Kurek: Na nerwy już trochę za późno


Bartosz Kurek, przyjmujący reprezentacji Polski bezpośrednio po porażce z Serbami przyznał, że gra biało-czerwonych faluje. Można by dodać, że nadal…

Otwarcie meczu na PGE Narodowym okazało się falstartem Biało-czerwonych?
– Był to falstart pod względem wyniku, bo gra nie była zła. Myślę, że momentami graliśmy jak równy z równym, z jednym z najlepszych zespołów na świecie. Różnie to wyglądało w tym spotkaniu, troszkę falowaliśmy i przez to zespół serbski wykorzystał nasze błędy i wygrał 3:0.

Serbowie podeszli pewni siebie do tego meczu. To miało znaczenie?
– Na dzień dzisiejszy Serbia była drużyną od nas lepsza. Mam nadzieję, że będzie nam dane jeszcze się z nimi spotkać, bo to by oznaczało, że zajdziemy gdzieś wysoko. To ekipa, która moim zdaniem nie skończy swojej przygody z tym turniejem przed ćwierćfinałem. Moim zdaniem Serbia, to obecnie topowa drużyna i niewielu rywali może z nimi grać od początku do końca jak równy z równym. Grając z nimi trzeba wytwarzać ciągłą presję, my w tym meczu tego nie potrafiliśmy zrobić.

Była dobra zagrywka, jednak gorzej wyglądało przyjęcie.
– Wydaje mi się, że to było tego typu mecz, w którym oba zespoły podejmowały duże ryzyko w polu zagrywki. Serbowie też nie grali na jakimś nadzwyczajnym procencie w przyjęciu, ale radzili sobie z tym. Potrafili wygrywać akcje przy swoim słabszym przyjęciu. Myślę, że trochę zabrakło naszego bloku, który jest naszym mocnym elementem i na pewno jest jeszcze sporo do poprawy. Tak na gorąco wydaje mi się, że dobrze zagraliśmy w obronie, a słabiej w bloku.  Były jednak momenty, kiedy graliśmy dobrze w tym spotkaniu, agresywnie, z dobrym przyjęciem, kombinacyjne akcje. Jeżeli będziemy potrafili taką grę kontynuować w całym meczu, to będzie dobrze.

Przed takim meczem, na tak wielkim obiekcie jak Stadion PGE Narodowy i przy tylu kibicach, towarzyszyły dodatkowe nerwy?
– Na nerwy już trochę za późno. Te były w halach podczas tych paru miesięcy przygotowań. Tam dawaliśmy z siebie wszystko, jeżeli coś nie wychodziło, to tam się na siebie denerwowaliśmy. Teraz wiemy, że potrafimy grać dobrą siatkówkę tylko musimy troszkę się odblokować i „przelać” to bardziej na parkiet.

Z Warszawy Ludmiła Kamer