LM: sensacja na Podpromiu! Faworyt bez punktu

Asseco Resovia Rzeszów w pierwszym meczu Ligi Mistrzów podejmowała przed własną publicznością francuski Tours VB. Zdecydowanym faworytem byli miejscowi.

Resovia na tle rywali, to drużyna zdecydowanie mocniejsza i bardziej doświadczona. Rywale z Francji, to mieszanka młodości z doświadczeniem, którymi dowodzi znany polskim kibicom siatkówki, brazylijski trener polskiego pochodzenia Marcelo Fronckowiak. Na trybunach widzieliśmy trenera Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendeza z synem, którzy przyjechali do Rzeszowa kibicować drugiemu synowi, przyjmującemu Tours VB, Nicolasowi Mendezowi.

Rzeszów w każdym secie potrafił mieć przewagę, którą tracił w końcowej fazie seta, jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki. Tours grało agresywnie, pewni i walczyło do końca. Francuzi cieszyli się każdym punktem, w odróżnieniu do Resovii. Goście lepiej grali w przyjęciu, a do tego dobrze bronili, co potrafili przełożyć na bardzo dobra skuteczność ataku. W ekipie miejscowych nie było widać przysłowiowej chemii, a z każdym przegranym setem, zawodnicy coraz bardziej się „rozchodzili”. Nie widziałyśmy w tym meczu drużyny. Niestety spotkanie, które za trzy oczka powinni wygrać rzeszowianie, zakończyło się sensacyjną porażką na start rozgrywek Ligi Mistrzów.

Asseco Resovia Rzeszów – Tours VB 1:3 (22:25, 23:25, 25:21, 21:25)

Resovia: Drzyzga, Kochanowski, Cebulj, Boyer, Kłos, DeFalco, Zatorski (libero) oraz Bucki, Louati, Staszewski

Tours: Mendez, Parkinson, Neto, Corić, Pothron, Nascimento Dos Sanots, Ramon (libero) oraz Tammearu, Faganas, Prevert