- LM: Jastrzębski osiąga cel we Francji
- GKS bez trenera. Słaby odsunięty od drużyny
- Depowski: pokazujemy, że potrafimy walczyć
- Fornal: mam nadzieję, że kibice zatęsknią
- PL: 12 kolejka – wyniki
- Ensing: rywal nie miał nic do stracenia
- Popiwczak: widzieli nas i robili wielkie oczy
- LM: pełna kontrola Jastrzębskiego na inaugurację
- LM: spacerek Projektu na inaugurację
- Kurek: najważniejsze jest to czego nie widać
Fornal: chcieliśmy być w tym Final Four i jesteśmy
- Updated: 27 czerwca, 2024
Tomasz Fornal bezpośrednio po zwycięstwie z Brazylią w ćwierćfinałowym meczu VNL podkreślił dobrą grę rywali, a przede wszystkim Darlana, którego miał problem zablokować.
Trudny początek, ale udało się przełamać rywali?
- Fajnie, że po tym pierwszym secie, gdzie nie wyglądało to najlepiej i mieliśmy problemy w ataku. Co prawda Brazylijczycy bardzo dobrze grali i kończyli dużo piłek, które były ciężkie, a dziś tak jakby problemu nie mieli i atakowali bez bloku. Najważniejsze jest to, że wróciliśmy w drugim secie, po tej ciężkiej końcówce na przewagi. Wydaje mi się, że to kluczowy moment tego meczu. Potem już tak naprawdę, trzeci, czwarty set kontrolowaliśmy.
Obawiałeś się tego ćwierćfinału? Porażka „wyrzuciłaby” was z turnieju.
- Sądzę, że mało który profesjonalny sportowiec, grający na takim poziomie, obawia się przed meczem jakiegokolwiek spotkania. Tu się nie ma czego bać. Jeżeli byśmy dzisiaj przegrali, to nasze życie się nie kończy na tym meczu. To prawda, byłoby na pewno smutno, bo gramy w Polsce i chcieliśmy być w tym Final Four VNL. Finalnie jesteśmy i to jest najważniejsze, ale dzisiejsza porażka nic w naszym życiu by nie zmieniała
Darlan kończący ataki był denerwujący?
- Naprawdę nie wiem ile Darlan ma lat, ale fizycznie wygląda imponująco. Ciężko się takich zawodników blokuje, którzy gdzieś cały czas atakują na wysokim pułapie, tu w głowę, tu między rękami. Najważniejsze jest to, że w tym najważniejszym momencie, w czwartym secie, kiedy trzeba było im odjechać, odjechaliśmy i to się liczy.
Trener Nikola Grbić nazywał cię przed chwilą najlepszym przyjmującym na ten moment.
- To fajnie, to miło, cieszę się. Nasz trener dużo nie chwali, częściej się śmieje ze mnie, więc na pewno mi miło. No nic, ja będę cały czas trenował, bo to mi chyba pozostaje.
Jak się czujesz z Wilfredo Leonem w jednej linii?
- No trzyma pasek i przyjmuje, nie? Śmieje się oczywiście. Fajnie, na pewno z nim w ofensywie… Wilfredo jest fenomenalny. Ja tak naprawdę przez pierwsze trzy sety nie za dużo musiałem w ataku robić. Dostałem kilka piłek, gdzie już chyba za bardzo nie dało się gdzie indziej wystawić. Na pewno, kiedy on jest na parkiecie, większość rywali skupia się na nim i na Bartku Kurku, plus mamy jeszcze fenomenalnych środkowych, jak Mateusz Bieniek, Kuba Kochanowski, czy Norbert Huber, którzy też muszą gdzieś tą atencję przeciwnika przyciągać, więc ja tam sobie zaatakuję raz na seta.
Kiedy dowiedziałeś się, że wyjdziesz w szóstce na Brazylię?
- Już wczoraj tener to tak ustawił na treningu, więc spodziewałem się, że wyjdę w szóstce. Cieszę się, cieszę się, że mogłem zagrać od początku w jakimś takim ważniejszym spotkaniu. Zobaczymy jak to będzie w sobotę.
Mopersi musieli co chwila wycierać boisko z powodu przeciwkającego dachu i ulewy, która przeszła przez Łodź. Miałeś okazję grać mecz gdy kapało z dachu?
- Jest to dosyć nieprzyjemna sytuacja. Czasami jest tak, że łapaliśmy rytm gry i co chwilę chłopcy wbiegali, musieli wycierać kapiący deszcz, co jest oczywiste, bo nie możemy grać na mokrej nawierzchni. Siatkówka, to nie jest dyscyplina związana z wodą. Mam nadzieję, że to zostanie naprawione i jutro już inni ćwierćfinaliści będą mogli pograć normalnie, że nie będzie już kopało.