- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Kłos: Niektórzy zapominają o tym, że jest Liga Światowa
- Updated: 25 czerwca, 2016
Środkowy bloku polskiej drużyny, Karol Kłos w rozmowie bezpośrednio po meczu z Argentyną.
Dzisiejszy mecz był bardzo zacięty. Graliście na przewagi w końcówkach setów. Z czego to wynika? Czy mamy się czego obawiać? – Na razie nie ma się czego bać, bo tak naprawdę drugi tydzień ostro pracujemy nad formą, która ma przyjść za jakiś tam czas. Gdyby przyszła na igrzyska, to byłoby idealnie. Jeśli przyjdzie też trochę wcześniej, np. na Final Six, to będziemy się też cieszyć. Wiadomo jednak, że najważniejszym celem jest Rio i dlatego ciężko trenujemy przez całe tygodnie. Dzisiaj nie grało nam się łatwo, na pewno to było widać. Fajnie, że wygraliśmy z Argentyną. Myślę, że każde kolejne, ciężko wywalczone zwycięstwo, będzie nas cieszyć.
Przed Wami spotkania z Rosją i Francją. W Łodzi już łatwiej nie będzie… – Na pewno będą to trudne spotkania, zarówno to jutrzejsze z Rosjanami, jak i to niedzielne z Francuzami. Nie jest łatwo tutaj grać, ponieważ jest bardzo gorąco. Mam koszulkę całą mokrą, a jeszcze do tego ubrudzoną (śmiech). Domyślacie się, co tam się dzieje na boisku. Jest bardzo duszno, ciężko złapać oddech, gdy są jakieś dłuższe wymiany, czy tak długie sety jak dzisiaj. Mimo tych przeciwności, poradziliśmy sobie. Mam więc nadzieję, że nas już nic nie złamie, bo się zahartowaliśmy.
Jak ten mecz wyglądał z perspektywy środkowego? Dzisiaj mieliście dużo roboty, bo Crer i Sole prezentowali się świetnie. – Wymienieni zawodnicy to świetni środkowi. Z bardzo dobrym rozgrywającym, jakim jest Luciano De Cecco, i dobrym przyjęciem są naprawdę bardzo groźni. Ciężko nam było odrzucić Argentyńczyków od siatki. Na szczęście kilka razy się pomylili. Raz czy dwa udało nam się ich zablokować albo zrobić wyblok, ale to są doskonali środkowi. Jeśli tylko dostają dużo piłek w meczu, to dobrze się czują i prezentują taki poziom jak dzisiaj.
Jak Wam się grało wśród takich pustek na hali? Bo w porównaniu do kompletu, który zawsze bywa na hali, to dzisiaj liczba kibiców jest przerażająca… – Na pewno to jest dziwna sytuacja. Wiem, że na pewno jednym z czynnikiem są ceny biletów, z tego co do mnie dochodzi. A drugim trwające we Francji EURO, które przyciąga wielu kibiców i może niektórzy zapominają o tym, że jest Liga Światowa. Mam nadzieję jednak, że wszyscy się szykują i zbierają do skarbonki na Final Six w Krakowie.
Mecze z Rosją zawsze traktowane były jak te „na śmierć i życie”. Dalej tak jest, czy zmieniliście już do tego podejście? – Tego typu mecze na pewno są zawsze wielkimi bojami. Każdy chce coś udowodnić. Polacy chcą udowodnić coś Rosjanom, Rosjanie Polakom. To jest zawsze taki dodatkowy smaczek. Tak samo na pewno będzie jutro.
Ekipa Sbornej w dzisiejszym spotkaniu nie miała żadnych argumentów. – Rzeczywiście, Francuzi ich dobrze rozbili. Oglądałem kawałek meczu. Trójkolorowi na totalnym luzie, bez żadnej spinki, grali bardzo dobrze.
Z Łodzi: Ludmiła Kamer