Gladyr: zagrywka była kluczem

Jastrzębski Węgiel pokonał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów włoską Piacenze. Po awansie rozmawialiśmy z Jurijem Gladyrem, środkowym jastrzębian.

Jurek, awans do półfinału chyba w możliwie najlepszym stylu, dużo emocji, trzy sety, jest półfinał!

  • Tak, wszystko się zgadza, tak jak powiedziałaś, jest półfinał i to jest najważniejsze. Potrafiliśmy zaprezentować naszą siatkówkę przed naszymi kibicami,
    którzy jak zawsze spisali się absolutnie niesamowicie i to było cudowne uczucie. Czuliśmy, że ich doping nas niesie.

Pokazaliśmy w tym meczu, jaką mocną drużyną jesteśmy, że potrafimy wyjść z opresji i teraz w zdecydowanie lepszych humorach pojedziemy na Puchar Polski.

Przyczepić się jedynie można do fragmentu 3 seta, kiedy prowadząc 18:10, „zaprosiliście” Piacenze ponownie do gry. Na początku był taki moment, że chyba wybiliście trochę Włochom siatkówkę z głowy, bo zaczynali popełniać bardzo proste błęd?

  • Tak mi się wydaje, że ten drugi set troszeczkę im podciął skrzydła, gdzie prowadzili cały czas, ale zwycięstwo było dla nas i troszeczkę oni się połamali. Dlatego tak to wyglądało w trzecim setcie. Z kolei tam na końcu już nie było tak wesoło dla nas. Nie powiem, że straciliśmy koncentrację, ale oni weszli dobrze zagrywką, zaczeli naparzać i troszeczkę nas „dojechali”. Później moment naszego dodatkowego skupienia i przypieczętowaliśmy awans do półfinału Ligi Mistrzów.

Przed tym spotkaniem zapowiadaliście, chyba nawet Tomek Fornal mówił, że na waszej hali musi wam siąść zagrywka i ta zagrywka siedziała.

  • Tak, rzeczywiście, to był klucz. Generalnie to był kluczowy element w tym dwumeczu, zagrywka-przyjęcie. Pierwszy mecz tak wyglądał, że ani oni, ani my jakoś bardzo dobrze nie zagrywaliśmy. Oni u siebie na hali zagrali lepiej, no ale dzisiaj my chyba zagraliśmy jeszcze lepiej i dlatego zasłużenie awansujemy i będziemy walczyli nadal o Puchar Europy.