Gorol: kolejny rok na plus w historii Jastrzębskiego

Prezes Jastrzębskiego Węgla, mimo porażki w finale Ligi Mistrzów, mówi stanowczo-zakończyliśmy ten trudny sezon, sukcesami i w kolejny rok zapisujemy na plus w historii Jastrzębskiego Węgla.

Mistrz Polski, wicemistrz Ligi Mistrzów i uczestnik czterech finałowych turniejów w minionym sezonie — to bilans siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. O minionym sezonie i planach na kolejny rozmawialiśmy z prezesem klubu, Adamem Gorolem.

Porażką Jastrzębski Węgiel zakończył sezon 2023/2024. Jest niedosyt, czy jednak zadowolenie z osiągniętego wyniku?

  • Jechaliśmy do Antalyi z dużymi nadziejami, drugi finał LM z rzędu. Ten mecz nam nie wyszedł. Jechaliśmy w roli faworytów i o tym też mówiono głośno. Ja studziłem nastroje, bo rola faworyta opierała się wyłącznie na tym, że nasz rywal wygrał fazę zasadniczą ligi włoskiej, a z różnych powodów, m.in. albo przede wszystkim zdrowotnych, nie był w stanie rozegrać play off w pełnym składzie. Niestety dla nich, zakończenie sezonu na czwartym miejscu, to była sensacja dla Włochów. Właśnie na tej podstawie, to w nas upatrywano faworyta. Natomiast wiedzieliśmy, że po pierwsze, ten rywal wróci do gry o finał Pucharu Europy kompletny. Po drugie, że w Itasie grają zawodnicy absolutnie światowej klasy, światowego formatu. Niemniej, jechaliśmy do Turcji z dużymi nadziejami i powiem tak, że na pewno w tym meczu nie zagraliśmy tego, na co nas stać.

Trzeba oddać, że włoska drużyna zagrała bardzo dobrze. Jastrzębianom do tego poziomu „top” trochę brakowało w Turcji?

  • Oczywiście rywal zagrał bardzo dobrze, ale gdybyśmy zagrali swoją siatkówkę, to byliśmy w stanie, ja nie mówię wygrać, ale powalczyć w inny sposób. Natomiast, wracamy do Polski z wicemistrzostwem klubowym Europy. Drugi raz z rzędu i do tego, jeżeli dołożymy kolejne mistrzostwo Polski, powtórzenie tego mistrzostwa Polski, tutaj w naszej trudnej lidze, do tego finał Pucharu Polski, do tego Superpuchar Polski… Można powiedzieć, że to jest kolejny bardzo, bardzo dobry sezon, bardzo udany sezon Jastrzębskiego Węgla. Kolejne proporczyki z sukcesami zawisną już niebawem pod sufitem hali.

Po 20 latach Jastrzębski Węgiel pierwszy raz wygrał fazę zasadniczą. Należy też podkreślić, że tegoroczne mistrzostwo Polski zostało zdobyte na okoliczność 20-lecia od pierwszego złotego medalu Jastrzębskiego Węgla. To potwierdza siłę drużyny, całego klubu?

  • Jesteśmy absolutnie na topie, jeżeli chodzi o polską ligę, która jest najlepszą albo jedną z najlepszych lig świata. Ten sezon był naprawdę trudny. Liga jest wielozespołowa, w której już nie było właściwie terminów wolnych do rozgrywania meczów. Faza play-off też była dosyć trudna, bo formuła pucharowa, krótka. Ona była też niebezpieczną formułą dla tych zespołów najlepszych, a dawała pewne szanse zespołom trochę niżej notowanych. Także był to rzeczywiście trudny sezon. Na szczęście przeszliśmy go zdrowotnie bardzo dobrze. Poza jakimiś drobnymi urazami nie mieliśmy kontuzji poważnych i to świadczy dobrze o naszym sztabie, który bardzo dobrze przygotowywał zespół. Zakończyliśmy ten trudny sezon, sukcesami i kolejny rok zapisujemy na plus w historii Jastrzębskiego Węgla.

Nierozłącznym aspektem sportu są zmiany w składzie. Czy skompletowanie drużyny, która ponownie będzie miała sięgać po najwyższe cele, staje się z roku na rok trudniejsze?

  • To znaczy, trudno było zbudować skład na kolejny sezon z kilku powodów. Przede wszystkim z tego powodu, że Jastrzębski Węgiel buduje plany, cele sportowe na kolejny rok tak jak i teraz, czyli chcemy walczyć o wszystkie trofea. Można powiedzieć, że w tym sezonie kończąc sezon tak dobrze sportowo, już dużo sobie zapewniliśmy — uczestnictwo w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, jak i jako zdobywca złotego medalu Mistrzostw Polski, będziemy grać o Superpuchar, czyli już te pierwsze kroki zostały wykonane. Trudno jest zbudować zespół do walki o najwyższe cele, bo musimy pamiętać oczywiście o względach ekonomicznych, ale dodatkowo jeszcze trzeba podkreślić kolejną trudność na kolejny rok. W sezonie 2024/2025 spadną z ligi trzy zespoły, czyli będzie walka „na noże” o utrzymanie. Dlatego zespoły z drugiej części tabeli, od środka w dół, bardzo się wzmacniają po to, żeby z tej ligi nie spaść. Wiemy, że dużo zespołów będzie zagrożonych, no i dlatego to zapotrzebowanie na dobrych zawodników po prostu rośnie. Głównie skupiamy się na zmiennikach, żeby to byli wartościowi zmiennicy.

Spodziewał się Pan, że do walki o medale wejdzie Zawiercie, że wysoko będzie Lublin? Czy to są jednak niespodzianki?

  • To znaczy jako całokształt, przed sezonem zawsze sobie wewnętrznie typujemy, co nas może czekać w tej lidze i wiedzieliśmy, że Zawiercie jest zbudowane do walki o najwyższe cele. Nie tylko Zawiercie, bo i Resovia, Projekt Warszawa, kilka innych zespołów. Natomiast inaczej kalkulowaliśmy rywalizację o medale Zaksy, jak również Skry. Moim zdaniem to była duża sensacja, że te dwa zespoły nie zmieściły się w ósemce, nie zagrały w fazie play-off. Jednak ta sytuacja pokazała, że inne zespoły, właśnie jak m.in. Lublin wykorzystały swoją szansę.

To jest potwierdzenie tego, że mamy ligę bardziej wyrównaną niż w poprzednich sezonach?

  • Tak, ta liga zdecydowanie jest bardzo wyrównaną. Chociaż jest kilka zespołów takich bardzo mocnych, ale rzeczywiście liga jest wyrównana i przede wszystkim pokazuje i udowadnia, że zespół z 8, z 9 miesiąca jest w stanie wygrać z każdym. PlusLiga jest silna i z tego się musimy cieszyć. To też mobilizuje zarządy klubów do tego, żeby na każdej pozycji w tabeli wyznaczać sobie cele i pozyskiwać zawodników i budować dobry skład, a to nie jest łatwe.

Trzon drużyny udało się utrzymać — mówię tu o Benjaminie Toniuttim, Tomku Fornalu, Norbercie Huberze i Kubie Popiwczaku – a to pewnie też nie było łatwe?

  • W tej konfiguracji, gdzie wiemy, że jeszcze z nami rywalizują kluby europejskie, z innych lig, o zawodników najlepszych nie jest łatwo. W Jastrzębiu budujemy taką tożsamość klubu i tutaj fakt, że pozostaje kilku zawodników absolutnie topowych, których by chciał mieć każdy zespół w Europie. Oni zostają i to potwierdza, że w klubie robimy dobrą robotę.

Fot. Jastrzębski Węgiel