- Szymura: jesteśmy fajną drużyną
- PL: 13 kolejka – wyniki
- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
LM: Bezradność Aluronu CMC Warty Zawiercie w Berlinie.
- Updated: 25 stycznia, 2023
Jurajscy Rycerze nie podołali na wyjeździe Berlin Recycling Volleys i do Polski wracają bez wygranego seta. Tym samy awans do repasaży o ćwierćfinał Ligi Mistrzów pozostawiliśmy w rękach drużyn z grupy C.
W kadrze meczowej nadal nie było Santiago Dananiego, który nie zdążył wyleczyć lekkiego urazu mięśniowego. W związku z tym w wyjściowym składzie ponownie pojawił się Bartosz Makoś. Zawiercianie zaczęli dobrze, bo pierwszy punkt zdobył Dawid Konarski, a chwilę później Uroš Kovačević sprytnie skończył kontratak na raty i od razu objęliśmy prowadzenie 2:0. Gospodarze szybko jednak odnaleźli rytm gry i nie pozwolili nam powiększyć przewagi, a wystarczyły dwie nieudane akcje po naszej stronie, żeby to oni znaleźli się na czele. Podobnie jak dwa tygodnie wcześniej w Ankarze, równie szybko zaczęły się też kontrowersje sędziowskie. Po challenge’u, o który poprosił Michał Winiarski i który został wyświetlony na telebimach Max-Schmeling-Halle, zawodnicy i sztab zawiercian domagali się odgwizdania błędu rywali, ale arbiter mimo protestów nie zmienił decyzji. Marek Šotola wykorzystał moment naszej dekoncentracji i dorzucił za moment asa, a BR Volleys odskoczyli na 13:11. Za chwilę był już jednak ponownie remis, bo Konarski popisał się punktowym blokiem. Oba zespoły nie zwalniały ręki na zagrywce, dlatego też Ruben Schott, gdy w końcu postanowił zagrać skrót, zaskoczył Makosia. W kolejnej akcji skończył kontrę z pajpa i gospodarze prowadzili 19:16, a trener Winiarski musiał zażądać przerwy. Berlińczycy doskonale radzili sobie w ataku, przez co każdy punkt zdobyty przy własnym serwisie przychodził gościom z dużym trudem. Tym cenniejsza była wygrana kontra po długiej wymianie na 18:19. Niestety, minutę później nie dopisało szczęście druzynie Zawiercia, gdy po zagrywce Antona Brehme piłka o milimetry zahaczyła linię końcową i znowu Zawiercianie tracili trzy oczka, a jakby tego było mało, po kolejnej akcji obfitującej w obrony z obu strony było już 23:19 dla mistrzów Niemiec. Przy życiu próbował drużynę Warty utrzymać kapitan – Konar obronił dwie pierwsze piłki setowe, ale przy trzeciej Schott uderzył blok-aut.
Drugą partię asem serwisowym otworzył Bartosz Kwolek, choć trochę pomogła mu taśma, o którą zahaczyła piłka. Już od drugiej akcji gospodarze zaczęli udowadniać jednak, że nie zamierzają zwalniać tempa. Sami bez problemu radzili sobie z nawet najtrudniejszymi zagrywkami Zawiercian, a gdy po ich stronie za linią 9 metra pojawił się Šotola, zaraz zrobiło się 8:4. Co prawda wkrótce zawiercianie zmniejszyli straty o połowę, ale równie szybko wróciły one do poprzednich rozmiarów, bo tym razem to Timothée Carle zaserwował idealnie w narożnik naszego boiska. Gracze z Berlina bronili niesamowite piłki, co tylko podrywało jeszcze bardziej ponadpięciotysięczną publiczność. Co gorsza, Uroš Kovačević skończony atak na 11:14 przypłacił spięciem w odcinku lędźwiowym i nie mógł kontynuować gry – musiał zastąpić go Patryk Łaba. Chwilę wcześniej w miejsce Miłosza Zniszczoła wszedł też Krzysztof Rejno, a wkrótce na podwójnej zmianie pojawili się Michał Kozłowski i Dawid Dulski. Próby odmienienia losów seta przez Michała Winiarskiego na nic się jednak nie zdały. Berlińczycy weszli na jeszcze wyższy poziom – w drugim secie zaserwowali w sumie 5 asów i skończyli 15 z 21 ataków, w efekcie wygrywając go do 17.
Mimo wysiłków fizjoterapeutów Kovačević nie był w stanie wrócić do gry, więc na boisku pozostał Łaba, a oprócz niego także Rejno. Tymczasem Niemcy kontynuowali znakomitą grę, a do tego jeszcze pomagało im szczęście. Tym razem to Johannes Tille zaserwował asa z ogromną pomocą taśmy, a po bloku Carle na Konarskim już na początku zrobiło się 5:1 dla BR Volleys. Jurajscy nie potrafili też wykorzystać rzadkich szans do zdobycia punktu na kontrze – Kwolek miał piłkę w górze na 5:7, ale uderzając pod górkę nie zahaczył o palce blokujących. Zawodnicy z Zawiercia próbowali uszczelnić przyjęcie, wprowadzając jako libero Marcina Walińskiego, ale i to nie pomagało, bo nawet gdy Miguel Tavares miał dograną piłkę, to gospodarze i tak fantastycznie bronili wiele ataków przyjezdnych. Do walki poderwała Zawiercian jeszcze dobra zagrywka kapitana, po której piłkę przechodzącą skończył Łaba. Po chwili w polu serwisowym pojawił się Rejno, rywalom dwukrotnie zabrakło tempa w akcjach ofensywnych, a Jurajscy wykorzystali w końcu kontry i zmniejszyli straty do stanu 14:16. Niestety, to był ostatni dobry moment w wykonaniu drużyny Zawiercia. Za chwilę berlińczycy znowu byli o 4 punkty z przodu, bo Carle po raz kolejny zapunktował serwisem, a następnie zaczęli jeszcze powiększać dystans. Šotola dał pierwszego meczbola atakiem po bloku, a następnie sam zakończył spotkanie, serwując trzynastego asa dla swojego zespołu.
MVP: Ruben Schott
Berlin Recycling Volleys (GER) – Aluron CMC Warta Zawiercie (POL) 3:0
(25:22, 25:17, 25:19)
Składy zespołów:
BR: Tille (2), Brehme (5), Carle (14), Stalekar (7), Schott (15), Sotola (16), Tsuiki (libero) oraz Ronkainen (1), Kessel, Krauchuk
Warta: Kwolek (8), Zniszczoł, Konarski (10), Tavares (3), Szalacha (4), Kovacević (8), Makoś (libero) oraz Rejno (3), Kozłowski, Dulski (4), Łaba (3), Waliński (libero)