5), Kluth (1), Kalembka
CEZ: Weir (9), Zajicek (7), Juhkami (15), Keemink (2), Sasak (20), Wiese (11), Pfeffer (libero) oraz Lamanec (2), Kasan, Patocka, Ihnat