- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Komenda: Taką grą możemy wygrać z wieloma zespołami.
- Updated: 17 grudnia, 2018
GKS Katowice mecz 12 kolejki ligowej rozegrał w Hali Azoty w Kędzierzynie. Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla gości. W ważnych momentach niepokonana dotąd ZAKSA pokazywała swoją siłę i poukładaną grę, co w rezultacie dało stan 3:1 w meczu. Katowiczanie mimo wyniku zaprezentowali się dobrze, o czym rozmawialiśmy z rozgrywającym Marcinem Komendą.
Pierwszy set w Kędzierzynie wyostrzył apetyt. Szczególnie, że po „zbiciu” Skry, na pewno liczyliście na punkty w Kędzierzynie?
M. Komenda: – Tak, przyjechaliśmy do Kędzierzyna z nastawieniem, że w tej lidze tak naprawdę można walczyć z każdym, o ile się zagra dobry mecz. Pierwszy set pokazał, że mamy fajny potencjał i szkoda, że nie udało się go wygrać. Trzeba jednak przyznać, że ZAKSA włączyła kolejny bieg, szczególnie w obronie, asekuracji i zagrywce, bo tak naprawdę te elementy gdzie tam się łączą ze sobą. To wszystko pozwoliło ZAKSIE kontrolować przebieg tego spotkania. Szkoda, bo po tym pierwszym secie liczyliśmy, że uda się coś „urwać”. Mamy oczywiście świadomość, że rywale to świetny zespół, a chyba po takim meczu jak zagraliśmy, możemy z podniesioną głową wracać do Katowic. Mecz mógł się podobać, bo była walka, było zaangażowanie, więc to co najważniejsze to było, tylko wyniku nie ma.
Rzeczywiście patrząc w statystyki, zagraliście doby mecz. Jednak w ważnych momentach brakowało chyba zimnej głowy? W trzecim secie odrobiliście spore straty, ale na ZAKSĘ to za mało.
– Szkoda trzeciego i czwartego seta, gdzie udało się praktycznie odrobić straty, ale ZAKSA to jest topowy zespół w Europie, nie tylko w Polsce, więc jeśli oni zagrają na swoim dobrym poziomie, to naprawdę jest z nimi ciężko. My prezentujemy w ostatnim czasie fajną grę, duży potencjał i mam nadzieję, że uda się to utrzymać jak najdłużej, oby do końca, bo liga jest naprawdę długa, a nie każdy zespół jest ZAKSĄ. Taką grą jak prezentowaliśmy w Kędzierzynie myślę, że możemy wygrać z wieloma zespołami.
Zmiany w treningach, które zostały poczynione jeszcze przed meczem ze Stocznią dają rezultaty?
– Tak, te zmiany są utrzymane i na pewno one przekładają się na to jak gramy. Na pewno potrafimy bardziej wykorzystać nasz potencjał, gramy siatkówkę skuteczniejszą, ale też miłą dla oka. Mam nadzieję, że z biegiem czasu nie przestaniemy prezentować takiego poziomu jak w ostatnich meczach, bo w Bełchatowie zagraliśmy bardzo dobry mecz, w Kędzierzynie też całkiem niezły, a naprawdę z taką grą możemy wiele ugrać w tej lidze.
Muszę wrócić do meczu ze Stocznią, ponieważ GKS jest jedną z tych drużyn, które wygrały z nimi, a po upadku klubu zostały Wam odjęte trzy oczka z tabeli. Zagraliście wtedy dobry mecz u siebie, wywalczyliście zasłużenie punkty. Jest jakiś niesmak po całej tej sytuacji?
– Niestety tak się wydarzyło, nie jesteśmy jedyną drużyną, której odjęto punkty za zwycięstwo z nimi. Na pewno nie jest to sytuacja, która nas cieszy, bo jednak wywalczyliśmy trzy punkty na boisku i przez tą całą sytuację nam je zabrano. Z drugiej strony my nie mamy na to wpływu co się wydarzyło. Ewidentnie w Stoczni poszło coś nie tak, rzutuje to na całą ligę, marketingowo też jest to niekorzystne dla naszej ligi. Jak powiedziałem nie mamy na to wpływu. Powiem nawet inaczej, moim zdaniem mecz ze Stocznią dał nam sporo. Sam fakt, że się odbył i że go wygraliśmy. Ten mecz nas podbudował, pokazał, że potrafimy walczyć nawet z takimi wielkimi zawodnikami jak byli w Szczecinie (Kurek, Kaziyski, Hoag – przyp. Red.). Abstrahując już od tego czy nam punkty wzięli, czy nie, to spotkanie nas w jakiś sposób przełamało. Przede wszystkim mentalnie bardzo rozegranie tego meczu nam pomogło. Myślę, że w ostatecznym rozrachunku, kiedy będą decydowały pojedyncze punkty w tabeli, my właśnie za sprawą tego rozegranego meczu będziemy lepsi.
Kolejny mecz również gracie na wyjeździe, ale blisko, bo w Jastrzębiu. Przeciwnik niby solidny, jednak też w tej chwili borykający się z własnymi problemami, do tego nie pokazują stabilnej gry i równego poziomu. W czym będziecie upatrywać swojej szansy na zwycięstwo?
– Na pewno mają zmiany i nie wiadomo jak sami zawodnicy zareagują na to wszystko. Ja twierdzę, że jeżeli zagramy dobry mecz, dobrą siatkówkę, to możemy wywieźć z Jastrzębia dobry wynik. Oczywiście nie mogę zagwarantować, że grając dobrze na pewno wygramy. Jednak na pewno będzie to zacięte spotkanie, gdzie o zwycięstwie mogą decydować jedna, czy dwie piłki. Chciałbym abyśmy przez całe spotkanie utrzymywali równy, stabilny i wysoki poziom, tak jak było to w meczu przeciwko Skrze. Wtedy zrobimy sobie fajny prezent na święta.
Trener Gruszka przedstawił Wam plan treningowy na ten świąteczno-noworoczny okres? Spędzisz święta w domu, z rodziną, będzie czas na odpoczynek?
– Tak, będziemy mieli dwa dni wolne. Już 28-go gramy w Olsztynie. Także za dużo czasu na odpoczynek nie będzie. 27-go już wyjeżdżamy do Olsztyna, długa droga przed nami, a 26-go mamy trening. Będzie wolna Wigilia i Boże Narodzenie, także czas na spędzenie go z rodziną, z najbliższymi, na oderwanie się chociaż na tą chwilę od siatkówki. Myślę, że to jest potrzebne, aby czasami też mieć czas na zresetowanie głowy, bo tak jak ciało, tak i głowa się meczy grając ciągle mecz za meczem. Myślę, że szczególnie w siatkówce głowa jest bardzo ważnym elementem gry. Tutaj w ułamku sekundy trzeba podejmować ważne decyzje, ciągle trzeba analizować. Mam nadzieję, że uda się podelektować tym czasem spędzonym z rodziną, uda się trochę odpocząć, a później pojechać do Olsztyna i zrobić swoje. Moim zdaniem nie stoimy na straconej pozycji w tej rywalizacji.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga