- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
- Kurek: najważniejsze jest to czego nie widać
Gladyr: daliśmy „ciała” i musimy przyjąć to na klatę
- Updated: 4 listopada, 2023
Jastrzębski Węgiel prowadząc w meczu o Superpuchar 2:0 i 19:12 w trzecim secie, nie wykorzystał okazji i przegrał pierwsze trofeum w tym sezonie. Zobaczcie co po meczu mówili środkowi mistrza Polski: Norbert Huber i Jurij Gladyr.
Norbert Huber – środkowy Jastrzębskiego Węgla
Mieliście mecz pod kontrolą, wynik 19:12 i ostatnia prosta po Superpuchar. Co się w tym momencie wydarzyło?
– W trzecim secie wszedl chłopak z Rumunii, zaserwował asy i trochę się nasza gra skończyła. Stanęliśmy w jednym ustawieniu i wtedy nam się gra posypała. Później opadliśmy już zupełnie i przegraliśmy ten mecz. Mieliśmy też sporo kontr niewykorzystanych, ale trudno. Nie czuję, abyśmy mieli teraz wieszać psy na swojej drużynie.
Może w tym sezonie wymienicie się trofeami z ZAKSĄ? Oni Superpuchar, to wy Puchar i LM?
– Trudno przewidzieć, co będzie za kilka miesięcy. Myślę, że mamy wszystko by wygrywać, by zdobywać trofea. Musimy tylko pracować, skupić się na sobie i nie przejmować się tym meczem.
Jak twoje zdrowie? Poczułeś jakiś skurcz, coś pociągnęło, że poprosiłeś o zmianę?
– Nie wiem co się stało. W sobotę będę w klinice i zobaczymy co się dzieje. Myślę teraz, że chyba wszystko będzie ok. Coś mnie pociągnęło i nie chciałem ryzykować.
Jurij Gladyr – środkowy Jastrzębskiego Węgla
Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z waszym scenariuszem. Zakończenie tej „historii” okazało się bolesne?
– Cóż mam powiedzieć, był to popis życiowej lekcji, a nie tylko siatkówki. W życiu też takie sytuacje się zdarzają, że jak nie bierzesz co jest twoje, to się po chwili mści.To właśnie wydarzyło się na boisku w Spodku. Już „witaliśmy się z gąską” tak naprawdę, ale scenariusz na ten wieczór widocznie był inny i to kędzierzynianie świętują po wspaniałym tie-breaku.
Wydawało się, że mieliście luz i robiliście swoje. Co więc doprowadziło do tak diametralnej zmiany waszej gry?
– No właśnie, mieliśmy luz. Patrząc na tablicę, gdzieś był wynik 19:12 myśleliśmy, że „jesteśmy w domu”, a siatkówka pokazała swoje inne oblicze. Taki jest sport i dlatego jest piękny, dlatego go kochamy. Takie sytuacje nie zdarzają się codziennie, ale no cóż. Daliśmy przysłowiowego „ciała” i musimy przyjąć to na klatę.
Początek sezonu ligowego a już sypią się kontuzje. W trakcie meczu z boiska zszedł Huber. Wiesz dlaczego?
– Norbi coś tam poczuł i zszedł z boiska, aby dmuchać na zimne, bo to początek sezonu. Wszedł Musi (M’Baye – przyp.red.) i dobrze go zastąpił. Staraliśmy się wrócić do tego meczu, ale niestety ktoś przyszedł i przełączył ten „włącznik”, który był odpalony dla nas. Od tego momentu „światło świeciło” dla ZAKSY. Losy spotkania się odwróciły.
Walki jednak nie można wam odmówić.
– Nie było jakiejś paniki, po prostu my obniżyliśmy loty, Zaksa zaczęła grać bardzo dobrze. To my od pewnego momentu cały czas goniliśmy wynik, ale ta pogoń się nie udała.
Rozmawiała: Ludmiła Kamer