- PL: 17 kolejka – wyniki
- Kaczmarek: takie końcówki naprawdę budują
- LM: Francuzi walczyli, ale to Jastrzębski wygrał
- LM: Projekt zdominował ACH na Torwarze
- Gdańsk gospodarzem turnieju VNL 2025
- Popiwczak: przeżywam déjà vu, bo rok temu była identyczna sytuacja
- Wojtaszek: dobrze zaczynamy drugą rundę
- PL: 16 kolejka – wyniki.
- Kaczmarek: do sukcesu potrzeba całej drużyny
- Nowowsiak: wygraliśmy za 3 punkty
Fornal: Nie przyjechałem tylko po to, żeby potrenować
- Updated: 1 czerwca, 2019
Przyjmujący reprezentacji Polski, nowy nabytek Jastrzębskiego Węgla, Tomasz Fornal o swoim planie na sezon reprezentacyjny i debiucie w kadrze.
Mecz z Australią, to Twój reprezentacyjny debiut w meczu o stawkę. Obroniłeś się swoją grą?
– Rzeczywiście, dzisiaj zaliczyłem taki prawdziwy debiut w spotkaniu o stawkę. Mogłem pokazać się z lepszej strony w tym drugim secie, ale straciłem na chwilę koncentrację. To był mój pierwszy mecz w takim turnieju. Mam nadzieję, że dostanę jeszcze szansę i pokażę trochę lepszą siatkówkę w moim wykonaniu. Ten drugi set nie poszedł po mojej myśli, przegraliśmy go razem z drużyną, bo popełniliśmy dużo błędów w ataku i na zagrywce.
Mecz o punkty i to jeszcze w Spodku, to coś wielkiego. Był jakiś wyjątkowy stres?
– Jeśli wejdzie się dobrze w mecz, to już się o tym nie myśli. Dzisiaj zabrakło mi trochę pewności siebie. Przydarzyły się trzy błędy, w innych sytuacjach najprawdopodobniej zachowałbym się zupełnie inaczej. O tym, że wyjdę w podstawowym składzie dowiedziałem się w szatni tuż przed meczem. Bardziej stresowałem się przed meczem w Gliwicach, gdzie graliśmy z Niemcami. Stres zawsze jest obecny, obojętne czy to jest mecz ligowy czy kadrowy. Nie ma się czemu dziwić, bo atmosfera jest wspaniała. Każdy słyszy i widzi, co dzieje się dookoła, więc jest to bardziej stres pozytywny niż negatywny, taki, który nie przytłacza i nie powoduje, że człowiek nie jest w stanie się ruszyć.
Liga Narodów to etap przygotowań do najważniejszej imprezy sezonu. Wiemy, że trener będzie rotował składem. Nie jest to deprymujące, że dzisiaj grasz, a jutro z założenia możesz „grzać ławę”?
– Trener mówił otwarcie, że w Lidze Narodów zagra każdy. Wiemy przecież, że najważniejszą imprezą są kwalifikacje olimpijskie. Nie ukrywamy tego, że to jest impreza docelowa. Trener Heynen powiedział również, że chce wprowadzać młodszych zawodników i sprawdzić, na co nas stać. Nie ma chyba w tym nic dziwnego, że dzisiaj w składzie wyszedłem ja, a w kolejnym meczu pojawi się ktoś inny. Szkoleniowiec udowodnił już rok temu, że nie chce grać jedną szóstką, tylko rotować składem.
W tej grupie trenujecie od niedawna, jednak chyba na ten etap przygotowań, to Wasza gra wygląda całkiem dobrze?
– Musimy podejść spokojnie do tych pierwszych spotkań, bo to jest dopiero początek. Nie ma co jeszcze wyciągać poważnych wniosków, ponieważ trenowaliśmy razem dopiero dwanaście dni. Niektórzy są jeszcze zmęczeni po sezonie ligowym. Na najwyższą formę jeszcze przyjdzie czas.
Na przyjęciu jest spora konkurencja. Jak oceniasz swoje szanse w rywalizacji o miejsce na te najważniejsze mecze?
– W kadrze jest obecnie ośmiu przyjmujących. Rywalizacja jest duża, jest z kim konkurować. Przyjechałem z zamiarem zdobycia doświadczenia. Chcę pograć na parkietach międzynarodowych. Co z tego wyniknie i jakie będą skutki mojej postawy, to się dopiero okaże. Będę trenował z najlepszymi i uczył się od nich jak najwięcej tylko będzie można. Chcę być w czternastce, nie przyjechałem tylko po to, żeby potrenować. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby znaleźć się w gronie wybranych. Za nami dopiero pierwszy mecz, zobaczymy co przyniosą kolejne spotkania. W Lidze Narodów czeka nas bardzo dużo grania i wyjazdów, więc skład na kwalifikacje olimpijskie będzie klarował się w tym czasie.
W drugim meczu zmierzycie się z reprezentacją USA, rywalem z górnej półki?
– Ciężko powiedzieć, kto tutaj jest najlepszy. Jeśli tylko wyjdziemy na boisko i w meczu z Amerykanami zagramy swoje, to jesteśmy w stanie z nimi wygrać.
Z Katowic: Ludmiła Kamer
Fot. FIVB