- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Komenda: W kolejnym sezonie odbudujemy Resovię
- Updated: 1 marca, 2020
Marcin Komenda, rozgrywający Asseco Resovii Rzeszów nie kryje rozczarowania obecnym sezonem ligowym, ale wierzy w lepszą przyszłość… Polecamy rozmowę z reprezentantem Polski.
Fragmenty fajnej gry, ale mecz przegrany ponownie z Jastrzębskim w trzech setach. Czego zabrakło by powalczyć dłużej i równiej?
– Wyobrażaliśmy sobie, że może ten mecz będzie inaczej wyglądał. Kolejny mecz, kiedy są fragmenty dobrej gry, a później dochodzi do dwóch ustawień, gdzie przeciwnik rozbija nas zagrywką. Później się ciężko gra, bo ciężko gonić takie zespoły jak Jastrzębie, Warszawa, czy Kędzierzyn. Z takim rywalem trzy, cztery punkty do odrobienia to dużo, ciężko jest „złapać” później wynik. Kolejny mecz, w których momentami może się gra podobać.
Można powiedzieć nowy trener, stara Resovia. Czy trener jest w stanie coś zmienić wchodząc do drużyny tak późno i w takim momencie jak Zanini wszedł do Resovii?
– Trener moim zdaniem nie ma łatwej roli do wykonania. Przyszedł w bardzo trudnym momencie, jak zostało 7 spotkań do rozegrania. Także nie wiem jaki musiałby to być czarodziej, aby odmienić całkowicie naszą grę. Na pewno się stara, robi co może. Widać na meczach, ale i na treningach, że wkłada w to serce, aby wyglądało to lepiej. My też się staramy i robimy co możemy aby wyglądała nasza gra jak najlepiej, a wygląda to jak wygląda.
Jak utrzymać motywację by wyjść i pokazać dobrą grę, kiedy wiadomo, że na play off nie ma szans, a sezon Resovia ma stracony?
– Przede wszystkim musimy zajrzeć gdzieś głębiej samych siebie i walczyć o honor. Pokazać kibicom, ludziom w Rzeszowie, że można z nas coś wycisnąć, że możemy grać lepiej. Na tym chyba teraz musimy się skupić. Oczywiście nie mamy już szansy na play off i na pewno jest to przykre, bo inaczej sobie to wyobrażaliśmy. Musimy jednak w każdym meczu do końca sezonu walczyć, by chociaż w taki sposób podziękować kibicom, że są z nami.
Przedłużyłeś kontrakt z Resovią. Nie obawiałeś się tego ruchu? Z pewnością znalazłyby się kluby, które chciałyby Ciebie w sowich drużynach.
– Ja wierzę w to, że odbudujemy Resovię i wygrzebiemy się z tej sytuacji jaka jest teraz. Wiem, że jest ona ciężka, ale myślę, że trzeba podjąć rękawicę też w tych trudnych momentach. Jak jest fajnie, to jest fajnie, a jak jest ciężko, to wtedy też kształtuje się charakter i takie przemyślenia trochę głębsze. Rzeszów moim zdaniem zasługuje na to, by mieć klub w czołówce PlusLigi. To jest klub z tradycjami i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie odbudujemy Resovię. Będę się starał dołożyć cegiełkę i pomóc w tym. Ten klub ma potencjał, aby być znowu w czołówce.
Czujesz, że personalnie straciłeś na tym sezonie?
– Na pewno tak. Takie jest życie sportowca. Ja jednak zdaję sobie sprawę, że nie zawsze będzie kolorowo i fajnie. Cieszę się, że poprzedni sezon był dobry, że sezon kadrowy był dobry, ale teraz niestety jesteśmy w takiej sytuacji w klubie, że na pewno każdy z nas indywidualnie traci. Domyślam się, że ja personalnie też straciłem. Ale co mogę teraz zrobić?
Powołanie do kadry pewnie dostaniesz, tylko czy będziesz w stanie się obronić w oczach trenera Vitala Heynena w tym krótkim czasie?
– Dam z siebie wszystko. Tak jak dawałem z siebie dwa lata temu, w poprzednim roku, jak dawałem przez cały sezon. Ja wierzę, że to ile się da z siebie na parkiecie podczas treningów, meczów, to się w końcu zwróci. W tym sezonie się to nie zwraca, boisko nie oddaje, ale ja wierzę, że karta w końcu się odwróci, przyjdą te lepsze dni i wtedy będziemy mogli porozmawiać w zdecydowanie lepszych humorach i z uśmiechem. Naprawdę takie przegrywanie przez cały sezon jest straszne i bardzo ciężkie…
Rozmawiała: Ludmiła Kamer