- PL: 17 kolejka – wyniki
- Kaczmarek: takie końcówki naprawdę budują
- LM: Francuzi walczyli, ale to Jastrzębski wygrał
- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
Kubiak: Jadę spełnić swoje marzenia
- Updated: 12 lipca, 2021
Reprezentacja Polski siatkarzy w niedzielny wieczór wygrała XVIII Memoriał Huberta Wagnera, który był ostatnim etapem przygotowań do IO Tokio 2020. Dzisiaj o godzinie 17:00 siatkarze oraz cały sztab szkoleniowy złożyli olimpijskie ślubowanie, a jutro wyruszą do Japonii. Najpierw odbędą jeszcze aklimatyzację i ostatnie „zgrupowanie”, a później przeniosą się już do wioski olimpijskiej, gdzie 24 lipca rozegrają pierwszy mecz, z Iranem.
Przed wylotem rozmawialiśmy z kapitanem biało-czerwonych, przyjmującym Michałem Kubiakiem, który nie ukrywa, że wiąże wielkie nadzieje z wyjazdem do Tokio i chce wrócić jako mistrz olimpijski.
L.K. Kibice wrócili do hal, podczas Memoriału Wagnera mogliście sobie przypomnieć jak to było grać przy Ich dopingu. Ten widok cieszy i mobilizuje?
- Michał Kubiak: To co się dzieje przy okazji każdego meczu reprezentacji, to jest coś niesamowitego. Nawet na taki mecz jak ten z Azerbejdżanem kibice potrafili się zmobilizować i przyjść do hali. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni.
Mistrzowie olimpijscy przekazywali Wam, tegorocznym olimpijczykom symboliczne nagrody. To spotkanie z mistrzami olimpijskimi uświadamia wam, podkreśla jakoś bardziej range turnieju na jaki jedziecie?
- Sympatyczna ceremonia. Należy podkreślić tutaj zasługi tych ludzi, którzy przed laty zdobywali olimpijski medal i inne tytuły. Oni są dla nas inspiracją i chcemy powtórzyć ich sukces. A czy podkreśla rangę igrzysk? Chyba tak. Na pewno IO są najtrudniejszym turniejem pod względem psychologicznym, bo fizycznym nie. Gra się tak naprawdę tylko osiem spotkań – mam nadzieję, że my zagramy osiem. Tak naprawdę można zdobyć medal mając więcej porażek niż zwycięstw. Oczywiście my chcemy wygrywać wszystko. Zobaczymy jak będzie.
Jesteś jednym z najbardziej doświadczonych zawodników. Co teraz na finiszu przygotowań do IO będzie najważniejsze dla Was?
- Spokój! Ja się cieszę, że na 10 dni przed rozpoczęciem igrzysk jedziemy już do Japonii. Tam będziemy mieli czas aby doszlifować jeszcze te wszystkie rzeczy, które nie funkcjonują, czy funkcjonują nieco słabiej. Będzie czas, by na spokojnie i z pełną determinacją przystąpić do turnieju olimpijskiego.
Teraz potrzebny jest spokój, jednak chyba jakaś ekscytacja udziałem w IO już się pojawia?
- Te igrzyska będą naprawdę wyjątkowe. Organizatorzy robią wszystko aby były w jak najlepszym porządku sanitarnym i w ogóle mogły się odbyć. My zrobimy wszystko aby te igrzyska były dla nas wyjątkowe z wiadomego, sportowego względu i tego się trzymamy.
Znasz Japonię, bo grasz tam na co dzień. Czego od strony organizacyjnej można się spodziewać po Japończykach?
- Trudno jest mi wyrokować. Nie wiemy do końca jaka jest sytuacja. Nie zawsze to co przekazują media o Japonii jest prawdziwe. Nie wiemy, nie jesteśmy tam na co dzień. Jak ja byłem w tym kraju przez ostatnie dziewięć miesięcy, to wszystko wyglądało w miarę normalnie i życie płynęło normalnie.
Mówiłeś o ośmiu meczach na igrzyskach – grupowe, ćwierćfinał, półfinał, finał. Jednak najważniejszy będzie ten szósty, taki mały finał?
- Na pewno, jeżeli nie wygramy szóstego, to nie będzie siódmego i ósmego. Musimy podejść do tego na spokojnie, nie narzucając sobie dodatkowej presji. Musimy zagrać najlepiej jak potrafimy i wygrać ćwierćfinał.
Da się wycyrklować tak formę, by jej szczyt przyszedł właśnie na te najważniejsze mecze?
- Co mam powiedzieć? Nawet jak nie wycyrklujemy dokładnie, to co mamy się położyć? Nie. Trzeba grać najlepiej jak się potrafi. Wszyscy tak mówią i doszukują się formy, szczytu, tylko słychać „forma” i „forma”. Tak naprawdę zawsze wychodzimy na boisko po to by wygrywać. Nawet jak pójdzie nieco słabiej, bo czasami mimo dobrej formy, takie mecze też się zdarzają, to trzeba zrobić wszystko aby ten ćwierćfinał wygrać. To będzie najważniejszy mecz, to każdy wie.
Doświadczenie z porażek poprzednich, przegranych ćwierćfinałów są przydatne?
- Z każdej porażki można wyciągnąć wnioski. Więcej zawsze jest wniosków po porażkach niż po zwycięstwach.
Ty jako kapitan czujesz się odpowiedzialny za cała kadrę?
- Ja się czuje pewnie przed wylotem na igrzyska Nigdy nie było tak długich przygotowań do żadnego turnieju. Zaczynamy obecnie trzeci miesiąc przygotowań do jednego turnieju. Moim zdaniem będziemy dobrze przygotowani. A czy ja się czuję odpowiedzialny? Kapitan powinien się czuć odpowiedzialny. A czy ja się tak czuję? Tak, czuję się!
Długie przygotowania za Wami, jakie wypracowaliście schematy na przełamanie rutyny, który podobnie jak VNL będzie rozgrywany z zachowaniem wszelkich obostrzeń sanitarnych, a sam turniej jest długi?
- Póki co to nie wiemy na co nam tam na miejscu pozwolą organizatorzy i jak to wszystko będzie wyglądało. Będziemy tam dziewięć dni przed rozpoczęciem igrzysk i z tego co wiem, to też mamy tam być w jakiejś „mini-bańce”. Także zobaczymy na co nam organizatorzy pozwolą. Chcielibyśmy żyć w miarę normalnie i korzystać z uroków Japonii. Nawet nie mówię tu o zwiedzaniu, ale o możliwości wyjścia, na przykład do restauracji na jakiś obiad, czy kolację i móc odciąć te myśli tylko o tym, że jedziemy tam grać. Chcemy grać jak najlepiej, ale nie chcemy sami sobie narzucać jakiejś wielkiej, dodatkowej presji.
Ceremonia otwarcia również będzie inna niż poprzednie. Wielka strata?
- Chyba najbardziej żałuje Bartek Kurek, bo na dwóch poprzednich igrzyskach na których był, to zawsze coś go bolało – to ząb, to ucho. Nigdy nie był na otwarciu. Ja byłem na dwóch. Jednak my nie jedziemy tam, by uczestniczyć w otwarciu igrzysk. Naszym celem jest na teraz ćwierćfinał i tego się trzymamy.
Jesteś gwiazdą siatkówki w Japonii. Jest to dla Ciebie jakieś wyróżnienie, że to właśnie Ty będziesz „gwiazdą” polskiej kadry?
- Wyróżnienie to nie. Zdaję sobie sprawę, że to na mnie będzie ciążyła jakaś większa presja i oczekiwania będą względem mojej osoby większe. Jednak ja już w kadrze gram nasty rok i nie robi na mnie wrażenia presja. Profesjonalny sportowiec, a ja za takiego się uważam, musi się liczyć z presją, że ona towarzyszy nam na każdym kroku. Jeżeli presji nie ma, to oznacza, że nie grasz o najwyższe cele. My jesteśmy ekipą, która gra zawsze o najwyższe cele i to jest fajne.
Zaskoczony jesteś decyzją, że jednak igrzyska odbędą się bez kibiców, nawet tych japońskich?
- To nie mnie oceniać. Takie decyzje podejmują ludzie, którzy znają się na chorobach zakaźnych. Ja jestem człowiekiem, który tam jedzie spełnić swoje marzenia. Oczywiście lepiej byłoby grać z kibicami, jednak jeśli ich nie będzie to nasz cel i tak się nie zmienia.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. FIVB