- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Konarski: Jestem załamany tym co się stało
- Updated: 28 stycznia, 2019
Jastrzębski Węgiel stanął przed szansą wywalczenia Pucharu Polski, jednak aby tego dokonać, należało pokonać niepokonaną na tę chwilę drużynę w PlusLidze. Okazało się to niemożliwe, a rozgoryczenie jest wielkie, o czym mówił otwarcie atakujący jastrzębian.
Dawid Konarski, atakujący Jastrzębskiego Węgla, jako jedyny z przegranej drużyny został wyróżniony indywidualnie. Konarski odebrał nagrodę dla najlepiej zagrywającego siatkarza. Niestety radość z nagrody indywidualnej była przyćmiona rozczarowaniem po porażce oraz stylem gry jaki w finałowym starciu zaprezentowała drużyna ze Śląska. – Początek meczu był dobry, później rywale nas przełamali i odskoczyli z wynikiem, wyrywając nam tego seta. Na pewno nie zagraliśmy tak jak w półfinale. Dlatego też jestem trochę załamany tym co się stało, bo myślałem, że pójdziemy za ciosem. Z ONICO zagraliśmy od początku dobre i równe spotkanie, a w finale nasza gra falowała. ZAKSA wygrała zasłużenie, przełamała nas i na pewno szkoda tego meczu. Nie pokazaliśmy swojej siatkówki. Chociaż ja wierzyłem po tym trzecim secie, kiedy wyszarpaliśmy zwycięstwo, że to spotkanie da się odwrócić. Niestety tak się nie stało. Źle rozpoczęliśmy czwartego seta, ZAKSA odjechała już na początku i kontrolowała wynik do ostatniego gwizdka – mówił po meczu z rozgoryczeniem Konarski.
Jastrzębianie o ile w półfinale zaprezentowali siatkówkę na wysokim poziomie i równą grę przez całe spotkanie, o tyle naprzeciwko ZAKSY widzieliśmy jakby zagubioną, popełniającą błędy drużynę. – Popełnialiśmy błędy, które nie wynikały z rewelacyjnej postawy przeciwnika, tylko nasze, własne, proste błędy, jak chociażby przejście linii, dotknięcie siatki, czy zła wystawa. ZAKSA zagrała swoje. Byliśmy gotowi na ich dobrą grę obronną, czy blokiem. Wiedzieliśmy, że trzeba grać cierpliwie, bo akcje będą długie i ważna będzie asekuracja, obrona. Niestety w tym finale nie udało z nimi wygrać. Szkoda – zakończył jastrzębski atakujący.
Z Wrocławia: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga, Sumara