Fornal i Janusz zabrali głos

Dwugłos po 1 meczu finałowym, który Jastrzębski Węgiel wygrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle bez straty seta.

Tomasz Fornal – Jastrzębski Węgiel
3:0 na otwarcie…
– Wynik mówi sam za siebie. Pokazuje, jak Zagraliśmy w tym spotkaniu i to nas na pewno cieszy. Cieszę się, że udało nam się ten masz zamknąć w trzech setach. Przed nami jednak jeszcze daleka droga, żeby ten złoty medal zawiesić na szyi.

Jastrzębski wyciągnął wnioski…
– Nauczeni doświadczeniem z meczu finałowego pucharu Polski (Jastrzębski również prowadził w meczu z ZAKSĄ), nie chcieliśmy powtórzyć tego, co tam się wtedy wydarzyło. W sytuacji, kiedy prowadzisz taką drużyną jak ZAKSA, czteroma, czy pięcioma punktami, trzeba ich „dobić” . Trzeba się skupić tylko na tym, co udało się zrobić w tym meczu finałowym.

Zwycięstwo buduje…
– Ciężko mi powiedzieć czy coś się zmieniło pod względem mentalnym. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy pierwsze spotkanie finałowe, bo graliśmy lepiej. Mam nadzieję, że w sobotę, a potem w środę będziemy grać równie dobrze (walka o złoto trwa do 3 zwycięstw – przyp. red.) To, co się stanie i jaki będzie wynik, zweryfikuje boisko.

Hala nie gra…
Hala w Kędzierzynie-Koźlu, to nie jest obiekt, w którym będziemy grać pierwszy raz, tak jak chociażby hala w Turynie, na której odbędzie się finał Ligi Mistrzów.

Marcin Janusz – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Falatart na otwarcie
– Możemy grać zdecydowanie lepiej. Prawdą jest też to, że Jastrzębski Węgiel nie miał słabszego momentu, który trwał by dłużej. Oczywiście, jakieś pojedyncze słabsze akcje się zdarzały, ale szybko wracali do dobrej gry i to im trzeba oddać. Trzeba im pogratulować i skupić się już na kolejnym meczu, bo możemy grać lepiej. Oczywiście, zawsze liczy się na to, że rywal zagra trochę gorzej.

Przerwa w meczowym maratonie…
– Chyba nas to nie wybiło z rytmu. Był czas, żeby trochę odpocząć, trochę potrenować i zagrać dobrze. W Jastrzębiu to się jednak nie udało, ale to jest dopiero początek rywalizacji.

Słabszy mecz lidera…
– Każdy z nas miał mniejsze lub większe problemy, trudno też wymagać od Bartka Bednorza, że każdy mecz będzie grał na takim poziomie, jak przez ostatnie tygodnie. Mamy wiele innych argumentów, mówiłem już po starciu z Resovia, że nikt nie oczekuję, że Bartek będzie w każdym spotkaniu wykręcał 70% skuteczności ataku. Jesteśmy drużyną i mamy wiele argumentów, co pokazywaliśmy już w tym sezonie. Nasza gra może się oprzeć chociażby na środku siatki, czy na prawym skrzydle. W Jastrzębiu Łukasz Kaczmarek zagrał naprawdę bardzo dobry mecz.

Konsekwencja gry kluczowa…
– Zaskoczenia nie było, ale to, czego ciężko się spodziewać, to konsekwencja przez cały mecz. Nie nazwałbym tego jednak zaskoczeniem, bo drużyna z Jastrzębia Zdroju, to zespół, który gra na najwyższym poziomie. Jest w finale PlusLigi, finale Ligi mistrzów, więc ta ich konsekwencja i cierpliwość nie byłam jakimś ogromnym zaskoczeniem, ale dla nas była problemem.

Trzy zwycięstwa dają mistrzostwo Polski…
– Każdy mecz, to będzie zupełnie inna historia. Wyciągniemy wnioski i przygotujemy się do meczu na naszym terenie. Jesteśmy tak zbudowaną drużyną, która ma określony styl gry, określone zagrania, które sprawdzały się przez większość sezonu i na pewno teraz nie wpadniemy w panikę i nie będziemy zmieniać nie wiadomo ilu elementów. Po prostu podejdziemy do tego meczu, tak jak do każdego innego i tym razem postaramy się wygrać.