- Szymura: jesteśmy fajną drużyną
- PL: 13 kolejka – wyniki
- LM: Warta wygrywa z Roeselare
- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
Fornal: Drużyna się odrodziła
- Updated: 24 stycznia, 2020
Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla został zawodnikiem meczu wygranego 3:2 z Grupą Azoty. Tomasz Fornal zakończył mecz z prawie 60% skutecznością ataku, z 3 asami serwisowymi i 5 blokami na koncie. Poza sportową jakością, Fornal jest też charakterologicznie ważną postacią na boisku.
To jest to zwycięstwo, na które się czeka? W końcu udało się pokonać ZAKSĘ.
– Ja czekałem cztery lata. Fajnie, że wygraliśmy, ale wydaje mi się, że mogliśmy to zamknąć w czterech setach. Końcówka trzeciego seta, w momencie kiedy atakujący ZAKSY był wywrócony i niepotrzebnie wpadł nam taki babol. Ale cóż, taki już jest sport, na pewno trzeba cieszyć się ze zwycięstwa, bo gdybyśmy przegrali, to byłoby bardzo szkoda. A już takich meczów jak ten z Treflem Gdańsk nam wystarczy.
Mecz z ZAKSĄ,to twardy mecz od początku do końca.
– Wydaje mi się, że kibic, który przyszedł do hali nie żałuje tego, co zobaczył. My możemy żałować tego, że nie zamknęliśmy tego meczu wcześniej i nie zdobyliśmy trzech punktów. Nie ma też co gardzić dwoma punktami, to dobry wynik z taką drużyną jak ZAKSA. Kibicom na pewno się podobało, bo emocje były do samego końca.
Po przegranym secie nie zdeprymowało Was to, tylko pokazaliście sportową złość.
– Nie ma co ukrywać, że bardzo dobrze rozpoczęliśmy czwartą i piątą partię. Mając przewagę trzech, czterech, czy pięciu punktów, to oczywiście gra się łatwiej, co jest normalne. Każda drużyna, która zbuduje sobie wyraźną przewagę w początkowej fazie seta, to konsekwentną grą raczej dowozi ją do końca. Tylko Zenitowi się nie udało i nam z Gdańskiem (śmiech).
Trzeci tie-break w trzech meczach?
– Intensywność mamy na pewno sporą i mam nadzieję, że w Warszawie obędzie się bez tie-breaka, choć z drugiej strony, jak mamy wygrać, to czemu nie? Taki jest sport. Mamy PlusLigę, Ligę Mistrzów i tak to wygląda. Ile setów będzie nam dane grać, tyle zagramy. Ja mam nadzieję, że będzie ich jak najmniej, ale będą wygrane. Teraz wracamy do Jastrzębia, wreszcie mamy dzień wolny. Nareszcie, bo tych podróży i grania jest naprawdę bardzo dużo.
Dzień wolny, ale później czeka Was tygodniowe tournee.
– Tak, jedziemy do Warszawy, po meczu z Vervą lecimy prosto do Turcji, a potem jedziemy prosto do Suwałk i dopiero stamtąd wracamy do Jastrzębia. Czeka nas więc małe tournee i mam nadzieję, że wywieziemy z tego tournee osiem-dziewięć punktów. Byłoby super, a do tego pozwoli nam to utwierdzić naszą pozycję w Lidze Mistrzów. W tym roku gramy w tych rozgrywkach naprawdę dobrze. Po trzech kolejkach mamy osiem punktów, wygraną z Zenitem na swoim koncie i jeśli wygramy w Ankarze, to będziemy bardzo bliziutko wyjścia do następnej fazy.
Powoli też w PlusLidze gonicie pierwszą trójkę (obecnie 4 miejsce).
– Każdy wie, jaki mieliśmy początek, nie wyglądało to za ciekawie. Ważne, że drużyna się odrodziła i gramy teraz naprawdę bardzo dobrą siatkówkę. Trener przed meczem w Kędzierzynie-Koźlu też nam mówił, że prezentujemy się bardzo dobrze i przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, a nie po szybkie 0:3. Mamy dobrą formę, po zmianie trenera to widać.
Nie wiem jak to jest, ale było już widać jak Luke Reynolds prowadził dwa mecz, gdzie wiadomo, nie zmienił nas w dwa dni, czy nie odwrócił treningów o sto osiemdziesiąt stopni, nie wprowadził nie wiadomo czego do treningu, a zaczęliśmy wygrywać. Może to kwestia bardziej mentalna? Nie ma co już do tego wracać. Najważniejsze, że od kilkunastu spotkań gramy naprawdę dobrą siatkówkę, bo nie uważam, żeby mecz z Treflem (przegrany ćwierćfinał PP – przyp. red.) był jakiś mega słaby w naszym wykonaniu, tylko przeciwnik zagrał bardzo dobrze.
Z Kędzierzyna-Koźla: Ludmiła Kamer
Fot. PlusLiga