- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
Kampa: Miło tu wrócić
- Updated: 8 listopada, 2021
Lukas Kampa, rozgrywający Trefla Gdańsk mecz 6 kolejki przeżywał nieco inaczej, bowiem po siedmiu latach gry w Jastrzębskim Węglu i osiągnięciu z górniczą drużyną mistrzostwa Polski, wrócił po raz pierwszy do jastrzębskiej hali w barwach nowego klubu. Kibice przywitali swojego ulubieńca bardzo serdecznie, a oto co sam Lukas powiedział po meczu. Jastrzębski wygrał z Treflem 3:0, jednak poza pierwszym setem, trwała zacięta walka.
Witamy ponownie w Jastrzębiu. Jakie to uczucie tu wrócić, jednak tym razem w barwach Trefla Gdańsk?
- Dziękuję. Miło tu wrócić, spotkać znowu tych ludzi, kibiców. Fajnie zagrać znowu w tej hali. Tylko szkoda, że przegraliśmy trzy sety. Ogólnie nie mam jednak pretensji, bo fajnie tu wrócić. Przed meczem koledzy z drużyny wiedzieli, że to szczególny mecz dla mnie, ale im powiedziałem, że musimy zagrać jako drużyna i być tutaj drużyną, wszyscy razem.
Najbardziej szkoda tej drugiej partii, gdzie decydowały dwie piłki?
- Tak. Jednak dla mnie najbardziej szkoda tego początku meczu. Weszliśmy w mecz zbyt nerwowo, mieliśmy kłopoty ze skończeniem pierwszej akcji, a później jest ciężko, gdy taka drużyna jak Jastrzębie ma wysokie prowadzenie. Jak powiedziałem, nie mam pretensji, trzeba to zaakceptować. Po drugiej stronie siatki była drużyna, która obecnie gra siatkówkę na zupełnie innym poziomie niż my. Widzę poprawę w naszej grze z każdym meczem i jestem przekonany, że będzie jeszcze ten sezon fajny dla nas.
Czego zabrakło do przełamania, bo graliście drugi i trzeci set na styku? Czy słabsza gra Lipińskiego zaważyła?
- Nie. Nie chce powiedzieć, że jeden zawodnik, czy konkretna rzecz zadecydowała. W drugim secie myślę, że Kewin Sasak zagrywał bardzo dobrze, ja wtedy mogłem zagrać lepiej, są takie małe rzeczy jak na przykład blok, ale to jest siatkówka i wysoki poziom gry rywali, którzy wygrali zasłużenie.
Z Jastrzębia wyjeżdżacie z podniesioną głową? Mimo porażki, nie było „lania”, a ta wyrównana gra powinna procentować na kolejne mecze.
- Dokładnie. Musimy się ciągle uczyć. Taki mecz, to dla nas jest duża nauka, nie możemy patrzeć tylko na wynik, a grać set po secie, krok po kroku coraz lepiej. Teraz kolejny mecz mamy w domu i zobaczymy jak to będzie. Widzę potencjał w tej drużynie i jestem spokojny.
Czujesz, że gracie poniżej tego potencjału i swoich możliwości obecnie?
- Czasami tak. Szczerze mówiąc czasami boli, to jak zaczęliśmy sezon. Gramy obecnie trochę lepiej i taka jest sytuacja. Musimy patrzeć do przodu, ciężko pracować każdego dnia i patrzeć w przyszłość. Ja też czas przygotowań i początek sezonu miałem ciężki z powodu urazu. Jednak musimy walczyć wszyscy razem, całą drużyną, a będzie coraz lepiej.
Kolejny mecz, ten „domowy” gracie z ZAKSĄ, czyli kolejny ciężki mecz?
- Na razie każdy mecz jest dla nas wyzwaniem, bez znaczenia kto jest po drugiej stronie siatki. Dużo zależy od nas i od naszej gry. Tak jak powiedziałem, jestem przekonany, że możemy grać coraz lepiej. Musimy wygrać seta, później dwa, a w końcu cały mecz. Nie możemy myśleć, że od razu wygramy z tymi najmocniejszymi rywalami za trzy punkty.
Na koniec powiedz jak się odnalazłeś w Gdańsku, jak się Tobie tam mieszka i żyje?
- Fajnie jest. Świeże powietrze, blisko morze. Jednak ja jak już wcześniej kilkukrotnie mówiłem, ja jestem w Gdańsku by grać dobrą siatkówkę, a nie po to by leżeć na plaży, czy chodzić nad morze. Naprawdę jest mi tam fajnie.
Z Jastrzębia: Ludmiła Kamer
Fot. Jastrzębski Węgiel/PlusLiga